Dramatyczna sytuacja Śląska
- Dział: Społeczeństwo
Dramatyczna sytuacja śląska, w regionie w którym kluczową rolę odgrywa przemysł ciężki i wydobywczy bierze się głównie z poczynań państwa, które prowadzą do niszczenia obu tych branż. O ile w przypadku górnictwa władza dąży do likwidacji tej gałęzi przemysłu działając głównie pod dyktando Banku Światowego, o tyle w przypadku hutnictwa przede wszystkim wykonuje polecenia Komisji Europejskiej, która odgórnie narzuca ile można produkować a ile nie, a tym samym przyczynia się do likwidacji zakładów i pozbawiania tysięcy ludzi pracy.
Jedynym pomysłem rządu dla ratowania przemysłu hutniczego jest szukanie zagranicznych inwestorów, tymczasem chodzi tu tylko o podratowanie, dla uzyskania lepszej ceny. W tym celu do konsorcjum Polskich Hut Stali włączone zostały tylko najlepsze, nowe linie produkcyjne. Zainteresowanie zagranicznych firm to tylko wywiad gospodarczy, bowiem Polska to wymarzony rynek zbytu dla nadprodukcji zachodnich koncernów. A więc należy oczekiwać, że tylko likwidacja poprzedzona bankructwem większości polskich hut byłaby celem zagranicznego inwestora. Wierzycielem naszego hutnictwa są banki z większościowym udziałem kapitału zagranicznego. Kapitał ten po opanowaniu rynku i zainwestowaniu w kupno naszych zakładów, zainteresowany jest głównie transferem zysków za granicę. Zatem banki te nie będą zainteresowane w realizacji programu rozwoju hutnictwa. U nas hutnictwo ma ogromny potencjał produkcyjny.
Dla duszących się od nadprodukcji koncernów z Unii Europejskiej stanowi zagrożenie. Dlatego od początku lat 90-tych na kolejnych rządach usiłuje się wymusić program restrukturyzacyjny, który przewidywał będzie trwałą likwidację potencjału produkcyjnego poprzez ograniczenie produkcji i likwidację części hut oraz masowe zwolnienia. Rząd wykazuje wyjątkową uległość i zobowiązuje się do przyjęcia programu niszczenia przemysłu hutniczego. Ogólną strategię jaką kierują się koncerny stalowe w walce o kurczące się rynki zbytu jest postępujący proces koncentracji kapitałowej i tworzenie coraz większych koncernów wspieranych przez państwa i grupy państw.
Można mówić o procesie oligopolizacji hutnictwa, czyli powstawaniu kilku, czy kilkunastu, na dużym rynku zbytu, wielkich organizacji koncernowych, dzielących rynki między siebie i prowadzących konkurencję między sobą na ograniczoną skalę, tak aby nie wywoływać konfliktu handlowego. Natomiast małe i mniejsze organizacje produkcji hutniczej są wchłaniane i podporządkowane. W krajach Unii i Stanów Zjednoczonych istnieje ścisła i bezwzględna ochrona własnych rynków z użyciem państwa oraz silna pomoc państwa, czy grup państw dla tej właśnie branży. Wielkie unijne koncerny stalowe mają bezpośrednie przełożenie na decyzje polityczne nie tylko swoich rządów, ale i Komisji Europejskiej, która bezpośrednio realizuje ich interesy. Koncerny te interesują się zwiększaniem eksportu głównie do krajów europy środkowo-wschodniej. Komisja Europejska zawiesiła rozmowy z międzynarodowymi organizacjami finansowymi na temat pozyskania kredytów na restrukturyzację polskiego hutnictwa, na żądanie właśnie unijnych koncernów stalowych. Pokazuje to wyraźnie jakimi wytycznymi kieruje się Unia w procesach negocjacyjnych z Polską oraz jak się mają oficjalne deklaracje do rzeczywistych intencji i interesów. Komisja Europejska postrzega hutnictwo 10-ciu krajów stowarzyszonych z Unią, a w szczególności hutnictwo Polski, Czech i Rumunii jako olbrzymie zagrożenie dla hutnictwa unijnego. Wręcz ostrzega te kraje, że ich droga do członkostwa w Unii wiedzie przez radykalną restrukturyzację i dalsze obniżenie poziomu produkcji. Komisja Europejska chce redukcji zatrudnienia w hutach krajów stowarzyszonych aż o 2/3, czyli o 200-250tys. osób.
