Anarchosyndykalizm czy anarchizm i syndykalizm?
- Dział: Teorie
Przed nadchodzącym festiwalem z okazji 20 lecia wydawnictwa Bractwo Trojka publikujemy tekst Rafała Chwedoruka z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego na temat roli syndykalizmu w dziejach ruchu anarchistycznego.
Anarchizm, poza epizodami, nie odgrywał istotnej roli w historii XX wieku, mimo to, wbrew często świadomemu skazywaniu się poprzez swoją ideową pryncypialność na izolację, przetrwał jako ruch dziesiątki lat i istnieje do chwili obecnej. Przybierał różne formy organizacyjne, formowano w jego obrębie odmienne doktryny i koncepcje programowe. Najważniejszym nurtem XX-wiecznego anarchizmu okazał się anarchosyndykalizm. To dzięki odwołaniu się do ruchu związkowego i doktryny syndykalistycznej, anarchizm przetrwał. Syndykalizm stał się swoistą arką anarchizmu co najmniej dwukrotnie. Pierwszy raz miało to miejsce w końcu XIX wieku i na początku kolejnego stulecia. Drugi raz dotyczy realiów końca XX wieku. Ruchy i idee anarchistyczne, odrodzone w latach siedemdziesiątych po kilkudziesięcioletniej przerwie, wkrótce potem, w okresie po 1989 roku, musiały na nowo samookreślić się w realiach, związanych z rozwojem globalistycznego kapitalizmu. Anarchosyndykalizm okazał się w zasadzie jedyną masową formą anarchizmu jako ruchu społecznego, niektóre centrale związkowe otwarcie odwołujące się do wolnościowego socjalizmu liczyły dziesiątki tysięcy członków, a w przypadku międzywojennej Hiszpanii można mówić o być może nawet dwumilionowej bazie członkowskiej w apogeum rozwoju. Syndykalistyczna strategia dała anarchizmowi możliwość docierania do bardzo szerokiej rzeszy odbiorców, którzy niekoniecznie a priori gotowi byliby zaakceptować anarchistyczną ideologię. Wreszcie także, poprzez syndykalizm, anarchizm znajdował kontakt z innymi nurtami lewicy, wchodząc z nimi w dialog, współpracę, ale także i polemikę, z pewnością zaś przełamywał izolację. Syndykalizm w ogóle, inaczej niż niektóre nurty anarchizmu i marksizmu, nastawiony był na przeciwdziałanie społecznej izolacji ruchu rewolucyjnego1. Anarchosyndykalizm w ogóle był próbą rewitalizacji ruchu robotniczego, swego rodzaju retrospekcji, powrotu do heroicznych, XIX-wiecznych początków, gdy bunt społeczny nie był rozrywany ideologicznym podziałem na anarchizm i socjalizm. Międzynarodówka anarchosyndykalistyczna, która powstała po I wojnie światowej, nosiła nazwę Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, a więc taką samą z jakiej korzystała prawie sześćdziesiąt lat wcześniej I Międzynarodówka, swoisty pierwowzór wszystkich nurtów lewicy, z anarchizmem i socjaldemokracją na czele. Anarchosyndykaliści uznali się za dziedzica jeszcze przedpartyjnej tradycji, eklektycznej formy ruchu rewolucyjnego.
Hiszpańska Narodowa Konfederacja Pracy (CNT-Confederación Nacional de Trabajo), stanowiąca ziszczenie anarchosyndykalistycznych wizji, bez wątpienia była najważniejszym anarchistycznym ruchem w historii, nie tylko ze względu na swoją liczebność. Jako jedyna miała szansę realizować wolnościowo-socjalistyczne ideały w praktyce i to w skali masowej. Praktyka związkowców z Katalonii, Aragonii czy Lewantu stała się największym mitem ruchu anarchistycznego do chwili obecnej, głównym argumentem wysuwanym przeciw zarzutowi utopijności anarchizmu. Hiszpański przypadek dostarczył ruchowi wzorca apolitycznej rewolucji społecznej2.
