Posprzątać wyzysk – o solidarności studentów z portierami i sprzątaczkami
- Dział: Strategie związkowe

W grudniu 2015 r. nieformalna grupa studentów i studentek Akademii Sztuki w Szczecinie wystosowała list otwarty do Rektora, informujący o dramatycznych warunkach pracy portierów i sprzątaczek pracujących na uczelni
Impulsem do podjęcia działań przez studentów była informacja o odejściu z pracy dwójki niezwykle popularnych i lubianych przez społeczność akademicką pracowników portierni – Ryszarda i Krystyny Piernikowskich. Decyzja o ich rezygnacji z pracy była dla studentów o tyle niezrozumiała, że Państwo Piernikowscy pracowali na uczelni od dwóch lat i wydawali się zadowoleni ze swojej pracy. Mili, sympatyczni, uśmiechnięci, zawsze z ogromnym zaangażowaniem wykonujący swoje zadania. Jak się okazało odejście z pracy było motywowane nieludzkim i ogromnie poniżającym traktowaniem ze strony ich pracodawcy, firmy Ecotrade świadczącej usługi ochrony m.in. dla Akademii Sztuki w Szczecinie.
W grudniu 2015 r. Pani Krystyna, chorująca na cukrzycę, trafiła w ciężkim stanie do szpitala. Drugiego dnia pobytu w szpitalu odwiedzinami zaszczycił ją przedstawiciel firmy Ecotrade, który nakazał jej podpisanie zawieszenia umowy na czas choroby. Dla Pani Krystyny było to o tyle niezrozumiałe, że pracując na umowę zlecenie i tak nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia podczas choroby. Z tego powodu, że Państwo Piernikowscy są rodzicami niepełnosprawnej córki, z pracy musiał zrezygnować również Pan Ryszard, aby się nią opiekować. Rodzina Piernikowskich w okresie przedświątecznym została całkowicie pozbawiona dochodów.
Poruszeni tą historią studenci i studentki zorganizowali się w ciągu jednego wieczora i natychmiast poinformowali zaprzyjaźnionych wykładowców o zamiarze podjęcia działań protestacyjnych, zawiadomili też działający przy uczelni Związek Zawodowy Nauczycieli Akademickich (ZZNA) o planowanym proteście. Wtedy na jaw wyszło, że problem jest o wiele szerszy i doskonale znany władzom Akademii, gdyż dwa lata wcześniej ZZNA wystosował do Rektora list informujący o tym, że portierzy pracujący na uczelni pracują na „śmieciówkach”, bez żadnych zabezpieczeń socjalnych, oraz są przeciążeni zbyt długimi dyżurami. Zdarzały się dyżury 24-godzinne, a nawet 36-godzinne, bez żadnych przerw w pracy. Wynagrodzenie portierów i portierek oscylowało wokół 4 złotych za godzinę pracy, natomiast sprzątaczki – zatrudniane przez firmę DEA Natalia Kot-Palicka – pracowały bez żadnej umowy o pracę, z wynagrodzeniem od 800-1000 złotych miesięcznie. Co więcej, firma Ecotrade, tak jak wiele innych firm ochroniarskich w Polsce, stosowała bardzo przebiegły i nielegalny proceder w celu „optymalizacji” składek ZUS. Otóż pracownik był zmuszony do podpisania dwóch umów cywilno-prawnych, pierwszą na faktycznie wykonywaną pracę na kwotę 900 zł, natomiast drugą na roznoszenie ulotek na kwotę 50 zł, od której były odprowadzane składki na ubezpieczenie. Na domiar tego, pracownicy nie otrzymywali ani oryginału, ani kopii z tych umów (ani przed, ani po podpisaniu umowy), w związku z czym nie wiedzą, jakie są warunki zawarte w umowie, jaki jest dokładny czas ich pracy, jaki jest system kar i nagród pracowniczych.
Po uzgodnieniu wspólnego stanowiska studentów, wykładowców, oraz pracowników 10 grudnia 2015 r. do biura Kanclerz, oraz Rektora Akademii Sztuki wpłynął list studentów, w którym piszą m.in.: „Kategorycznie nie zgadzamy się na niesprawiedliwe traktowanie osób pracujących na terenie Akademii Sztuki, która jest uczelnią państwową i powinna dbać o przestrzeganie prawa oraz stanowić wzór jako pracodawca i instytucja kultury”. Na odpowiedź władz Akademii nie trzeba było długo czekać, gdyż już 17 grudnia odbyło się pierwsze spotkanie Rektora, Kanclerz, przedstawicieli administracji uczelni, studentów, oraz wykładowców.
Faza szoku i zaprzeczenia
Początkową fazę przebiegu negocjacji pomiędzy studentami i wykładowcami można określić jako fazę szoku ze strony władz AS, że to właśnie studenci zabrali głos w sprawie warunków pracy pracowników zaplecza technicznego, ponieważ dotychczas panowało ogólne przekonanie, że nie są oni zainteresowani tym tematem.