Restrukturyzacja tej branży w propozycji Unii Europejskiej szacowana jest na około 10mld $, przy czym Unia, jak sama twierdzi, nie środków na współfinansowanie takiej restrukturyzacji. Komisja Europejska próbuje zachować dobrą twarz. Niby chce dawać środki finansowe dla hutnictwa, w zamian jednak za likwidację miejsc pracy. I tak, dzięki skutecznie prowadzonej złodziejskiej polityce Unii Polskie Huty Stali musiały drastycznie zmniejszyć produkcję w zamian za 3 mld złotych, ale pieniądze te musiały zostać zwrócone wskutek ich nie wykorzystania na czas. ćKtoś może się zapytać, po co mamy dopłacać do hutnictwa, skoro jest nierentowne. Otóż prawda jest taka, że huty wydały na restrukturyzację 1,5mld $, z czego tylko 200mln $ to były gwarantowane przez rząd kredyty. Reszta to środki własne i kredyty komercyjne, co jest nie spotykane w krajach Unii
Jak już wspomniałem, postępowanie Komisji Europejskiej, która żąda sprzedaży naszych hut unijnym koncernom, jest bezpośrednio dyktowane żądaniami i interesami koncernów stalowych Unii. Można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że cała koncepcja prywatyzacji była i jest realizowana w bezpośrednim interesie nie tylko Unii, ale i wszystkich krajów najwyżej rozwiniętych. Fakty istnienia takich kompromitujących nie tylko stronę Polską czy Komisji Europejskiej ale również MFW i Banku Światowego żądań, był i jest ukrywany przez polskie elity polityczne. Proces prywatyzacji, podobnie jak cała transformacja gospodarcza, była i jest przedstawiana jako suwerenna koncepcja wynikająca z wymagań gospodarczych, Żądanie ograniczenia mocy produkcyjnych nie jest już przy tym, jak w przypadku górnictwa czy rolnictwa, ubierane w ideologię wolnego rynku. Unia odsłania wprost swe intencje, żądając zapisania, o ile każda z hut zmniejszy swoją produkcję. Na dodatek Komisja z Brukseli żąda redukcji mocy produkcyjnych najbardziej efektywnej ekonomicznie i najbardziej przyszłościowej. Pod naciskiem rządu huty muszą ujawnić wszystkie dane na temat procesu produkcyjnego inspektorom Komisji. Wcześniej udostępniono Banku Światowemu wszystkie kluczowe dane o polskim górnictwie. Co więcej, uzgodniono że podstawą oceny rządowego programu restrukturyzacyjnego będzie ocena możliwości zbytu polskiej stali dokonana przez brytyjską firmę konsultingową finansowaną z funduszu PHARE.
Co w zamian? W zamian Komisja Europejska proponuje pomoc w postaci darowizn na programy osłon socjalnych dla zwalnianych hutników; kredyty, ale z międzynarodowych instytucji finansowych, na restrukturyzację oraz własne kontakty przy doborze koncernów unijnych w prywatyzacji, co brzmi już wręcz groteskowo. Zdaniem Komisji Europejskiej zatrudnienie powinno być ograniczone do 40tys. ludzi (obecnie wynosi 95tys.). Stanowiska związków zawodowych w kwestii ratowania hutnictwa są podzielone. Część zgadza się z rządowym programem szukania zagranicznego inwestora strategicznego, część broni się przed tym, sugerując konieczność scentralizowania i koncentracji kapitałowo- organizacyjnej w postaci wielkich koncernów i holdingów typu unijnego. Jeszcze innym pomysłem jest stworzenie modelu tzw. zintegrowanego przedsiębiorstwa skarbu państwa, które charakteryzuje się tym, że nie będzie już we władaniu przedstawicieli państwowej administracji gospodarczej, ani prywatnych właścicieli kapitału, zostanie natomiast przekazane we władanie zespołom pracowniczym i dyrekcji.
