Związki zawodowe a kryzys zdrowotny i gospodarczy w Brazylii (wywiad)
- Dział: Strategie związkowe

Publikujemy wywiad z Herbertem Clarosem na temat walk pracowniczych w Brazylii, kraju ciężko dotkniętym pandemią koronawirusa i kryzysem kapitalizmu. Herbert jest członkiem Związku Zawodowego Metalowców (Sindicato dos Metalúrgicos), który wchodzi w skład federacji CSP-Conlutas [LINK].
Na początek, powiedz nam kilka słów o swoim związku zawodowym.
- Mój związek zawodowy czyli Sindicato dos Metalúrgicos jest związkiem metalowców, mieści się w São José dos Campos. Specyfiką związków zawodowych w Brazylii jest to, że dzielą się nie tylko na branże, ale też na miasta i regiony. Dla przykładu, istnieją tu setki związków zawodowych metalowców, które reprezentują różne miasta i regiony. Miasto, w którym mieszkam - São José dos Campos - jest ośrodkiem przemysłowym i mieści się około stu kilometrów od São Paulo, czyli największego miasta w Brazylii. W São José dos Campos związek reprezentuje pracowników z tego miasta, natomiast w São Paulo działa inny związek zawodowy. Związek metalowców w São José dos Campos nie jest związkiem radykalnym. Jest lewicowy, ale nie skrajnie lewicowy. Niestety, od lat 80 tych warunki polityczne nie sprzyjają głęboko lewicowej aktywności.
Nasz związek reprezentuje 14 tysięcy metalowców, między innymi pracowników fabryk i firm takich jak południowokoreańskie LG i jego brazylijscy podwykonawcy. Aktualnie, trzy fabryki LG strajkują. Reprezentujemy też pracowników General Motors zajmujących się produkcją samochodów. Te właśnie sektory reprezentuje nasz związek.
CSP-Conlutas jest natomiast krajową federacją związków zawodowych. W Brazylii jest 6 takich federacji. W porównaniu do reszty, CSP-Conlutas jest najbardziej lewicowa. Federacja powstała w 2006 r. podczas prezydentury Luiza Inácio "Luli" da Silvy z lewicowej Partii Pracujących (PT). Na samym początku jego rządów miał miejsce rozłam w ruchu związkowym i część związków odłączyła się od głównej federacji CUT [CUT był silnie związany z PT i zapewniał tej partii wsparcie podczas kampanii wyborczych; natomiast rozłam był spowodowany tym, że tuż po objęciu władzy, PT przeprowadziła bardzo kontrowersyjną reformę systemu emerytalnego, którą wiele organizacji związkowych oceniało krytycznie – jako kontynuację neoliberalnych polityk poprzednich władz Brazylii. Przyp. red.]. Nasz związek był kiedyś częścią CUT, ale zradykalizowaliśmy się i dołączyliśmy do CSP-Conlutas.
CSP jest zorganizowane wokół idei niezależności od rządu, prywatnych korporacji i burżuazji. To federacja związków niezależnych. Jako pracownicy wierzymy w demokrację pracowniczą. Uważamy, że wszystkie decyzje w związku powinny być podejmowane przez pracowników, a nie tylko liderów i liderki związku. Walczymy przeciwko biurokratyzacji związków zawodowych. Jest to trudne, ale mamy rezolucje, które pozwalają ją ograniczać. Kolejną zasadą jest internacjonalizm. Uważamy, że koniecznym jest, by organizować pracowników na całym świecie przeciwko kapitalizmowi. Problem przecież nie ogranicza się do mojej fabryki czy regionu. Problemem jest kapitalizm, a kapitalizm jest globalny, dlatego musimy organizować się na całym świecie, w skali globalnej. Te trzy cechy wyróżniają CSP-Conlutas na tle innych federacji związkowych w Brazylii, ponieważ inne związki są zbiurokratyzowane, mają etatowych szefów, którzy latami zajmują te same pozycje i mają dobre relacje z rządami (no, może akurat nie z tym, który mamy aktualnie, bo teraz w Brazylii rządzi skrajnie anty-związkowa prawica, ale wszystkie te związki zawodowe mają dobre relacje z Partią Pracujących (PT) w Parlamencie). Natomiast CSP-Conlutas uważa, że związki zawodowe muszą uniezależnić się od rządów.
Czy możesz powiedzieć krótko o sytuacji politycznej i ekonomicznej w Brazylii z perspektywy związkowej? Jaka jest sytuacja pracowników pod rządami Bolsonaro?
