Burzliwa sesja Rady Miasta Wrocławia przypomniała władzom: pracownicy DPS nie będą już tolerować głodowych pensji!
- Dział: Dolnośląskie

W czwartek 20.10. Inicjatywa Pracownicza wniosła pod obrady miejskie związkowy projekt uchwały z naszym żądaniem podwyżki pensji o 1000 złotych brutto. Potrzeba głosowania oddolnej uchwały wymogła na radnych by skonfrontowali się z realiami pracy we wrocławskich DPS-ach. W imieniu naszej komisji, opiekun DPS Andrzej Gryglewicz zilustrował główne argumenty za potrzebą takiej podwyżki. Przypominamy, mimo niezwykle wymagającej pracy opieki, pensje opiekunów w DPS-ach należą do najniższych nie tylko w samorządzie, ale w całym kraju. W latach 2019 – 2021 nasze pensje były praktycznie zamrożone na poziomie 2500-2700 złotych.
Przetrwanie za takie pieniądze we Wrocławiu to wielka sztuka. W tym czasie według oficjalnych sprawozdań finansowych, w mieście Wrocław fundusz wynagrodzeń wzrósł o 28 procent, z 1.112 miliarda do 1.431 miliarda złotych. Oznacza to, że większość wzrostu płac w budżetówce skonsumowały lepiej zarabiające grupy zawodowe. Bogatsi dostają więcej. Naczelnym przykładem tej patologicznej tendencji jest podwyżka, jaką przyznał sobie prezydent Sutryk: jego pensja w 2022 roku wzrosła o 50 procent, z 12 tys. do 19.3 tys. złotych. Od wzrostu kosztów życia zabezpieczyli się także miejscy radni, przyznając sobie w 2022 roku podwyżkę o 67 procent.
Polityka wzrostu nierówności uderza szczególnie we wrocławskie kobiety, bowiem to głównie one tworzą najgorzej opłacany sektor opiekuńczy. Prezydent Sutryk lubi przedstawiać się jako progresywny i dążący do równości, jednak jego polityka niskich pensji cechuje się silną dyskryminacją wobec większości kobiet zatrudnionych w jednostkach samorządu, od DPS-ów po żłobki.
Wobec wieloletnich zaniedbań, podwyżkę 1000 złotych brutto należy traktować w zasadzie nie jako podwyżkę, a jedynie wyrównanie pensji względem wieloletnich zaniedbań. Mniejsza kwota w praktyce oznacza, że po prostu zbiedniejemy.
Po stanowisku związku głos zajęła radna klubu Sutryka, Agata Gwadera-Urlep. Radna wyraziła sprzeciw wobec podwyżek. Na tą potrzebę odczytała list autorstwa... związku NSZZ Solidarność (nazwisko autora listu zostało przemilczane). Solidarność ustami przedstawicielki władzy przekonywała, że podniesienie pensji o 1000 złotych brutto stanowiłoby... „dyskryminację wobec innych grup zawodowych”. Innymi słowy, zdaniem władz i ich związku pensje opiekunów powinny sięgać ustawowej minimalnej krajowej wręcz w imię sprawiedliwości społecznej.
List Solidarności został wygwizdany przez zebranych pracowników. Te same argumenty, które w liście Solidarności przeczytała pani Gwadera-Urlep, od pół roku serwowała nam partia Sutryka. Trudno było w zasadzie rozróżnić, gdzie kończą się słowa listu Solidarności, a gdzie zaczyna się narracja władzy.
Symbolicznym wyrazem zblatowana władz i biurokratów związkowych był fakt, że przedstawiciele Solidarności wkroczyli na widownię z sali urzędu oznaczonej jako „pomieszczenie służbowe”, zamiast z publicznego wejścia jak ogół zainteresowanych. Sutryk i jego liberalna opcja lubią powoływać się na etos dawnych walk pracowniczych z władzą ludową w PRL. W praktyce jednak prezydent ewidentnie podporządkował jeden związek zawodowy do własnych partyjnych celów.
Na uwagę zasługują słowa poparcia naszej inicjatywy od radnych Magdaleny Rezik i Piotra Uhle z Nowej Nadziei. Radni podkreślili, że polityce niskich pensji towarzyszą rozbuchane wydatki miasta na frykasy władz. Przypomnijmy, że nasz postulat kosztowałby miasto około 7 milionów złotych w skali roku. Dla porównania, miasto Wrocław dopłaciło aż 55 milionów zł w 2021 r. do przynoszącego straty stadionu z czasów Euro 2012, któremu wyjść na plus nie pomaga nawet sponsoring przez lokalnego właściciela prywatnej fabryki kiełbas.
W obronie polityki niskich pensji przemówił też dyrektor departamentu spraw społecznych Bartłomiej Świerczewski, który to stanowisko przejął po obecnym prezydencie Wrocławia. Świerczewski argumentował że miasto bardzo dba o pracowników. Jednak wzrost pensji jego zdaniem musieliby opłacić... sami pacjenci DPS i ich rodziny. Z pewnością wpływy do budżetu Wrocławia obniżają zwolnienia podatkowe i inne przywileje dla deweloperów oraz wielkiego biznesu. W celu ulżenia korporacjom władze na przykład włączyły Wrocław w zasięg Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zarządy fabryk i magazynów z tej strefy otrzymują wielomilionowe dotacje i ulgi. Za to godne pensje w samorządzie Wrocławia mają finansować nie tyle jego władze, co schorowani emeryci co oddali temu miastu dziesiątki lat pracy.
Dzięki temu co wydarzyło się na radzie miasta Wrocławia, łatwo zrozumieć, czemu pensje opiekunek od lat szorują po dnie, oraz czemu Inicjatywa Pracownicza w ciągu zaledwie roku działalności zrzesza więcej pracowników niż obecna w DPS od wielu lat Solidarność. Robimy co możemy, aby nadrobić te stracone lata. Jednak mierzymy się z mocno zakorzenionym miejskim układem. Podstawą tego układu są nieformalne powiązania elit na styku polityki biznesu i biurokracji związkowej, rzucające się w oczy na omawianej sesji. Wyraźnym skutkiem tego układu są zaś skandalicznie zaniżane wynagrodzenia, rosnące nierówności społeczne i brak szacunku dla ludzi, którzy swoją ciężką pracą tworzą dobrobyt tego miasta.
W takim stanie rzeczy, większość, to jest 20 radnych miasta zagłosowało przeciwko podwyżkom, za zachowaniem głodowych stawek u opiekunek DPS. Obok ludzi Sutryka, przeciwko naszym interesom stanęli także radni „Lewicy”, która lewicą jest tylko z nazwy. Naszą inicjatywę poparło całe ugrupowanie Nowa Nadzieja.
Jako Inicjatywa Pracownicza deklarujemy, że skorzystamy ze wszelkich dostępnych narzędzi na rzecz poprawy warunków szeregowych pracowników w DPSach i innych jednostkach Wrocławia. Apelujemy do innych grup zawodowych i społecznych we Wrocławiu aby razem z nami pomogły skruszyć mur niesprawiedliwej, antyspołecznej polityki w tym mieście na korzyść zwykłych ludzi pracy.