Anarchosyndykalizm rodził się na przełomie XIX i XX wieku w szczególnych warunkach, w dobie tzw. drugiej rewolucji przemysłowej, tworzenia się społeczeństwa masowego, demokratyzacji państw, w epoce, którą można określić mianem swoistej globalizacji. Ówczesne ruchy społeczne, w tym ruch powstały z mariażu anarchistów ze związkami zawodowymi, pod wieloma względami stanowił bezcenne doświadczenie. Można go określić jako społeczne laboratorium3 ideologii i działania. Syndykalizm pozwolił stworzyć mechanizm dostosowywania się głównego nurtu anarchizmu do zmieniającego się otoczenia. Mechanizm ten z mniejszym bądź większym powodzeniem znalazł zastosowanie jeszcze kilkukrotnie na przestrzeni XX wieku.
Geneza anarchosyndykalizmu była bardzo szeroka, w istocie sięgała dziejów ruchów społecznych na długo przed powstaniem anarchizmu jako ruchu świadomego swojej odrębności. Wymienić tu można doświadczenie spontanicznych buntów i rewolt, eksperymenty społeczne np. Roberta Owena, dyskusje ideowe w obrębie międzynarodowego ruchu robotniczego od lat sześćdziesiątych XIX stulecia. Po fiasku strategii tzw. likwidacji społecznej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, czyli w istocie prób wszczynania lokalnych rewolt przeciw władzy, część anarchistów, rozczarowana woluntarystyczną i nie przynoszącą trwałych efektów strategią, uwierzyła w moc terroru indywidualnego i uległa wręcz fascynacji przemocą, której celem stawali się politycy, monarchowie, oficerowie, czy bankierzy. „Propaganda czynem” nie przyniosła żadnych wymiernych rezultatów, choć jej ofiarą padł nawet prezydent Stanów Zjednoczonych. Anarchizm od tej pory został obarczony stereotypem, wiążącym go ze ślepą przemocą oraz z tzw. bandytyzmem socjalnym, tj. dokonywaniem pospolitych przestępstw i legitymizowaniem ich wolnościową ideologią. Ten, nieadekwatny do działań większości ruchu stereotyp, zagroził w ogóle istnieniu anarchizmu. Na każdego posądzonego chociażby o sympatie anarchistyczne mogły spaść państwowe represje, w niektórych krajach, jak np. w carskiej Rosji anarchiści w zasadzie zostali wyjęci spod prawa, a aparatowi represji wolno było czynić niemal wszystko w walce z oskarżonymi o nihilizm. Tysiące anarchistycznych działaczy było inwigilowanych i represjonowanych. Ruch stracił możliwość swobodnego, legalnego działania w wielu krajach. Negatywny stereotyp odbił się na jego liczebności, możliwości rekrutacji nowych członków, skłócił też ostatecznie anarchistów z głównym nurtem ruchu socjalistycznego, wzmacniając zarysowane wcześniej odmienności ideowe. Ruch anarchistyczny znalazł się w pułapce. Pojawienie się syndykalizmu uratowało istnienie anarchizmu, pozwoliło mu znaleźć tematykę dostosowującą ruch do wielkich przemian cywilizacyjnych przełomu stuleci, skorzystać z możliwości jaką dawały masowe organizacje robotnicze w postaci związków zawodowych i popularnych wówczas w takich krajach jak Francja czy Włochy tzw. giełd pracy. Związkowość była skutecznym antidotum na dekady insurekcjonizmu w różnej postaci, zarazem nie popchnęła anarchizmu ku wyrzeczeniu się rewolucyjności. Anarchizm powrócił na drogę walki o masowość ruchu. Syndykalizm okazał się być skuteczną blokadą w wielu krajach drogi, która wiodła ku przekształceniu wolnościowego ruchu społecznego w osamotnioną sektę. Anarchizm został sprowadzony ze sfery teorii do sfery praktyki4.