Inaczej rzecz się miała i ma do dzisiaj w Stanach Zjednoczonych, gdzie hutnicy obronili swoje miejsca pracy dzięki przejęciu na własność swoich zakładów pracy. Własność pracownicza w hutnictwie amerykańskim ma długą tradycję, a jej tworzenie zawsze wiązało się z oddolną inicjatywą związków zawodowych. Pierwszą formą tej własności była spółdzielczość i pierwsza fala organizowanej przez związki spółdzielczości rozwinęła się na przełomie lat 40 i 50 XIXw. Jako pierwsza powstała w 1847r spółdzielcza „Odlewnia Związku Czeladników Hutniczych”. W następnych latach powstało wiele innych spółdzielni w wielu różnych branżach. Niestety ich działalność nie trwała jednak długo, bowiem spotkały się one z kontrakcją prywatnego kapitału w formie dumpingowej konkurencji, nieudzielania kredytu itp. Pod koniec lat 60 XIX w. rozwinęła się druga fala spółdzielczości. Jednymi z jej propagatorów byli Ira Steward organizator szerokiej kampanii na rzecz 8-godzinnego dnia pracy i William Sylvis - przewodniczący Międzynarodowego Związku Hutników. Wezwał on lokalne oddziały związkowe do organizowania hut spółdzielczych. Pierwsza taka huta powstała w 1866 r. Troy osiągając dobre wyniki. Po dwóch latach powstało dalszych 11 hut spółdzielczych a 20 było w stanie organizacji. Podobnie jak poprzednio, również i ten nowy ruch spółdzielczy załamał się w wyniku dumpingowej konkurencji oraz trudności w uzyskaniu kredytów. Za spółdzielczością opowiadał się też najpotężniejszy amerykański związek zawodowy XIX w- Zakon Rycerzy Pracy. Celem tego związku było: "osiągnięcie pełnego wyzwolenia wytwórców dóbr z jarzma najemnego niewolnictwa”. Niestety amerykański ruch związkowy odszedł pod koniec XIXw od idei własności pracowniczej pod wpływem Marksistów. Styl myślenia i działania nadany amerykańskim związkom zawodowym przez marksistów przetrwał do początku lat 80-tych XX wieku, po czym zaczął być z niego eliminowany w związku z upowszechnieniem się akcjonariatu pracowniczego. Zmiany te zainicjowały znowu zw. zaw. przemysłu hutniczego. Początkowo jednak związki zawodowe były nieufne, a nawet wrogie do nowej formy uwłaszczenia pracowników, bowiem akcjonariat pracowniczy często był stosowany jako narzędzie anty związkowe. Odgórnie wprowadzony w formie ustawy w 1974r plan pracowniczej własności kapitału (ESOP) kreował kapitał pracowniczy z tradycyjnym kapitałem prywatnym. Dlatego paradoksalnie był bardziej korzystny dla pracodawców niż pracowników.
Wszystko zmieniło się na początku lat 80-tych, gdy pod wpływem liberalnej polityki Reagana rozpoczął się kryzys w hutnictwie amerykańskim wywołany tanim importem stali. Pracownicy wspólnie przystąpili do ratowania swoich bankrutujących przedsiębiorstw i okazało się, że najlepszym sposobem jest właśnie akcjonariat pracowniczy. Gdy firma zaczęła przeżywać trudności pracodawcy zazwyczaj zaczęli zwracać się do zakładowego zw. zawodowego o zaakceptowanie obniżki płac. Związki zaczęły jednak żądać akcji w zamian za ustępstwa płacowe. Zwolennikiem i organizatorem własności pracowniczej stał się Związek Pracowników Przemysłu Stalowego. Inicjatywa związkowa była oddolna, związki zaczęły pełnić funkcję pracowników w ich nowej formie pracowników-właścicieli. W spółkach pracowniczych organizowanych przez zw.zaw. związek zachowuje swoje tradycyjne funkcje ochrony pracowników, gdyż nie zanika całkiem konflikt interesów między pracownikami a zarządem. Jednocześnie rola związku zostaje poszerzona o reprezentowania pracowników jako właścicieli. W dużym przedsiębiorstwie pracowniczym do funkcji związku należy min: - zapewnienie wolnej prasy dla utrzymania kontaktów i dyskusji na terenie przedsiębiorstwa - sprawdzanie działalności rady nadzorczej i zarządu - publiczne zgłaszanie pytań dot. prac zarządu - organizowanie spotkań na szczeblu najniższym, tak aby nie mogły być zdominowane przez zarząd - przygotowywanie ocen planów przedsięwzięć przedsiębiorstwa - nadzorowanie przygotowań planów alternatywnych Większość przedsiębiorstw po wykupie przez pracowników, ze stanu bankructwa wysunęła się na czoło przemysłu hutniczego, bowiem dla pozytywnego rozwiązania problemów hutnictwa konieczna jest inicjatywa ludzi bezpośrednio tym zainteresowanych, a więc samych pracowników. Majątek zlokalizowany w przedsiębiorstwie pochodzi z akumulacji wypracowanej przez wszystkich pracowników i winien być nadal wykorzystywany w ich interesie a nie w interesie wąskiej grupy elit ekonomiczno-politycznych. Jako, że załoga przedsiębiorstwa najlepiej jest zorientowana co się w zakładzie dzieje, najbardziej związana jest z przedsiębiorstwem, który jest „warsztatem pracy” i podmiotem stabilizacji życiowej winno władanie zakładem pracy zostać jednoznacznie przekazane pracownikom.
Wystąpienie podczas Konferencji pracowniczej 8 listopada 2003 r. w Poznaniu, przygotowane przez Inicjatywę Pracowniczą - Śląsk