OZZ Inicjatywa Pracownicza – za dostępem do aborcji, przeciwko wyzyskowi
W poprzednich miesiącach kręgi rządowe, biznesowe i kler próbując zaostrzyć prawo aborcyjne, ponownie wzmogły swoją ofensywę wymierzoną w kobiety. Elity władzy od wieków traktują kobiece ciała jak maszyny reprodukujące nowe pokolenia pracowników i pracownic. W obecnym systemie gospodarczym kobiety zmusza się do wydawania na świat nowych pokoleń pracownic i pracowników po to, aby dzięki ich pracy szefowie mogli zwiększać swoje zyski.
„Prawa reprodukcyjne” nie ograniczają się jednak wyłącznie do państwowej kontroli płodności kobiet. Reprodukcja dotyczy wszystkich sfer, w których odtwarzamy naszą zdolność do pracy: tego co jemy, w co się ubieramy, czy mamy zapewniony dach nad głową, czego się uczymy, czym się leczymy itd. Oczywiście ani państwo ani biznes nie chcą łożyć na naszą reprodukcję. Wystarczy spojrzeć na codzienne problemy ludzi utrzymujących się z pracy: wzrost cen żywności i odzieży, ograniczony dostęp do mieszkań czy zagrożenie eksmisją, zamykanie szkół, zbyt mała ilość żłobków i przedszkoli, opłaty za studia, niewydolna służba zdrowia.
Kolejne rządy niezmiennie tną wydatki społeczne, co automatycznie zmusza nas do darmowej pracy wykonywanej w gospodarstwach domowych. W konsekwencji praca opiekuńcza, poczynając od urodzenia potomstwa, poprzez jego wychowanie, kończąc na utrzymaniu całej rodziny, spada na barki kobiet. Co więcej, darmowa bądź nisko opłacana praca kobiet wywiera nacisk na obniżenie ogółu płac, również mężczyzn. W ten sposób przymus rodzenia dzieci, który wiąże się z przymusowym świadczeniem darmowej pracy reprodukcyjnej, pogarsza warunki życia wszystkich utrzymujących się dzięki własnej pracy.
Zakaz aborcji zaostrza też nierówności występujące pomiędzy samymi kobietami. Tym ubogim trudniej opłacić antykoncepcję, nie wspominając o zabiegu aborcyjnym. Pracownice bez zabezpieczenia finansowego tracą zatem możliwość kontroli nad swoją płodnością. Dodatkowo obecna forma macierzyństwa wyklucza je z rynku pracy bądź zmusza do wykonywania gorzej płatnych zajęć. Natomiast kobiety lepiej usytuowane posiadają środki na zakup antykoncepcji i dokonanie aborcji, choćby za granicą. Mają większą kontrolę nad swoim ciałem, dzięki czemu łatwiej im planować swoje życie. Ponadto zasoby finansowe umożliwiają im zatrudnienie kobiet z klasy robotniczej do opieki nad swoimi dziećmi. W konsekwencji można przypuszczać, że dzieci te staną się kolejnym pokoleniem wysoko wykwalifikowanych pracowników, czy też kadrą zarządzającą. Możliwość wyboru związanego z macierzyństwem jest więc przywilejem elity. Pomimo że gorzej sytuowane kobiety pracują na dwa etaty – za darmo w domu i za grosze w firmie swojego szefa – to doświadczają większych trudności z utrzymaniem dzieci niż kobiety zamożne. Prawdopodobieństwo tego, że kobieta zostanie określona mianem „wyrodna matka” wzrasta, jeżeli jest zwykłą pracownicą, podczas gdy jej szefowa częściej będzie chwalona za wzorowe łączenie kariery zawodowej z macierzyństwem.
Ograniczenie dostępu do aborcji, które idzie w parze z cięciami socjalnymi, najbardziej uderza w najbiedniejsze warstwy społeczeństwa. Władze próbują sprowadzić kwestię aborcji do problemu obyczajowego czy religijnego, lecz problem ten ma charakter ściśle ekonomiczny. Dla większości kobiet prawdziwy wybór nie oznacza prawa do aborcji, lecz dotyczy także możliwości utrzymania siebie i dzieci. To wiąże się z wysokością wydatków na służbę zdrowia, oświatę, emerytury itd. Kontrola nad płodnością wpływa więc na zamożność pracowniczych gospodarstw domowych i położenie większości obywateli niezależnie od ich płci. Dostęp do aborcji nie jest tylko „sprawą kobiecą”, lecz polem walki kobiet i mężczyzn z kapitalistycznym wyzyskiem.