Erupcja społecznego zainteresowania syndykalizmem wiązała się także z postępującym rozczarowaniem parlamentaryzmem, mimo szerokich procesów demokratyzacji w świecie zachodnim. Anarchistyczne ambiwalencje wobec demokracji jako takiej i tradycyjny sceptycyzm odnośnie parlamentaryzmu trafiły na podatny grunt na początku XX stulecia, stworzyły także przestrzeń dla odróżnienia się od zyskujących na sile i popularności partii socjaldemokratycznych, uczestniczących w wyborach parlamentarnych, nawet w niedemokratycznych państwach, jak Prusy. Syndykalizm wyrastał z konfliktowej wizji życia społecznego, dostrzegał, że w demokrację wrośnięty jest kompromis, w tym sensie nie sposób pogodzić jej z walką klas5. Szczególnie parlamentaryzm został uznany przez anarchosyndykalizm za podporę kapitalizmu6.
Kontakt z ruchem masowym zmusił anarchizm do stopniowej ewolucji. Ożywieniu uległ, bagatelizowany w czasach dominacji insurekcjonizmu, aspekt edukacyjny. Organizacje ruchu robotniczego w postaci związków i giełd pracy pełniły w istocie także oświatowe role. Związki zawodowe miały być m.in. szkołą przygotowującą robotników do nowego społeczeństwa7. Siła robotników ma być ich poziom świadomości , a nie potęga i centralizacja politycznych organizacji, jakość, a nie ilość8. Anarchizm mógł w niektórych krajach podjąć realną rywalizację na tej niwie z innymi nurtami ruchu robotniczego, co wymagało także zwiększenia ideowości i poziomu wiedzy własnych szeregów. Związki zawodowe stały się swoistymi „obozami szkoleniowymi”. Z wypracowanych edukacyjnych wzorców anarchosyndykalistyczne ruchy korzystały w kolejnych dekadach.
Rozwój anarchosyndykalizmu nie odbywał się jednakże bez problemów i rozbieżności w samym ruchu anarchistycznym. Mimo, że najważniejszy teoretyk anarchizmu w całych jego dziejach-Piotr Kropotkin, szybko dołączył do grona zwolenników nowej, związkowej taktyki ruchu, to przez cały czas rozwojowi anarchosyndykalizmu towarzyszyły różne spory i dyskusje. Jego powstanie odbywało się na tle różnic pokoleniowych, gdy starsze pokolenie wolnościowych aktywistów dziedziczyło dystans wobec związków zawodowych. W XIX-wiecznym anarchizmie pojawiały się obawy wobec organizacji opartych na idei klasowej wyłączności9, postrzeganych jako np. niedostatecznie rewolucyjne, kierujących się zawodowym partykularyzmem, kosztem ideału powszechnej wolności, wreszcie także widziano w syndykatach organizacje uniformizujące, narzucające wolę swoim członkom i powiązane faktycznie z reformistycznymi socjalistami. Poza tym, początki anarchizmu w niektórych krajach wiązały się np. z warstwami chłopskimi, czy drobnymi wytwórcami, a w takich środowiskach społecznych niechęć do syndykatów, wiążących się z rozwojem wielkiego przemysłu była naturalna. Warto także pamiętać, iż XIX-wieczny anarchizm, inaczej niż marksizm, nie postrzegał głównej osi społecznego konfliktu jako bipolaryzacji wokół tylko kwestii identyfikacji klasowej. Fascynacja syndykalistyczną klasowością spowodowała pogłębienie dyskursu wewnątrz anarchizmu, wokół balansu między horyzontem wyzwolenia wszystkich ludzi, a klasową drogą wiodącą do tego celu. Syndykalizm epatował albowiem apoteozą pracy i produkcji, przeciwstawionej konsumpcji i pasożytnictwu burżuazji. Natomiast niesyndykalistyczny anarchizm od początku nie traktował produktywizmu jako wyznacznika człowieczeństwa. Spór o status pracy, produktywizmu, sens klasowości trwał wśród anarchosyndykalistów przez dziesiątki lat10.
