20 marca. Piątek godzina 14.30 to na ulicach miasta czas szczytu komunkacyjnego. Dokładnie o tej porze kilkuset zdesperowanych pracowników Fabryki Mebli Forte i spółki PKP Cargo zablokowało ulicę Sobieskiego - główną arterię wjazdową Przemyśla. Żądają cofnięcia decyzji zarządu spółki o likwidacji przemyskiego zakładu i przystąpienia do jego restrukturyzacji. Nikt nie wierzy, że rzeczywistą przyczyną decyzji o likwidacji była nieopłacalność produkcji w przemyskim zakładzie. - Wystarczy wspomnieć, że dostawaliśmy premie, wypłacane z zysku. O jakich stratach więc mowa?  - pytają. Fabryce chcą pomóc władze miasta. Chcą by chociaż część zakładu weszła do przemyskiej specjalnej podstrefy ekonomicznej. Póki co, zarząd  pozostaje nieugięty.

Tymczasem w przemyskiej Forte trwa referendum strajkowe i wszystko wskazuje na to, że protest zostanie zaostrzony i może przybrać o wiele radykalniejsze niż dotąd formy.  Zaostrzenia akcji protestacyjnych można się spodziewać także w PKP Cargo. Na Podkarpaciu tylko w tym pracę ma tam stracić od 500 do 800 osób. Pracownicy Cargo mówią wprost, że jedną z głównych przyczyn złej kondycji Cargo jest faworyzowanie prywatnych przewoźników. Lokomotywownia w Dębicy - jedna z najlepszych i najnowoczesniejszych w kraju - ma zostać zlikwidowana a lokomotywy i sprzęt przeniesione do Tarnowa i Nowego Sącza.

Działaniami  warszawskiego zarządu PKP Cargo na wniosek podkarpackich związkowców zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli.  Wbrew wewnętrznemu regulaminowi  wszystkie umowy o wartości powyżej 5 tys. złotych zawierał warszawski zarząd spółki - na dodatek z wyraźną szkodą dla tutejszego oddziału, a lokomotywy sprzedawano poniżej ceny złomu. (rk)