Kodeks pracy definiuje czas pracy jako okres w którym pracobiorca pozostaje do dyspozycji pracodawcy (art 128 § 1 Kodeksu Pracy) . Nie ma znaczenia czy chodzi o zakład pracy, czy inne miejsce wyznaczone do wykonywania czynności wedle zapisów umowy. Praca w którą wpisane jest wykorzystywanie służbowego telefonu ma o tyle ciekawy charakter, że owa „dyspozycyjność” względem szefa potencjalnie rozciąga się na cały czas użytkowania telefonu.
Należy przy tym jednak pamiętać że prawo mówi jasno – służbowa rozmowa przez telefon, wymaga dyspozycyjności, a więc jest świadczeniem pracy. Nie odebranie telefonu od szefa nie może wobec tego mieć żadnych konsekwencji. Utrata pracy, czy kara z tego powodu, byłaby bezprawnym działaniem szefostwa. Zresztą sama rozmowa służbowa z szefem w trakcie urlopu wypoczynkowego jest dość problematyczna. Pojawia się świadczenie pracy (dyspozycyjność), w czasie rozmowy może wyniknąć polecenie wykonania jakiejś czynności. Wszystko to kumuluje się w postaci jednego wniosku - dany dzień urlopu można rozpatrywać w kategorii niewykorzystanego, a wykonana „usługa” jest podstawą do normalnego wynagrodzenia.
Urlop ze swej prawnej natury jest czasem którym obowiązek pracy zostaje zawieszony. A zatem wydanie polecenia służbowego, na podstawie którego pracownik byłby zobowiązany do posiadania telefonu na urlopie (nieważne czy prywatnego, czy służbowego) jest kategorycznie sprzeczne z Kodeksem Pracy. Od tej zasady istnieje jednako wyjątek, w postaci prawnie uregulowanego odwołania z urlopu (artykuł 167 Kodeksu Pracy). Jeśli sytuacja na zakładzie wymaga natychmiastowej obecności pracownika, a czego nie można było przewidzieć w chwili udzielania urlopu, pracodawca może pracownika „ściągnąć” na miejsce. Niewykonanie takiego polecenia może wiązać się z szeregiem konsekwencji, łącznie ze zwolnieniem dyscyplinarnym. [ma-ga]