Teatr Nowy w Łodzi – protest aktorów
- Dział: Łódzkie
Od stycznia w Teatrze Nowym w Łodzi trwa protest zespołu przeciwko nominacji Grzegorza Królikiewicza na dyrektora artystycznego. Królikiewicz otrzymał ją z rąk prezydenta Jerzego Kropiwnickiego po śmierci poprzedniego dyrektora Kazimierza Dejmka. Wbrew opiniom środowiska artystycznego, ministerstwa kultury i ZASP.
Od lutego, kiedy już oficjalnie otrzymał stanowisko, nie został przez aktorów wpuszczony do teatru. W Wielki Piątek role się odmieniły. Straż miejska i ochroniarze (szklane drzwi rozbili koszem) wyprowadzili okupujących teatr aktorów. Do dziś koczują pod budynkiem Nowego..
Prezydent Kropiwnicki nie kryje swej fascynacji Grzegorzem Królikiewiczem. - Olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie "Konstytucja 3 Maja" (premiera w 1976 r. - red.). Widziałem ją w teatrze telewizji - wyznaje. - W tamtym czasie moja śmiałość w stosunku do osób publicznych była zerowa, ale pierwszy raz odważyłem się zaczepić pana Królikiewicza. Spotkałem go w pociągu. Zbierałem się na odwagę kilkanaście minut, zanim na trzęsących się nogach wszedłem do przedziału, w którym siedział, aby mu podziękować za tę sztukę. Królikiewicz pojawił się nieoczekiwanie w łódzkim magistracie w grudniu ubiegłego roku na oficjalnym briefingu prezydenta. Okazało się, że będzie reżyserem widowiska charytatywnego "Okaż serce". Podczas imprezy planowana była licytacja luksusowej prezydenckiej limuzyny, a uzyskane pieniądze miały trafić do łódzkich hospicjów. Nudnawego widowiska w "słusznej sprawie" twórca nie omieszkał wpisać do dorobku na swojej stronie internetowej. Formalnie wniosek o nominację Królikiewicza, tuż po śmierci Dejmka, złożył wiceprezydent Łodzi Mirosław Orzechowski z Ligi Polskich Rodzin, redaktor naczelny prawicowego pisma "Aspekt Polski". Sam ma ambicje filmowe. Napisał kilka scenariuszy, dwa z nich: "Dziecko szczęścia" i "Księga wielkich życzeń" wyreżyserował Sławomir Kryński. Na tym samym briefingu, na którym po raz pierwszy zaistniał w magistracie Królikiewicz, pojawił się również Janusz Michaluk, były wiceprezydent Łodzi z pierwszej, prawicowej kadencji samorządu. Później prezes Łódzkiego Klubu Sportowego, a ostatnio niezależny prawnik. Na briefingu wystąpił w roli pełnomocnika prezydenta do organizacji imprezy "Okaż serce". Po koncercie był jego doradcą (jednym z kilkunastu, jakimi otoczył się Kropiwnicki na początku swej prezydentury). A wreszcie został p.o. dyrektora naczelnego Teatru Nowego. Otwarcie przyznaje, że na teatrze się nie zna, ale ma szerokie kontakty w świecie biznesu. - To może się przydać - przekonywał aktorów. To Michaluk szukał sponsorów dla widowiska plenerowego "Konstytucja 3 Maja", które z udziałem własnych aktorów (ekipa z Nowego nazywa ich łamistrajkami) przygotowywał Grzegorz Królikiewicz
- Zabiegali, żeby miasto było współorganizatorem. Byłoby to równoznaczne ze współfinansowaniem, a na to nie mogłam się zgodzić - mówi Małgorzata Bartyzel, była dyrektor wydziału kultury Urzędu Miasta Łodzi. Odeszła ze stanowiska, bo nie podobał się jej styl rozgrywania konfliktu z aktorami. - Już na początku złamany został dobry obyczaj teatralny, że kandydata na dyrektora konsultuje się z ekipą, zanim jego nazwisko pojawi się w prasie - uważa Bartyzel. Kropiwnicki wystąpił wprawdzie o opinię do Ministerstwa Kultury, ZASP i związków zawodowych, ale z aktorami Nowego spotkał się dopiero dwa tygodnie po ogłoszeniu decyzji, że to Królikiewicz będzie ich dyrektorem artystycznym. Na spotkaniu w magistracie ekipa teatru przekonywała, że lepszym kandydatem byłby reżyser krakowski Tadeusz Bradecki.
