Strajk generalny w Hiszpanii – relacja z Barcelony
- Dział: Zagranica
29 marca 2012 roku to dzień, który na pewno zapisze sie w kartach historii Hiszpanii. Związki zawodowe Confederación General del Trabajo (CGT), Confederación Nacional del Trabajo (CNT) i Solidaridad Obrera (SO) wezwały do strajku generalnego, aby wyrazić swój sprzeciw wobec wprowadzonej 10 lutego ustawie dotyczacej reformy prawa pracy i paktowi społecznemu.
Restauracje, sklepy, centra handlowe i zakłady usługowe opustoszały. Na zamkniętych witrynach wisiały plakaty informujące o strajku. Koleje, lotniska i komunikacja miejska ograniczyły funkcjonowanie do minimum. Niektóre stacje telewizyjne zawiesiły nadawanie. Ludzie wyszli na ulice.
Według tego, co podają media, w Madrycie w demonstracjach wzięło udział 900 tysięcy osób, a w Barcelonie – 800 tysięcy. Jednak to w stolicy Katalonii było o wiele goręcej. W różnych częściach miasta zaplanowano na ten dzien kilkanaście pikiet i pochodów. Mobilizacja objęła prawie każdą dzielnicę, a wszyscy zgromadzili się na dwóch dużych demonstracjach o godzinie 12 i 18 na Plaça Catalunya, głównym placu Barcelony. Większość protestów przebiegała spokojnie. Ludzie skandowali hasła, rozdawano gazety i ulotki informujące o wydarzeniach.
Pierwsze zgromadzenie przerodziło się w marsz kilkoma głównymi ulicami miasta. Protestujący działacze CGT spalili skrzynkę na listy przed wejściem glównym do budynku giełdy Bolsa de Barcelona oraz obrzucili szyby jajkami. W tym samym czasie marsz szedł dalej, a niektórzy jego uczestnicy wypisywali postulaty sprayem na witrynach sklepów i banków. W bocznych ulicach toczyła sie natomiast bardziej radykalna walka. Co chwila, na różnych skrzyżowaniach podpalano śmietniki, rozbijano witryny banków i niszczono bankomaty. Kiedy policja i straż pożarna kończyły zajmować się jednym podpaleniem, musieli od razu jechać na następne skrzyżowanie. Ponadto podpalono dwie kawiarnie sieci Starbucks, znanej z łamania praw pracowniczych, wiele radiowozów zostało zniszczonych i oblanych farbą.
Przebieg drugiego marszu zaplanowano podobnymi ulicami, z tym wyjątkiem, że planowano zakonczyć go na Plaça Urquinaona. Oficjalny pochód przebiegał spokojniej niż poprzedni, choć w bocznych ulicach dalej trwała regularna walka z policją. Jednak zanim marsz dotarł na zaplanowane miejsce, na Plaça Urquinaona rozpoczęły się największe zamieszki tego dnia. Płonęły śmietniki i namioty ogrodków piwnych, radiowozy obrzucano farbą. Wobec protestujących policja użyła gazu łzawiącego i gumowych kul, wiele osób zostało rannych, niektóre przewieziono do szpitala. Zamieszki przeniosły się następnie na pobliski Plaça de la Universitat, ale po krótkim czasie zostały brutalnie stłumione przez policję. Wiele osób zostało zatrzymanych i przewiezionych na komisariaty. Policja do późnych godzin nocnych patrolowała ulice całego miasta, w celu poszukiwania potencjalnych sprawców wydarzeń.
Strajk 29 marca był pierwszym prawdziwym sprawdzianem dla obecnie panującego rządu Mariano Rajoya. Związki zawodowe podają, że wzięlo w nim udział 77% pracowników wszystkich sektorów gospodarki, a największy udział – 97 % – odnotowano w sektorze przemysłu i budownictwa. Również pracownicy największych fabryk samochodowych w kraju – Renault, SEAT, Volkswagen i Ford – odmówili tego dnia pracy.
Celem strajku generalnego i działań CGT, CNT i SO nie jest chęć renegocjowania prawa pracy, ale unieważnienie go razem z innymi antyspołecznymi ustawami wprowadzanymi przez nowy rząd. Związki zawodowe zapowiadają dalszą mobilizacją do czasu, aż ich cele nie zostaną osiągnięte.
Zobacz zdjęcia na stronie CGT Barcelona