W Brazylii od dziesięciu lat mierzymy się z ogromnym kryzysem ekonomicznym. Pandemia jeszcze go pogłębia, bo jesteśmy biednym i dużym krajem. Mamy również bardzo głębokie nierówności w płacach między najbogatszymi i najbiedniejszymi. Forbes ogłosił, że w Brazylii w zeszłym roku przybyło 11 nowych miliarderów. W tym samym czasie miliony Brazylijczyków cierpi z powodu głodu i braku pracy. Bolsonaro i pandemia tylko zaostrzają sytuację.
Bolsonaro reprezentuje skrajną prawicę, jego poglądy można nazwać wręcz faszystowskimi. Obcina wydatki na inwestycje publiczne, na czym traci edukacja i opieka zdrowotna. W dodatku robi to w środku pandemii! To szaleństwo, przecież od ochrony zdrowia zależy teraz nasze przetrwanie. Mamy problemy z dostępem do tlenu w szpitalach, czy nawet z ilością dostępnych łóżek, by leczyć ludzi.
Kapitalizm w Brazylii jest bardzo agresywny, a ultra prawicowy rząd, ograniczając wsparcie dla instytucji publicznych tylko pogłębia cały problem. To kontynuacja imperialistycznej polityki prowadzonej od setek lat, podporządkowanej interesom globalnych korporacji i zagranicznych inwestycji. Aktualny rząd nie reprezentuje mieszkańców Brazylii. Demokracja w Brazylii jest zagrożona. Bolsonaro utrzymuje dobre relacje z wojskiem, co tylko umacnia jego pozycję i możliwości wprowadzenia dyktatury.
Rząd nie prowadzi żadnej polityki przeciw pandemii COVID-19. Walka z pandemią spada na barki lokalnych samorządów. W moim mieście São José dos Campos na przykład 80% szpitali przeznaczono do walki z koronawirusem, a jednocześnie burmistrz miasta zdecydował o otwarciu szkół, co jest szalone i niebezpieczne zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli narażonych na zarażenie. Dla porównania w São Paulo procent szpitali “covidowych” jest podobny jak u mnie, ale burmistrz zdecydował się nie otwierać szkół. Ten brak ogólnokrajowej polityki wobec pandemii jest szaleństwem. Koronawirus nie wybiera sobie przecież miast, to globalny problem, tymczasem różne regiony w Brazylii stosują różne rozwiązania, co sprawia, że sytuacji w skali państwa nie da się właściwie kontrolować.
Bolsonaro jest też pandemicznym denialistą, a koszty jego polityki ponoszą przede wszystkim najbiedniejsi. Bolsonaro uważa, że nie powinno zamykać się gospodarki, dla niego gospodarka liczy się bardziej niż życie milionów ludzi.
Obserwujemy aktywność CSP-Conlutas w mediach społecznościowych. Czy mógłbyś powiedzieć jakie działania podejmujecie w czasie trzeciej fali pandemii?
Aktualnie federacja prowadzi regularne, cotygodniowe spotkania, których celem jest zorganizowanie kampanii na rzecz ludzi pracy. Inne zbiurokratyzowane federacje nie chcą organizować strajków w obronie pracownic i pracowników. CSP-Conlutas wzywa teraz ludzi do krajowego strajku generalnego przeciw pandemii i brakowi wsparcia dla pracowników. Rząd nie popiera lockdownu i pomocy sanitarnej. Będzie to generalny strajk sanitarny. Inne związki nie popierają takiego radykalnego działania, jakie proponuje CSP-Conlutas.
W moim regionie strajkują teraz pracownice fabryk LG, strajk planują też pracownicy metra w São Paulo (20 kwietnia). Warto podkreślić, że pracownicy transportu są bardzo narażeni na zarażenie koronawirusem. W innych częściach Brazylii, na północy, CSP-Conlutas pomaga pracownikom ochrony zdrowia w szpitalach, starając się pomóc lekarzom i pielęgniarkom osiągnąć lepsze warunki pracy. Jest to trudne do zorganizowania, bo CSP-Conlutas jest mniejsza, niż pozostałe federacje związków zawodowych, te większe zaś nie chcą się angażować w walkę o lepszą ochronę przed skutkami pandemii . Zdajemy sobie sprawę, jak trudnym wyzwaniem jest organizacja strajku w czasie pandemii, szczególnie, że to, o co walczymy, to prawo do izolacji! Dlatego musimy tworzyć inne formy walki. Tymczasem pozostałe federacje preferują negocjacje z rządem zamiast walki o ludzi pracy. Nie jest to działanie, które aprobujemy i do którego będziemy przykładać własną rękę.
W temacie pandemii, w waszych mediach społecznościowych można było wiele zobaczyć o obchodzonym 7 kwietnia Międzynarodowym Dniu Zdrowia.