W obrębie anarchosyndykalizmu rozegrał się, nigdy do końca nie rozstrzygnięty, spór o stosunek ruchu wolnościowo-socjalistycznego do industrializacji. Dyskusja osiągnęła swoje apogeum w drugiej połowie lat dwudziestych i na początku lat trzydziestych. Nie był to bynajmniej konflikt między zwolennikami powrotu do jakiejś formy ładu rustykalnego, retrospekcji w stylu idei Jana Jakuba Rousseau, a bezrefleksyjnymi piewcami hegemonii ciężkiego przemysłu. Raczej można uznać ten dyskurs za formę konfliktu o granice industrializacji, jej formy, organizację społeczeństwa przemysłowego, korelację stosunków pracy z mechanizacją produkcji, o podmiotowość jednostki w stechnicyzowanym miejscu pracy, a de facto także o to, co w drugiej połowie XX wieku nazwano granicami wzrostu gospodarczego. Absolutna większość anarchistów nie przeczyła, że „maszyna może być gwarantem równości społecznej”. Spór szedł w niektórych krajach nawet w poprzek ruchu anarchosyndykalistycznego.
Warto na tym tle pamiętać, ze anarchosyndykalizm stanowił także rezultat ewolucji zaplecza społecznego ruchu anarchistycznego, równoległego z przemianami ekonomicznymi. Anarchizm rodził się w wielu krajach, np. Francji, Szwajcarii, Hiszpanii, w realiach niskiego poziomu uprzemysłowienia, jego zapleczem niejednokrotnie zostawali pracownicy, rzemieślnicy obawiający się skutków postępu technicznego, np. w kontekście mechanizacji i utraty tak dotychczasowych miejsc pracy, jak i społecznego prestiżu, poczucia pewnej elitarności, właściwej warstwom postrzemieślniczym. Anarchosyndykalizm był w pewnym stopniu formą odejścia od zawodowo-korporacyjnych partykularyzmów i wejściem anarchizmu w epokę społeczeństwa masowego i ciężkiego przemysłu.
Praktyka anarchosyndykalizmu, w tym zwłaszcza empiria rewolucyjnej Hiszpanii, dokonała realnej weryfikacji kluczowych elementów anarchizmu. Bardzo ciekawy okazał się być spór o właściwy sens pojęcia równości. Ujawnił się on w bardzo przyziemnej kwestii wysokości płac. Dosłowne pojmowanie egalitarnych imperatywów sugerowałoby pełną równość płac dla wszystkich zatrudnionych, takie też bywały nastroje znacznej części sympatyków ruchu. Zarazem jednak, syndykalizm w każdej swej mutacji, zawierał pewien pierwiastek elitaryzmu. Wiązał się on w wymiarze politycznym z uznaniem kluczowej roli robotników przemysłowych i ich kadry związkowej, jako najbardziej świadomej awangardy, kluczowej dla wywołania strajku generalnego i jego sukcesu. Poza tym w syndykalizmie pojawiał się wątek produktywizmu, kultu pracy, w wielu aspektach odległy od anarchokomunistycznych wątków karnawalizacji świadomości. Kult pracy, poczucie własnej, także zawodowej wartości, znaczenie wytwarzanych produktów dla ogółu społeczeństwa, wiodły część działaczy do kierowania się maksymą „każdemu według pracy”, co wprost oznaczało koncepcje sprawiedliwej płacy, a więc niekoniecznie równej.
Anarchosyndykalizm odziedziczył po niektórych prekursorach anarchizmu hasła antyinteligenckie, które w zestawianiu ze wspomnianym produktywizmem, wiodły wręcz do deprecjacji pracy umysłowej, wartości intelektualnych, a w wymiarze społecznym do antyinteligenckości. Przedstawicieli pracy umysłowej chętnie wpisywano w stereotyp społecznego pasożytnictwa. Uznano ich także za warstwę etatystyczną, uzależnioną od państwa i zarazem przypisującą sobie prawo do rządzenia. Podobny charakter miały incydentalne kwestie wypowiedzi antysemickich, w duchu antymieszczańskim, a także wątki mizoginiczne11. Antyinteligenckość występująca wśród anarchistycznych związkowców nie wiodła jednakże do teoretycznie możliwych sympatii ku konserwatywnej prawicy i okazała się być epizodyczna.
