Mińsk Mazowiecki: Skuteczna blokada eksmisji
- Dział: Mazowieckie
30 czerwca w wyniku udanej blokady nie doszło do eksmisji Iwony Bartoszuk, działaczki ruchu lokatorskiego, która wcześniej nie dopuściła do eksmisji człowieka konającego na raka. Agencja Mienia Wojskowego (AMW) chciała wyeksmitować kobietę pomimo trwającego procesu o odstąpienie od eksmisji i oświadczenia lekarza o nie pozwalającym na to stanie zdrowia lokatorki. Bartoszuk od dłuższego czasu nękana przez AMW, oraz w wyniku traumy po śmierci sąsiada cierpi na depresję.
Do eksmisji miało dojść o 10:30, ale lokatorzy i aktywiści zaczęli zbierać się już godzinę wcześniej. Mieszkania lokatorki broniło 40 osób. Byli tam działacze z różnych środowisk: zorganizowani lokatorzy z osiedla, działacze i działaczki Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, Nowej Lewicy, Młodych Socjalistów i Inicjatywy Pracowniczej. Były to osoby z Mińska Mazowieckiego, Warszawy, Szczytna, Łodzi, a nawet z Zielonej Góry. Akcja ostatecznie przebiegała w spokojnej w atmosferze. Policja nie interweniowała.
Komornik zjawił się punktualnie o 10:30, mimo że AMW poinformowała wcześniej Bartoszukową, że odstępuje od eksmisji. W tym czasie aktywiści ustawili się na wąskich schodach wiodących do mieszkania eksmitowanej. Do konfrontacji nie doszło. Komornik widząc przed sobą 40 blokujących, wycofał się do sąsiedniej klatki, z której po paru minutach wyszedł i się oddalił. Jedna z kobiet (sąsiadka Iwony Bartoszuk), stojąca najbliżej komornika słyszała jak ten podczas rozmowy telefonicznej tłumaczy się, że nie może przystąpić do czynności – „bo jest ich zbyt wielu”.
Po chwili AMW skontaktowała się telefonicznie z Bartroszukową. Poinformowali ją, że o 12:00 przyjdą na pobliski postój taksówek w celu zapoznania się z dowodem wpłaty czynszu i zaświadczeniem od lekarza. Na pytanie, dlaczego nie chcą przyjechać na miejsce odpowiedzieli –„nie wiemy, co się tam pod blokiem dzieje.” O 12:00 nikogo z agencji na postoju nie było. AMW skontaktowała się z Bartoszukowom telefonicznie dopiero po godz. 13.
Na spotkanie ze spóźnionymi o ponad godzinę pracownikami agencji lokatorka wyruszyła wraz z grupą aktywistów oraz dziennikarzami z TVP, którzy uczestniczyli w wydarzeniu od samego początku. Ku zaskoczeniu przybyłych na wskazanym postoju znowu nikogo nie było. Po interwencji telefonicznej okazało się, że przedstawiciele agencji są dopiero w drodze. Na miejscu zjawili się o 13:20. Spojrzeli na potwierdzenie wpłaty czynszu i oświadczenie lekarskie, którego wcześniej agencja nie chciała przyjąć i przy kamerach TVP zadeklarowali odstąpienie od eksmisji. Na sugestię dotyczącą wcześniejszej wizyty komornika, pracownicy AMW odpowiedzieli – „widocznie przyszedł zorientować się w sytuacji, nie miał prawa eksmitować.”.
Do refleksji zmusza przewrotna postawa AMW, która pomimo wcześniej deklarowanego odstąpienia od eksmisji ostatecznie chciała wyeksmitować Bartoszukową, nie czekając nawet na wyrok sądu rozstrzygający w tej sprawie. Wygląda więc na to, że Agencja Mienia Wojskowego stoi ponad sądami i prawem, a jedynym skutecznym językiem porozumienia jest język siły, czyli taki, jakim wojsko posługuje się na co dzień.