Związki zawodowe pracowników ochrony zdrowia zrzeszone w CSP-Conlutas organizują symboliczne demonstracje przed szpitalami w wielu miastach Brazylii. Pracownicy zdrowia bardzo ucierpieli na pandemii – liczba zgonów jest przerażająca. Również nasza federacja organizuje e-protesty poprzez tweety czy webinaria, by dyskutować głośno o problemie opieki zdrowotnej w Brazylii. Głównym postulatem związków był lockdown, drugim szczepienia dla wszystkich, bo Bolsonaro jest negacjonistą i nie kupił nawet wystarczającej liczby szczepionek dla mieszkańców Brazylii.
A czy jako związki zawodowe postulujecie wsparcie socjalne dla pracowników?
Tak, ponieważ nie wszyscy w Brazylii są uprawnieni do otrzymania wsparcia finansowego w przypadku lockdownu. Jesteśmy przekonani, że lockdown dla pracowników publicznych i pracowników przemysłowych może zadziałać tylko wtedy, kiedy rząd i korporacje będą wypłacać odpowiednie dodatki. Problemem jest też to, że ponad 15℅ ludzi w Brazylii albo nie ma pracy albo jest samozatrudnionych, np. jako kierowcy ubera czy dostawcy jedzenia. Lockdown dla tych osób oznaczałby, że zostaną bez środków do życia, dlatego, chcemy lockdownu ze wsparciem finansowym rządu. Parlament w Brazylii zaakceptował dodatki socjalne w wysokości 600 reali brazylijskich (ok. 408 zł) na miesiąc, ale to nie jest wystarcza na życie. Dla przykładu płaca minimalna w Brazylii jest prawie pięciokrotnością tego dodatku socjalnego, wynosi 2500 reali. Nie da się tak żyć. Zresztą, teraz rząd nie płaci nawet i tego, ten zasiłek wypłacano tylko w zeszłym roku.
Wiemy, że prezydent Bolsonaro ignoruje pandemię, a jak reagują na nią przedsiębiorstwa?
Na początku pandemii, w zeszłym roku, wirusowi towarzyszył globalny strach. W tym początkowym okresie firmy miały obawy i część z nich pozwoliła pracownikom pozostać w domach, płacąc im pensje. Jednak po pewnym czasie firmy zaczęły się otwierać. Pracownicy fizyczni pracują w fabrykach, część pracowników (biurowych) pracuje na home office. Pracownicy usług są bardzo narażeni na zakażenie koronawirusem, bo muszą korzystać z transportu publicznego, żeby dostać się do pracy. To jest koszmar, codziennie transportem publicznym przemieszczają się tłumy pracowników - w ten sposób nie da się opanować pandemii. Dzieje się tak między innymi dlatego, że poszczególne firmy nie podejmują żadnych działań. W fabrykach przemysłu samochodowego (Volkswagen, Ford, General Motors) firmy mają pewne rozwiązania sanitarne, np. środki dezynfekcyjne i maski dla pracowników, ale co z tego, skoro nie da się tam zachować dystansu i odpowiednich odstępów między stanowiskami pracy? Właśnie dlatego domagamy się lockdownu, bo sytuacja z fabryk przekłada się na to, co dzieje się na ulicach, w transporcie publicznym i tak dalej.
Wspomniałeś o pracy z domu. Nasz o związek też porusza ten temat. Czy w Brazylii są jakieś plany regulacji home office? W Polsce podnosiliśmy temat zwrotów kosztów internetu, prądu, lepszego sprzętu itd.
W Brazylii nie ma takich debat ani w rządzie, ani w parlamencie, bo burżuazję ta sytuacja nie obchodzi. Część korporacji wprowadziła home office i nie płaci za internet pracownikom. Część związków próbuje organizować tych pracowników, ale to jest praktycznie nie możliwe, żeby prowadzić strajk online. Ja pracuję w fabryce [zakładach firmy lotniczej Embraer, przyp. red.] razem z 12 tysiącami innych pracowników,. To duża fabryka, gdzie 5 tysięcy pracowników stanowią inżynierowie, którzy na home office pracują już od roku, ale korporacja nie płaci im dodatków za internet. Próbujemy negocjować z firmą, ale ona nie chce z nami współpracować, a prawo brazylijskie nie wspiera nas w tej walce. Jako związek organizujemy pracowników przez internet, aby mieli prawo do dodatków i opieki medycznej.
Chcemy, żeby płacono połowę płacy minimalnej pracownikom na home office. Podczas jednego roku mój pracodawca zaoszczędził na wielu rzeczach. Nie musiał na przykład płacić za wyżywienie pracowników pozostających na home office, podobnie jak za elektryczność, wodę czy internet, związane z ich stanowiskami.