Syndykalizm okazał się być na swój sposób ekstremalnym doświadczeniem dla anarchizmu, nieustannie zawieszonego między negacją a utopią12, między koncentracją na krytyce i doraźności a kreśleniem wizji przyszłego społeczeństwa. Najważniejsze wewnętrzne antynomie ruchu i ideologiczne dylematy znalazły miejsce w praktyce epoki syndykalistycznej w dziejach ruchu wolnościowego. Związki zawodowe oparte na wolnościowych zasadach miały stanowić ziszczenie anarchistycznego ideału, były, jak pisał pionier anarchosyndykalizmu „organizacją, do której można swobodnie wstąpić lub wystąpić, bez prezydium, bez urzędników, poza sekretarzem”13. Partycypacja w związkach zawodowych, zarówno własnych, jak i w centralach, gdzie anarchiści współistnieli ze zwolennikami innych orientacji ideowych, czyniła kluczowym pytanie o rewolucję i reformę, o ich rozgraniczenie i sens. Związki zawodowe i syndykalistyczna elita miały być faktycznie rewolucyjną awangardą, skuteczniejszym narzędziem rewolucji od dawnych taktyk. Syndykalizm stawiał socjaldemokracji zarzut niedostatecznej rewolucyjności, czy też w ogóle jej braku, potem oskarżał leninowski komunizm o zdradę rewolucji. Walkę polityczną, czy działania kulturowe postrzegał jako oddalające perspektywę rewolucyjną. Zarazem codzienność ruchu związkowego uwrażliwiała na doraźne problemy klasy robotniczej. Skuteczność związków zależała od wielu czynników, niekoniecznie sprzyjających rewolucyjnym nastrojom. Większość protestów robotniczych dotyczyła kwestii materialnych, służąc ochronie poziomu życia i warunków zatrudnienia. Związkowość oznaczała również liczne kompromisy w pracodawcami, innymi związkami, czasami także państwem. Praktyka syndykalizmu wiązała się zatem zarówno z procesami unowocześnienia myśli rewolucyjnej, ale także postawiła anarchistów przed symetrycznym względem europejskiej socjaldemokracji dylematem stosunku do reform. W syndykalizmie wyraźnie zaznaczyła się tendencja docenienia „częściowych zwycięstw”, choćby dlatego, że dzięki takim wiktoriom rosłyby aspiracje mas, to zaś szybciej uświadamiałoby robotnikom irracjonalizm i ograniczoność panującego systemu. A zatem praktyczny reformizm miał być elementem docelowego rewolucjonizmu. Syndykaliści uznali w efekcie swoją doktrynę za ostatecznie przezwyciężającą dychotomię rewolucja-reforma.
Niektóre aspekty syndykalistycznej akcji bezpośredniej, np. sabotaż, stawiały pytanie o zagadnienie ciągłości w perspektywie wielkiej zmiany. Szczególnie dotyczyło to sabotażu. Pojawiał się argument, że przyszłe, porewolucyjne społeczeństwo będzie wymagało szerokiej bazy materialnej, żeby zaspokajać społeczne potrzeby. W efekcie sabotaż rzadko gościł w praktyce ruchu związkowego.