- Już na pogrzebie Dejmka, 6 stycznia, krążyły plotki, że nowym dyrektorem artystycznym ma być Królikiewicz. Później dowiedzieliśmy się o tym z mediów - wspomina Juliusz Chrząstowski, przywódca komitetu protestacyjnego w Nowym. - To się wydawało wręcz nieprawdopodobne. Człowiek, który zrealizował w teatrze dwie sztuki i obie zrobiły klapę.
Drugie spotkanie odbyło się po kolejnych dwóch tygodniach, tym razem w teatrze. Prezydent wskazywał na różnice polityczne między zmarłym Kazimierzem Dejmkiem (mówił o nim "poseł", "minister", wypomniał nawet, że na pogrzebie byli sami PSL-owscy oficjele) a Królikiewiczem, o którym mówił: - To on konsekwentnie podejmował walkę o wolność kultury. Dla mnie zawsze ważne było, czy artysta jest patriotą.
Temperatura kilkugodzinnego spotkania z minuty na minutę rosła. Jedna z aktorek zasłabła. Jej mąż zaczął nagle dusić stojącego przy schodach Tomasza Bieszczada, który wprawdzie nie został przedstawiony, ale następnego dnia dostał nominację na dyrektora naczelnego.
Wreszcie prezydent ogłosił: - Grzegorz Królikiewicz jest dyrektorem artystycznym.
- Czemu pan z nas zakpił? - krzyczeli wzburzeni artyści.
- Jak pan się teraz czuje panie Grzegorzu, bo ja do dupy - oświadczył Ireneusz Czop, były student Królikiewicza.
Dwa dni później, 6 lutego, zespół zamyka bramy teatru i nie wpuszcza do niego dyrektorów. Przedstawienia idą zgodnie z harmonogramem. Do Wielkiego Piątku - gdy nowy p.o. naczelnego Janusz Michaluk z ochroniarzami i strażnikami miejskimi forsuje drzwi - odbyło się 107 spektakli i 170 prób. Później przestały się odbywać. Członkowie zespołu podpisywali codziennie listę obecności pod zamkniętą bramą. W teatrze nastały czasy dezynfekcji, dezynsekcji i deratyzacji. Okazało się, że piękny, dopiero co odremontowany gmach, ma usterki zagrażające bezpieczeństwu widzów. Co z tym zrobić - głowi się nadzór budowlany. A prezydent grozi, że jeśli aktorzy nie uznają Królikiewicza i Michaluka, zamknie teatr i w jego murach rozpocznie się remont. Jeśli ustąpią - prace budowlane poczekają do wakacji.
Aktorzy nie ustępują, bo nie wyobrażają sobie współpracy z Królikiewiczem. Ten wątek pojawia się w prywatnych rozmowach, wspomnieniach osób, które miały coś wspólnego z reżyserem na planie filmowym Mariusz Saniternik, aktor Nowego: - Jest przerwa, siedzę w gronie kilku kolegów, naprawdę wybitnych aktorów. Nagle wpada Trzeciak i wrzeszczy do Królikiewicza "kogoś ty tu, kurwa, zatrudnił? Sami amatorzy!" Koledzy podrywają się, za chwilę rozpocznie się bijatyka. A wtedy Królikiewicz mówi: "Stop. Gramy. O taki typ emocji mi chodziło". To jest taki psychiczny terror, że nie można go wytrzymać na dłuższą metę. Do kolegi, który grał w "Brzozowskim" dwa razy pogotowie przyjeżdżało.
Teatrolog: - Psychiczne dręczenie daje świetne rezultaty na planie filmowym, ale jest niemożliwe do zastosowania w teatrze. W teatrze przez kilka miesięcy buduje się więzi, które podczas spektakli muszą być powtarzalne. Aktor nie może wybuchać w sposób niekontrolowany podczas każdego przedstawienia, bo eksploduje.
