Do przyjaciół górników
- Dział: Samorządność pracownicza
Przyjaciele Górnicy,
Dziękujemy za Waszą postawę. Przywracacie nadzieję tysiącom ludzi przy maszynach, kasach, biurkach – wystraszonym, pozbawianym zarobku i godności. Śledzimy Wasze zmagania, staramy się Was wspierać i zastanawiamy się – co dalej?
Nie ma wątpliwości – pod kontrolą państwa, czy pod kontrolą prywatnego kapitału – naciski na to, by „przywileje”, czyli głównie stabilne zatrudnienie i wynagrodzenia z dodatkami Wam odebrać, będą rosły. Na państwowym wolniej, ale również. Czasem w dyskusjach, także w mediach, pada hasło własności pracowniczej. To może być najsensowniejsza odpowiedź na pytanie „co dalej?”.
Da się
Pierwsza wątpliwość jest dość powszechna – czy to się może udać? Skoro w ogóle nie słychać o takich firmach? Druga: Może to dobre dla warzywniaka, czy agencji reklamowej, ale nie dla dużego, skomplikowanego zakładu przemysłowego. Na pierwszą odpowiedzmy sobie sami – przez prawie tydzień „nie słychać było” poza regionem o Waszym proteście. Nie należy mylić medialnej fikcji z rzeczywistością. W Polsce działa ok. 1500 spółek pracowniczych oraz tysiące spółdzielni produkcyjnych i pracy.
Można mnożyć przykłady wielkich zakładów bez szefów – posiadanych i zarządzanych przez załogi. Skupmy się na kilku, których historie mogą być inspiracją w Polsce.
FaSinPat – fabryka ceramiki budowlanej w Argentynie. Gdy prywatny właściciel fabryki (zbudowanej na darowanym mu przez państwo terenie, za pożyczone pieniądze) postanowił nie spłacać długów i zamknąć fabrykę, ok. 270 pracowników wdarło się na jej teren siłą. Sąd zgodził się, aby przejęli 40% stanu magazynu jako formę zapłaty za zaległe pobory. Jednak robotnicy zaczęli okupować firmę i rozpoczęli produkcję na własną rękę, wprowadzając kompletnie demokratyczne procedury podejmowania decyzji. Obecnie fabryka zatrudnia 470 pracowników i eksportuje swoje wybory do 25 krajów świata. Po 9 latach walk sądowych, po odparciu siłą kilku prób eksmisji, we wrześniu 2009 r. sąd uznał prawo załogi do fabryki, za częściowym odszkodowaniem dla byłego właściciela.
New Era – fabryka okien PCV w Chicago, USA. W 2012 roku właściciel postanowił „zwinąć żagle”. Pracownicy zajęli budynki, a następnie uruchomili produkcję. Mieli już doświadczenie z poprzednich walk i poparcie społeczne (4 lata wcześniej byli w podobnej sytuacji). Ostatecznie udało im się wykupić majątek firmy. Obecnie zakład ma formę spółdzielni produkcyjnej.
VioMe – fabryka klejów budowlanych w greckich Salonikach. Tu miał miejsce dokładnie ten sam scenariusz, co w FaSinPat, tyle że w Grecji, gdzie, jak wiadomo, politycy cały kraj sprzedali bankierom. Właściciele narobili długów i prysnęli. Pracownicy zabezpieczyli zakład, a następnie podjęli produkcję. Wówczas właściciele zainteresowali się na powrót swoją „świętą” własnością i starali się ją odzyskać. Pracownicy wygrali jednak batalię rynkową i sądową. Nie tylko odzyskali rynki zbytu, ale wprowadzili nowe produkty i obecnie rozwijają działalność. Trudny okres, gdy kapitalistyczni kontrahenci nie chcieli z nimi rozmawiać, przetrwali dzięki wsparciu lokalnej społeczności oraz datkom ludzi z całego świata.
W Polsce istnieje wiele firm produkcyjnych pod kontrolą pracowników. Są to głównie przedsiębiorstwa średnie. Jeśli chodzi o wielkie – politycy nigdy nie zgodzili się na to, by pracownicy samorządnie ośmieszyli jedynie słuszną linię prywatyzacji kapitalistycznej. Ale warto przypomnieć, że np. strajk czynny (czyli rozpoczęcie produkcji przez strajkujących pracowników i przejęcie przez nich zysków) w 1992 r. w KGHM odstraszył rząd od decyzji rujnujących polskie górnictwo miedzi i uratował kombinat, który jest dziś perłą w koronie polskiego przemysłu.
Jaka własność pracownicza?
Zasadniczo, polskie prawo przewiduje dwie możliwe formy własności pracowniczej – spółdzielnię (kooperatywę) i spółkę pracowniczą. Najważniejsza różnica jest taka, że w spółdzielni każdy członek ma tak samo ważny głos, a w spółce – waga głosu odpowiada wartości udziałów. A że udziałami można handlować, i można też pozyskać kapitał do firmy wprowadzając zewnętrznego inwestora – w większości przypadków w Polsce spółki pracownicze prawie nie różnią się od zwykłych firm kapitalistycznych – pracownicy stopniowo stracili kontrolę nad zakładami. To też jest zagrożenie, które warto przemyśleć.
Aby się udało, potrzebne są dwie rzeczy. Pierwsza – to poparcie społeczeństwa. Wy je macie. Druga – pamiętać nie tylko o ekonomii i miejscach pracy, ale też wartościach: solidarności – tej codziennej, przez małe „s”, czyli pomocy wzajemnej, a także równości i wolności w zarządzaniu wspólną kopalnią, dla korzyści wszystkich i każdego z osobna.
Czy warto?
Państwo nie chce kopalni, prywaciarz nie chce Waszej godności, jedynie Waszego wysiłku. Tylko sami sobie możecie zagwarantować szacunek i bezpieczeństwo – ekonomiczne, oraz fizyczne, bo przecież górnictwo to nie rurki z kremem. Ile razy jeszcze będziecie musieli strajkować?
A jeśli teraz wygracie i kopalnia będzie nadal państwowa?
Warto zatroszczyć się wtedy o kontrolę nad zarządem i otoczeniem kopalni. Nie jest tajemnicą, że dyrektorzy rzadko działają korzystnie dla kopalni. Może taki jest plan, a może to po prostu bezinteresowna głupota. A nawet jeśli zdarzy się ktoś porządniejszy, to wokół jest setka spółek i spółeczek – kontrahentów, wyciągających z kopalni ile się da. Musicie patrzeć na ręce zarządzającym, czytać umowy, faktury. Na gruncie obecnego prawa możliwości są ograniczone – silna i mądra działalność związkowa oraz rada pracownicza. Pamiętajcie jednak, że prawo określa minimum, a nie maksimum udziału pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwem – sięgajcie po więcej.
Pamiętajcie, że jesteśmy z Wami my i tysiące, jeśli nie miliony ludzi. Damy Wam wszelkie możliwe wsparcie nie (tylko) dlatego, że chcemy, by ludzie sami sobą rządzili. Dlatego, że jesteśmy Wam to winni.
Za:
OZZ Inicjatywa Pracownicza Kraków
https://ipkrakow.wordpress.com/