Poznań: Członek IP przywrócony do pracy w Cegielskim
- Dział: Wielkopolskie
Dziś zapadł prawomocny wyrok w sprawie przywrócenie do pracy Wojciecha Majchrzaka, członka Inicjatywy Pracowniczej i pracownika zakładów Cegielskiego. Majchrzak bezprawnie został zwolniony we wrześniu 2009 roku, bowiem bez powiadomienia związku zawodowego wręczono mu wypowiedzenie z pracy.
21 września 2009 roku Komisji Międzyzakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza otrzymała imienną listę ok. 470 osób przeznaczonych do zwolnienia grupowego. Wśród nich nie było Majchrzaka. Mimo to następnego dnia otrzymał on zawiadomienie o zamiarze zwolnienia, a tydzień później (29 września) wypowiedzenie. Inicjatywa Pracownicza otrzymała informację o zamiarze zwolnienia Majchrzaka dopiero 2 października i na interwencję było już za późno. Zawiadomiono Państwową Inspekcję Pracy, która jasno stwierdziła, iż zwolnienie odbyło się z naruszaniem ustawy o związkach zawodowych, kodeksu pracy i ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikiem stosunku pracy…; było ono niezgodne z regulaminem zwolnień grupowych przyjętym przez samego pracodawcę. Wyniki kontroli PIP były znane już w połowie października, kiedy jeszcze Majchrzak pracował (na wypowiedzeniu) w Cegielskim, jednak pracodawca nie uczynił nic, aby naprawić swój błąd.
Główna osią sporo był fakt, że jeżeli związek wiedziałby o zamiarze zwolnienia, wystąpiłby w obronie Majchrzaka. Majchrzak na 39 lat przepracował w Cegielskim ostatnie 35 i w momencie zwolnienia brakowało mu roku, aby móc się ubiegać o świadczenia przedemerytalne. Z pierwotnej listy przeznaczonych do zwolnień wykreślono kilkadziesiąt osób, co znaczy, że interwencje indywidualne pracowników i reprezentujących ich związków zawodowych były brane pod uwagę przez pracodawcę i być może, tak by się stało w przypadku Majchrzaka. Pozwoliłoby mu to na godne zakończenie kariery zawodowej i płynne przejście na emeryturę, w razie nie znalezienia innego zatrudnienia, co w jego sytuacji (z uwagi na wiek i charakter pracy) jest trudne. (Majchrzak obecnie przybywa na bezrobociu).
Przed sądem pracodawca w zasadzie nie kwestionował faktu, iż pracownika zwolniono z naruszeniem procedury i oferował trzymiesięczne odszkodowanie. Pełnomocnik związkowy Jarosław Urbański, występujący w obronie Majchrzaka, nie zgodził się na nie, żądając przywrócenia do pracy. 11 czerwca 2010 roku sąd pierwszej instancji przychylił się do argumentacji pełnomocnika powoda i po przesłuchaniu świadków, zasądził przywrócenie do pracy. Z decyzją tą nie zgodził się pracodawca. Podnosił on w czasie procesu trzy główne argumenty:
- Po pierwsze twierdził, iż stanowisko pracy Majchrzaka zostało zlikwidowane i nie ma on gdzie powrócić do pracy. W Apelacji napisano, że wprawdzie materialnie maszyna, na której Majchrzak pracował, w dalszym ciągu stoi, ale w sensie ekonomicznym jego stanowisko zlikwidowano.
- Po drugie pełnomocnik pozwanej twierdził, iż zakład znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, która nie pozwala na przyjmowanie pracowników. Przedstawiono dowody, że spółka zamknęła 2009 rok stratą 20 mln złotych.
- Po trzecie twierdzono, że pracownik nie posiadał wystarczających kwalifikacji i dlatego musiał zostać zwolniony.
Pełnomocnik powoda stwierdził natomiast, że co do istnienia stanowiska pracy, nie można się zgodzić z argumentacją zawartą w Apelacji. Podkreślił, że sama pozwana nie przeczy, że stanowisko pracy w sensie materialny istnieje. Argument natomiast, że zostało zlikwidowane w sensie ekonomicznym, jest trudny do zaakceptowania, bowiem przyjęcie jego oznaczałoby, że prawie każde zwolnienie (szczególnie z przyczyn leżących po stronie pracodawcy), łączyłoby się z likwidacją stanowiska pracy. Zatem jakiekolwiek przewidziane przecież w prawie pracy przywrócenie do pracy, nie miałoby uzasadnienia. Sąd pierwszej instancji stwierdził, że w sposób nieuprawniony ograniczałoby to powództwo. Pełnomocnik powoda stwierdził w mowie końcowej: „zakład istnieje, wydział na którym pracował Majchrzak – istnieje, maszyna na której pracował stoi – przywrócenie go zatem do pracy jest możliwe”.
Po drugie stwierdzono, że nie ulega wątpliwości, że w 2009 roku pracodawca znalazł się w trudnej sytuacji ekonomicznej, co spowodowało zwolnienie 40% załogi i straty finansowe. Jednak w latach poprzednich, mówił pełnomocnik Majchrzaka, spółka odnotowywała zyski, w tym trzy lata temu 31 mln netto. Sytuacja finansowa w 2010 się ustabilizowała, o czym świadczy fakt, iż nie przewiduje się dalszych zwolnień grupowych, ani firma nie ogłosiła upadłości. Wahnięcia koniunktury są normalną sprawą, z którą każdy pracodawca, jako podmiot w grze rynkowej, winien się liczyć. W rozpatrywanym przypadku – kontynuował pełnomocnik związkowy – mamy do czynienia z przypadkiem indywidualnym, który nie ma w zasadzie żadnego lub bardzo niewielki wpływ na sytuację finansową zakładu, ale jest decydujący dla sytuacji życiowej powoda.
Wreszcie po trzecie sąd apelacyjny w uzasadnieniu ustnym stwierdził, iż trudno dać wiarę, że osoba która przepracowała 35 lat w jednym zakładzie i przetrwała liczne zwolnienia, nie posiadała odpowiednich kwalifikacji zawodowych. Sąd podkreślił, iż świadczy o tym także to, iż nie znalazł się on na pierwotnej liście do zwolnień.
Wyrok jest prawomocny. Majchrzak w ciągu tygodnia wróci do pracy w Cegielskim.