- Obawy aktorów są nieuzasadnione. Obiecałem im, że w sprawach konfliktowych z panem Królikiewiczem zawsze stanę po ich stronie - zapewnia Janusz Michaluk.
- Przecież to, że Królikiewicz jest dyrektorem artystycznym, wcale nie oznacza, że będzie wszystko reżyserował. Jego główne zadanie, to dbać o linię artystyczną - tłumaczy wiceprezydent Orzechowski. - Oczywiście, jest silną osobowością. Ale to absurd, żeby się go bać!
Ignacy Gogolewski, który przyjechał do Łodzi, by uczestniczyć w podpisaniu ugody między prezydentem i aktorami, rozumie obawy kolegów: - Jestem z zespołem. Dwa razy grałem u tego reżysera i wyszedłem poturbowany. Z tej współpracy pieśni nie będzie. Do ugody nie doszło. Wprawdzie zespół Nowego ustąpił w sprawie Michaluka, ale nadal nie chce Królikiewicza.. Co na to wszystko Grzegorz Królikiewicz? Jeszcze na początku sporu - podczas spotkania z aktorami w Nowym - stwierdził, że nie zabiegał o stanowisko. Na temat linii artystycznej teatru wypowiadał się dość enigmatycznie: - Muszę odwiedzić inne teatry. Porozmawiać ze sobą, wyjść na ulicę. Zobaczyć, jak ludzie mieszkają. Wspomniał o Klubie Myśli Społecznej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, któremu prezesuje i który dociera ze sztukami do młodych ludzi w szkołach krzepiąc ducha narodowego...
Na list krytyka Tadeusza Nyczka, który poprosił go, by ustąpił, odpowiedział tak: "nalistałbym nycz do pistka nanyczkałbym pist do listka napisałbym list do nyczka ale po co Grzegorz Królikiewicz, komputerowiec, farmaceuta".
Teatr Nowy w Łodzi - Kalendarium konfliktu
6 stycznia - pogrzeb Kazimierza Dejmka, dyr. artystycznego Teatru Nowego
8 stycznia - wiceprezydent Mirosław Orzechowski informuje w lokalnej telewizji, że Grzegorz Królikiewicz będzie następcą Dejmka
16 stycznia - ZG ZASP pisze negatywną opinię o kandydaturze 20 stycznia - pierwsze spotkanie prezydenta z zespołem teatru
24 stycznia - W Nowym powstaje komisja zakładowa Związek Zawodowy Aktorów Polskich
3 lutego - nominacja Królikiewicza
6 lutego - początek akcji protestacyjnej zespołu, aktorzy nie wpuszczają dyrektorów do teatru
9 lutego - popierające Królikiewicza Towarzystwo Krzewienia Kultury Polskiej "Renesans" próbuje zakłócić w Nowym spektakl
11 lutego - senator Zdzisława Janowska mediuje z prezydentem Łodzi możliwość przekazania teatru marszałkowi województwa
5 marca - Prezydent Łodzi zrywa mediacje z Janowską
21 marca - wojewoda łódzki kwestionuje legalność nominacji Królikiewicza
9 kwietnia - nominacja Janusza Michaluka na p.o. dyrektora naczelnego
18 kwietnia - pacyfikacja teatru - straż miejska i ochroniarze w kominiarkach wyprowadzają aktorów z budynku
22 kwietnia - aktorzy nie zostają wpuszczeni do teatru
24 kwietnia - prezydent stawia ultimatum: albo zespół zgodzi się na Michaluka i Królikiewicza, albo straci pracę. Zespół godzi się tylko na Michaluka.
28 kwietnia - aktorzy z całej Polski (300 osób) manifestują na Piotrkowskiej swą solidarność z zespołem Nowego
30 kwietnia - nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w sprawie konfliktu; prócz politycznej awantury niczego nie przynosi
12 maja – Łódzki oddział NSA uznał, że nominacja Grzegorza Królikiewicza została przeprowadzona niezgodnie z prawem i jest nieważna.
13 maja – Kropiwnicki powołuje Królikiewicza na stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora artystycznego Teatru Nowego, tym razem zgodnie z przepisami.