Batalia o zaległą premię
- Dział: Działania ogólnopolskie
Związki zawodowe z Colian Jutrzenki (Goplany) poszły na ugodę z pracodawcą w sprawie premii jakie firma była winna pracownikom za 2007 rok. Zgodziły się, aby otrzymali oni jedynie 67 proc. z tego co im przysługiwało według Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy. Na zakładzie mówi się, że związkowcy działali pod presją, bowiem pracodawca szantażował ich, że ujawni iż kilkudziesięciu prominentnych członków związków nadużywało pieniędzy z funduszu socjalnego. Zagroził powiadomieniem prokuratury. Niektórzy jednak pracownicy dochodzą na drodze sądowej swoich praw.
Szefostwo Jutrzenki (do której należy także poznańska Goplana) nie chciało pierwotnie uznać, pomimo opinii PIP, prawa pracowników do zapisanej w ZUZP premii. Chodziło o kwotę ok. 2000-3000 złotych na pracownika. Właścicielowi Janowi Kolańskiemu umniejszyłoby to zysk o dobre kilka milionów złotych. Bez wątpienia na zmianę stanowiska pracodawcy, wpłynął korzystny dla pracowników prawomocny wyrok sądu w Bydgoszczy, który zapadł wiosną 2010 roku. Obejmował on jednak prawdopodobnie jedynie 20 osób, wcześniej zwolnionych z Jutrzenki. Dodatkowo na tym tle doszło w Poznaniu i Bydgoszczy do protestów. Krążyła petycja i ulotki pod zakładami. Na temat roszczeń pracowników pojawiło się też kilka publikacji prasowych. Szefostwo Jutrzenki musiało się liczyć z kolejną falą pozwów. Tylko do Inicjatywy Pracowniczej przystąpiło 50 osób z Poznania, które zamierzały walczyć o swoje. Upoważniona kancelaria prawna wystąpiła w lipcu, w ich imieniu, z żądaniem zapłaty. Rozważna była możliwość skierowania tzw. pozwu zbiorowego. Niestety okazało się, że wykreślono z nowopowstałej ustawy możliwość kierowania pozwów zbiorowych w sprawach pracowniczych. Osobno zaczęli się organizować pracownicy Jutrzenki w Bydgoszczy, którzy także zagrozili masowymi pozwami.
Na przełomie czerwca i lipca Colian Jutrzenka podpisała ze związkami zawodowymi porozumienie, ma mocy którego pracownicy otrzymali tylko 67 proc. należnej im kwoty. Miało to nastąpić pod presją. Wcześniej ujawniono, że doszło do nadużyć funduszu socjalnego i dyrekcja zakładów zagroziła konsekwencjami, które dotknęłyby niektórych działaczy z Bydgoszczy.
Wobec takiego stanowiska związków zawodowych, większość poszkodowanych zdecydowała się w lipcu i sierpniu 2010 roku podpisać z pracodawcą ugodę. Dla większości z nich wizja indywidualnych batalii sądowych, toczonych przez rok lub dwa, skutecznie zniechęciła do dochodzenie pełnej kwoty premii.
Niektórzy jednak skierowali do sądów pozwy. W zeszłym tygodniu w Bydgoszczy odbyła się rozprawa. Siedem osób domaga się pełnej kwoty premii plus należne odsetki (liczone od połowy 2008 roku). Następne posiedzenie sądu odbędzie się w połowie stycznia. Sprawa pięciu innych osób odbędzie się w drugiej połowie grudnia.