Sprawiedliwość wolnorynkowa w Polsce oznacza preferowanie bogatych, dużych, a najlepiej zagranicznych koncernów, którym za możliwość bogacenia się kosztem taniej siły roboczej, daje się kilkuletnie upusty podatkowe. Nie  będzie naszej zgody na wdrażanie w życie szalonych i niesprawiedliwych pomysłów jak tu jeszcze oskubać oraz zubożyć w tym przypadku Gdańszczan. Zubożyć oraz przygnębić nawet poprzez ograniczone spacery, drogę do pracy i z pracy w ciągłym towarzystwie nachalnych propozycji kredytu, promocji, lub innej „taniej” okazji. Spacer wśród nachalnych szyldów i reklam tych „usług” bankowych oraz salonów telefonii komórkowej nieuchronnie oznacza kres miasta jakie znamy.

W ten sposób ulica przestaje być miejscem spotkania się ludzi niezależnie od pozycji społecznej i staje się miejscem, którego pożądanymi uczestnikami są bogaci konsumenci i klienci banków. Na obrzeżach miasta, a najlepiej za murami slumsów mają kryć się osoby wykluczone, chociaż paradoksalnie również klienci, a dokładniej ofiary banków tonące w długach. Będąc w takich kłopotach człowiek skupia się na swoich problemach, zawęża pole widzenia, nie protestuje, nie zwalnia się z pracy i rządzącym jeszcze łatwiej jest „wyciskać wodę z kamienia”. Tak działa ten system! Dlatego coraz mniej solidarności miedzy ludzkiej! Dlatego decyzja o tak strasznych podwyżkach czynszu celowo doprowadzi do bankructwa mniejszych handlowców, rzemieślników, czy gastronomików, a w najlepszym wypadku pozbawi szans zatrudnionych tu pracowników na godne podwyżki, które wątpliwie rekompensują ogólną gonitwę cenową. Według badań GUS w ciągu ostatnich 10 lat podwyżki prądu, gazu, wody, mieszkań, czynszu, żywności i innych szeroko pojętych towarów wzrosły ponad 90% (już straszy się nas kolejnymi!), a podwyżki wynagrodzeń ograniczono do 30%. i alarmuje się, że to katastrofa, że to chore żądania związków zawodowych.

To co bogacimy się? Jest coraz lepiej? Tak, ale tylko „śmietance wzajemnej adoracji” miedzy innymi z Rady Miasta Gdańsk.  Nie będzie naszej zgody na wszelkie decyzje podejmowane bez opinii najważniejszych, bo samych zainteresowanych. Nie ma naszej zgody na okłamywanie społeczeństwa, że zgromadzone w ten sposób pieniądze będę wykorzystane na budowę mieszań socjalnych. Sprytne zagranie, ale ile już zapewnień składali politycy? Dlaczego mamy im wierzyć skoro te same osoby tyle już lat okłamują społeczeństwo? Okłamują i pozwalają ludziom żyć czasami gorzej niż zwierzętom w zagrodzie, bo aby spełniać warunki do wpisania na listę mieszań od miasta trzeba mieć mniej niż 5 m2 na jednego domownika, a na TBS trzeba bardzo solidnie zarabiać, więcej niż przy zdolności kredytowej. Gdańsk ma być eldoradem dla bogatych? O to tu chodzi? To mają być równe szanse i tak mają wyglądać kryteria na mieszkania socjalne? Czy w ogóle ma zniknąć ten problem wraz z ubogimi? Tymczasem władze miasta obok za nasze pieniądze, z naszych podatków budują bardzo kosztowny stadion i infrastrukturę na Euro 2012. To też bez naszej zgody! Nie będzie pokoju bez Sprawiedliwości!