Głogów: Pracodawca zwróci zaległą wypłatę
- Dział: Lubuskie
Dziś w sądzie pracy w Głogowie odbyła się rozprawa z powództwa Anny Kaczmar, reprezentowanej przez działaczkę Inicjatywy Pracowniczej Ewelinę Madej przeciwko firmie „Leszek Soboń Cukiernictwo”. Anna Kaczmar wstąpiła do IP i poprosiła o przydzielenie jej z ramienia związku pełnomocnika w toczącym się już przewodzie sądowym.
Pracownica pozwała firmę ponieważ nie otrzymała wynagrodzenia za jeden miesiąc i świadczeń z tytułu urlopu macierzyńskiego. Sprawa zakończyła się ugodą, zgodnie z która pracodawca ma zwrócić w ciągu miesiąca w całości zaległe wynagrodzenie i zaległe świadczenia za urlop macierzyński, w zamian za to ustalono, że koszty procesu znoszą się wzajemnie. Pracownica otrzyma łącznie 2500 zł.
Pracodawca w odpowiedzi na pozew oskarżył pracownicę o spowodowanie znacznych strat. Zajęcia wynagrodzenia i świadczeń za urlop macierzyński miał dokonać w ramach rekompensaty za poniesione szkody. Oskarżenia okazały się bezpodstawne, a sam sposób działania pracodawcy były w sposób oczywisty niezgodny z prawem, ponieważ wynagrodzenie podlega ustawowej ochronie, a pracodawca na podstawie przepisów prawa pracy może samodzielnie wyegzekwować od pracownika nie więcej niż 10 proc. miesięcznego wynagrodzenia i tylko i wyłącznie w przypadku naruszenia przez pracownika zasad bezpieczeństwa i higieny pracy oraz w związku z nieprzestrzeganiem przepisów przeciwpożarowych. W celu wyegzekwowania większych kwot tytułem odpowiedzialności materialnej pracownika musiałby wytoczyć proces.
Tymczasem pracodawca samowolnie zajął kwotę 2500 zł za rzekome spowodowanie strat w asortymencie w postaci rozmrożenia lodów. O tym, że zdarzenie to zaważyło na zajęciu wynagrodzenia i świadczeń macierzyńskich, pracownica dowiedziała się dopiero z odpowiedzi na pozew, wiele miesięcy po wskazanym przez pracodawcę zajściu. Pracodawca nie przytoczył jednak rzeczowych dowodów na to, że to definitywnie z jej winy poniósł straty. Twierdził również że zajął te świadczenia bo pracownica nie zgłosiła się po nie w terminie i na tej podstawie domagał się całkowitego oddalenia pozwu jako nieuzasadnionego.
„Twierdzenia pracodawcy były co najmniej śmieszne – wypowiada się Ewelina Madej – Nie obawialiśmy się rozstrzygnięć sądu – ugoda to był nasz wybór. Ugoda spowoduje, iż zaległe świadczenia szybciej dotrą do pracownika, niż byłoby to możliwe na podstawie wyroku, od którego pracodawca by się z pewnością odwołał, co odwlekło by definitywne rozstrzygnięcie sprawy o kolejne dwa do trzech miesięcy”.
Jeżeli pracodawca nie odda zagarniętych pieniędzy dobrowolnie w ciągu miesiąca, wyegzekwowaniem ich zajmie się komornik.