Kwestia pracy z domu to także problem nierówności między płciami. Seksizm jest dużym problemem w Brazylii, a jego korzenie sięgają kolonializmu. Kobiety muszą pracować na komputerze i jednocześnie opiekować się dziećmi w domu. Większość kobiet nie lubi home office, bo muszą w tym samym czasie wykonywać pracę opiekuńczą i pracę zarobkową. Nasz rząd wspiera tylko chory kapitalizm. Dla niego problem home office jest problemem korporacji, a nie polityki państwowej.
Wspomniałeś wcześniej o seksizmie. Jakie jest miejsce feminizmu i walki o prawa reprodukcyjne w Brazylii i w polityce CSP-Conlutas?
Jak mówiłem, w Brazylii mamy wiele problemów związanych z seksizmem, który jest zakorzeniony w kulturze i wynika z kolonializmu. Ten problem dotyczy też związków zawodowych, w których kluczowe pozycje zajmują mężczyźni, ale to jest chyba problem na całym świecie. CSP organizuje kampanie przeciwko seksizmowi, a nasza praktyka opiera się na wierze, że związki zawodowe muszą dawać szerokim warstwom społecznym przykład, jak walczyć o te kwestie. Trzy lata temu wnieśliśmy rezolucję, według której połowa krajowego zarządu i lokalnych władz związkowych musi składać się z kobiet. To ważne, bo kobiety powinny podejmować decyzje w związkach zawodowych.
CSP-Conlutas walczy też o prawo kobiet do aborcji, a także angażuje się w kampanie przeciwko przemocy wobec kobiet. W Brazylii wskaźnik przemocy wobec kobiet jest bardzo wysoki. CSP-Conlutas działa na tym polu razem z innymi organizacjami feministycznymi. Temat aborcji jest dość trudny w Brazylii. Nasz kraj jest położony blisko Argentyny, ale nasza katolicka kultura jest inna. Katolicyzm jest tu silniejszy niż tam. Protestanci i katolicy odgrywają u nas dużą rolę w polityce, organizując potężne kampanię przeciwko prawu do aborcji.
A jak wygląda zaangażowanie CSP-Conlutas w działania na rzecz społeczności LGBTQ+ oraz przeciw rasizmowi?
W CSP-Conlutas funkcjonują grupy robocze, wśród których m.in. są grupy zajmujące się problemami społeczności rdzennych, czarnych pracowników i pracownic oraz osób LGBTQ+. Co 3 miesiące spotykamy się na radach krajowych dyskutując między innymi o tych kwestiach. Rada to organ, który odpowiada za decyzje dotyczące mniejszych spraw, a w skład którego wchodzą delegatki i delegaci poszczególnych związków oraz osoby aktywiści i aktywistki działające w konkretnych obszarach tematycznych. Obrady Rady krajowej trwają dwa dni, zwykle jest to piątek i sobota. Sobotni poranek poświęcamy na obrady grup roboczych. Później każda z grup roboczych prezentuje swoje postulaty wszystkim delegatom/kom na forum plenarnym. Te tematyczne grupy robocze są dla nas bardzo ważne, bo łączą one osoby z różnych miejsc naszego kraju i z różnych organizacji związkowych. Brazylia to duży kraj, więc mając działaczy aktywnych w różnych regionach możemy lepiej organizować nasze działania.
Co do rasizmu, to jest on nadal ogromnym problemem w Brazylii. Trzeba pamiętać, że większość populacji w Brazylii jest czarna. Jeśli chodzi o problem dyskryminacji osób LGBTQ+, to ma on podobne źródła co dyskryminacja kobiet – wynika z konserwatywnej kultury dominującej w Brazylii. Poza dyskryminacją, społeczność LGBTQ+ w Brazylii często jest ofiarą bezpośredniej przemocy. Wiele osób LGBTQ+ padło ofiarą morderstw. Wydaje mi się, że Brazylia przoduje w kwestii liczby zabójstw osób LGBTQ+ i to jest dla nas powód do wstydu. To jest też wstyd dla większości związków zawodowych, które nie bronią tych osób.
Czy chciałbyś na koniec przekazać coś polskim czytelnikom i czytelniczkom?
Tak, chcę wam przekazać, że jesteśmy bardzo daleko od siebie, ale nasze walki są podobne. Sytuacja naszych rządów jest podobna, walka o prawa kobiet jest potrzebna zarówno w Polsce, jak i w Brazylii. Brazylijska telewizja mówi o waszej mobilizacji w walce o prawo do aborcji i to nas inspiruje. Tłumaczymy artykuły o walce kobiet w Polsce na nasz język. My żyjemy w tropikach, ale ataki ze strony burżuazji są takie same jak u was.
Rozmowa, transkrypcja i redakcja: Ignacy Jóźwiak, Paweł Nowożycki, Weronika Parfianowicz, Szymon Gams