Na pierwszym spotkaniu przedstawiciele Akademii zaprzeczyli istnieniu problemu, twierdząc, że jest to kwestia, której rozwiązanie leży wyłącznie po stronie firm zewnętrznych, które świadczą dla uczelni usługi ochrony i sprzątania. Chociaż, naturalnie, wyrazili głębokie ubolewanie nad zaistniałą sytuacją. Zadaniem drugiej strony było zatem uświadomienie władzom uczelni, że problem ich dotyczy, a uczelnia wyższa powinna wyznaczać jednak wyższe standardy firmom outsourcingowym. W ciągu kolejnych kilku miesięcy negocjacje opierały się głównie na przedstawianiu argumentów jednej i drugiej strony, czy i dlaczego warto zająć się problemem wyzysku na terenie uczelni. Jedyne co w tym czasie udało się osiągnąć, to zatrudnienie dwóch pracownic na umowę o pracę w nowej instytucji Centrum Przemysłów Kreatywnych, podległej Akademii.
Faza bezsilności
Przez następne dwa miesiące władze uczelni próbowały przekonać studentów, że problemu rozwiązać się po prostu nie da, ponieważ uczelnia jest niedofinansowana, a sami pracownicy nie zgłosili tego problemu bezpośrednio, co miało świadczyć o tym, że pracownicy i pracownice są zadowoleni z warunków, w jakich pracują. Warto zauważyć, że nie byli w stanie tego zrobić z obawy przed utratą pracy, a także dlatego, że poprzednie działania ZZNA oraz Senatu Uczelni nie spotkały się z realnymi zmianami w tej kwestii.
W związku z tym, studenci podjęli inne kroki. Rozwieszono plakaty protestacyjne na terenie całej uczelni, dobitnie informujące całą społeczność akademicką o tym, jak traktowani są pracownicy techniczni Akademii Sztuki w Szczecinie, a także zawiadomili media o sytuacji, uprzedzając jednak uczelnię o takim zamiarze. Konieczne jest podkreślenie roli sprzątaczek i portierów AS podczas protestu – odmówili wykonania polecenia i nie zdjęli ze ścian plakatów studenckich. Zważając na dramatyczne warunki, w jakich pracują, był to niezwykle odważny i wymowny gest. Złożony został także drugi list otwarty, w którym wystosowano już konkretne postulaty podjęcia działań przez władze uczelni. W maju br. studenci umieścili również ogłoszenie na jednym z portali o poszukiwaniu kandydata na stanowisko „Rektora Stażysty”, które było projektem artystycznym, punktującym problem postępującej prekaryzacji rynku pracy w Polsce.
Faza złości
Trzeba przyznać, że akurat w tym przypadku, faza złości władz uczelni trwała niezwykle krótko, bo zaledwie kilka dni. Poza dość gwałtownym wystąpieniem Rektora przed Senatem Uczelni, w którym poinformował, że będzie zmuszony obciąć pensje wykładowcom, obyło się na szczęście bez większych incydentów, zarówno ze strony władz, jak i studentów. Co ciekawe, duża część wykładowców stanowczo zadeklarowała poparcie dla działań studentów, zaciekle ich broniąc i dostrzegając potrzebę znalezienia rozwiązania tej sytuacji.
Faza akceptacji
W czerwcu br. władze uczelni, na swoje szczęście, zorientowały się, że jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji jest ścisła współpraca ze studentami, pracownikami, oraz wykładowcami AS. Aktualnie zostało wyodrębnionych kilka podzespołów złożonych z przedstawicieli i przedstawicielek wszystkich zainteresowanych stron, których zadaniem jest wypracowanie nowych rozwiązań w zakresie zatrudniania pracowników technicznych uczelni. Na wyniki tych prac ciągle jednak czekamy, o czym będziemy informować na bieżąco.
Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że wina za zaistniałą sytuację nie leży do końca po stronie władz Akademii Sztuki w Szczecinie, ani tym bardziej po stronie samych pracowników podejmujących pracę w takich warunkach. Przecież jest jasne, że nikt, kto nie jest do tego przymuszony ekonomicznie, nie podejmie pracy za 4 zł za godzinę, bez prawa do urlopu i ubezpieczenia społecznego. Z drugiej strony sytuacja, w której znajduje się sama uczelnia nie jest przypadkiem odosobnionym, jest to pokłosie tak bardzo popularnej w ostatnich latach polityki „taniego państwa”. Sprawia ona, że wiele instytucji państwowych jest niedofinansowanych, oraz zmuszanych do daleko idących oszczędności, a przecież oczywiste jest, że pierwsze cięcia nie odbędą się kosztem pensji Szanownego Pana Dyrektora na najwyższym stanowisku, ani tym bardziej, jego niezbywalnego prawa do białego i miękkiego papieru toaletowego i ulubionego mydła w toalecie, ale właśnie kosztem tych, które i którzy codziennie mu dostęp do tego zapewniają, a których głos jest najsłabiej słyszalny.
Olga Baszuro
Artykuł ukazał się pierwotnie w 46 Biuletynie Inicjatywy Pracowniczej (pobierz PDF z całym numerem)