Sobotnia demonstracja
- Dział: Walki pracownicze
Zeszłotygodniowe protesty związkowców, zakończone sobotnią manifestacją mimo setek nieprzychylnych komentarzy stały się szansą na nowe otwarcie. Obarczony wieloma przypadłościami ruch związkowy dużym wysiłkiem zdobył się na wspólną, pokojową manifestację w obronie bardzo elementarnych praw.
Z większości mediów w ostatnich dniach można było usłyszeć wywody lobbystów organizacji pracodawców, dla pomyłkowo podpisywanych jako ekonomiści nad rzekomo wygórowanymi żądaniami protestujących. Polska gospodarka mimo swoich wielu sukcesów miała w tych kasandrycznych wizjach zawalić się m.in pod ciężarem podniesienia płacy minimalnej do skromnego progu 50% średniej płacy. Podobnie komentowano praktycznie wszystkie postulaty - z jakiś powodów pomijając żądanie dymisji ministra pracy, który firmuje szereg niekorzystnych zmian, z dziwnym uporem przedstawiając je jako niesamowicie pozytywne.
Związki zawodowe są obciążone wieloma ciężkimi wadami. Są zhierarchizowane, uprawia się w nich kult liderów, rozwijane są scentralizowane struktury, wchodzą w mętne konszachty z pracodawcami (tzw. żółte związki), dają się wykorzystywać politykom licząc na coś w zamian... Jednak są jedyną siłą zdolną stanąć w obronie praw pracowników najemnych w krytycznych sytuacjach. Jeśli przyjrzymy się postulatom ostatnich protestów okazują się być one dość wyważone - bronią jedynie tego co jeszcze niedawno było zupełną oczywistością.