Zwolnienia dla tysięcy. Wysokie nagrody dla wybranych
- Dział: Społeczeństwo

Z 42 dotychczas funkcjonujących w kraju zakładów pozostać ma jedynie 16. Nieoficjalnie kolejarze mówią, że w dużym stopniu bardzo zła sytuacja Cargo wynika z preferowania przez linie kolejowe prywatnych przewoźników. W skali kraju na 37 tys. pracowników odejdzie ok. 6 tysięcy. - Zwolnienia są nieuniknione i będą poważne - informuje prezes PKP Cargo, Wojciech Balczun, zastrzegając iż ostateczną liczbę poznamy po zakończeniu trwających obecnie negocjacji ze związkami zawodowymi.
Tylko na Podkarpaciu pracę w PKP Cargo stracić ma 800 z 2200 zatrudnionych. Jako przykład może posłużyć restrukturyzacja kolejarskiej spółki w Dębicy. Pod koniec stycznia zarząd PKP Cargo podjął decyzję o przeniesieniu dębickich lokomotyw do innych zakładów spółki. Czterdzieści lokomotyw z Dębicy miało trafić do Tarnowa, dwie do Nowego Sącza, ewentualnie Krakowa. Na początku lutego do Dębicy przyjechał Witold Bawor, członek zarządu Cargo, który poinformował o wstrzymaniu tej decyzji. - Nie wiemy na jak długo. Jeśli dotychczasowe plany zarządu będą kontynuowane, to dębicka lokomotywownia zniknie z mapy - uważa Ryszard Dudek, przewodniczący Podkarpackiego Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych. Ta jedna z najstarszych i najlepszych lokomotywowni zatrudnia dziś prawie 240 pracowników. W razie jej likwidacji, przynajmniej część pracowników miałaby znaleźć zatrudnienie w Tarnowie. Ci, tego jednak nie chcą. - Przecież lokomotywownia w Tarnowie, w porównaniu do naszej to obraz nędzy rozpaczy i skansen! gdzie tu logika? - mówią kolejarze.
Nieoficjalnie mówi się, że za planami wyprowadzenia z Podkarpacia infrastruktury Cargo stoi były szef kolejarskiej "Solidarności", a dziś senator Prawa i Sprawiedliwości z Nowego Sącza, Stanisław Kogut. Miałoby to ochronić tamtejszą infrastrukturę spółki.
Pracownicy spółki mówią wprost, że jednym z powodów złej sytuacji firmy jest preferowanie przez spółkę PKP PLK prywatnych przewoźników. - Nie ma uczciwej konkurencji. Kiedy tą samą trasą jedzie nasz pociąg i skład prywatnego przewoźnika, to ten pierwszy odstawiany jest na bocznicę i to niezależnie od tego, jaki towar przewozi. Prywatne składy towarowe mają np. prawo do wjazdu na bocznicę Huty Stalowa Wola. Nasze już nie - mówią. - Taka sytuacja to nie żadna nowość. Trwa już od kilku lat. Zdarza się, że kiedy jedzie "prywaciarz" na bocznicy czekać muszą nie tylko składy towarowe, ale nawet pociągi osobowe - dodaje jedna z kolejarek. (rk)