Syndykalizm był próbą całkowitego zanegowania tak kapitalizmu, ale również, wyraźniej od np. marksistów, próbą zakwestionowania liberalnej, politycznej nadbudowy, aż do negacji polityki jako takiej włącznie. „Nowe hasło-nigdy więcej politykierstwa rozeszło się w zakładach pracy”-opisywał animator francuskiego syndykalizmu14. Antytezą polityki miała być organizacja życia społecznego wokół czynnika ekonomiczno-zawodowego. Polityka to abstrakcja, to spektakl fundowany społeczeństwu przez rządzących. Zarazem jednak, pragmatyzm funkcjonowania syndykalistycznych organizacji niejednokrotnie wprowadzał je w krąg realnej polityki. Jeden z głównych teoretyków anarchosyndykalizmu-Rudolf Rocker zauważył w efekcie, że stosowanie syndykalistycznej akcji bezpośredniej w różnych formach w istocie jest polityką i nie oznacza to wszak, że należy od tego stronić. Syndykalizm, choć był antypolityczną rewoltą, korzystał w praktyce z politycznego instrumentarium15. Co więcej, to anarchosyndykaliści okazali się być jedynymi w historii anarchistami16de facto sprawującymi władzę i to o charakterze państwowym (Hiszpania, Czechosłowacja17). To najdobitniej odzwierciedlało syndykalistyczne paradoksy, gdzie w imię rewolucji i antypolityki, działacze związkowi spod czarno-czerwonych sztandarów pełnili nawet godności ministerialne, a całkiem poważnie np. w Hiszpanii planowano stworzenie wolnościowej partii politycznej. Należy dodać, że partycypacja we władzy budziła wielkie kontrowersje i w całym światowym anarchosyndykalizmie, a także wewnątrz hiszpańskiego ruchu18.
Największe ruchy anarchosyndykalistyczne międzywojnia ujawniły wewnętrzną dychotomię syndykalizmu, która w istotnym stopniu stanowiła fragment szerszej dyskusji o relacji syndykalizmu i anarchizmu. Syndykalizm, bez względu na swoje ideologiczne zaplecze, nawoływał do czysto ekonomicznej, związkowej działalności, chciał jednać wszystkich robotników bez względu na ich światopogląd (stąd m.in. wyjątkowa dezaprobata dla partii politycznych), widząc w syndykatach uosobienie czystej klasowości. Część anarchosyndykalistów, zwłaszcza młodszego pokolenia, nie kryła wątpliwości odnośnie takiego redukcjonizmu. Widziała w ekonomistycznych skłonnościach związkowców swoisty anarchomarksizm. Akcentowano pogląd, że idee wolnościowe nie powinny zostać ograniczone do walki ekonomicznej, nie mogą pomijać kwestii kultury, światopoglądu, świadomości itp. W efekcie pojawiły się tendencje umocnienia anarchokomunistycznych, kropotkinowskich podstaw anarchosyndykalizmu. Odzwierciedlały to np. niemieckie dyskusje dotyczące uczestnictwa członków syndykalistycznych związków w praktykach religijnych, co przecież na gruncie syndykalizmu miało pozostać indywidualną sprawą każdego związkowca. Dla anarchokomunistów wspólnota miała być także, a czasami przede wszystkim, wspólnotą idei. W efekcie np. w niemieckiej Wolnej Unii Robotniczej próbowano zarówno „czystego” syndykalizmu, sięgającego korzeniami czasów przed 1914 rokiem, gdy syndykalizm połączył anarchistów z dysydentami z socjaldemokratycznych związków, jak też animowano instytucje kulturalne, mające kształtować poglądy działaczy. W efekcie syndykalizm stawał się epizodycznie syntezą odległych od siebie wątków walki ekonomicznej i kontrkultury.
Anarchosyndykalizm ujawnił także, być może główną antynomię anarchizmu-problem pogodzenia ideału wolności z wymogami organizacji społecznej, spontaniczności z potrzebą strukturyzacji, rutynizacji uczestnictwa itp., niezbędnych dla działania jakiejkolwiek organizacji. Zdarzały się syndykalistyczne ruchy o epizodycznym charakterze. Zarazem to syndykalizm przyniósł najtrwalsze w dziejach organizacje anarchistyczne. Jedyna trwała, funkcjonująca od początku lat dwudziestych do dzisiaj, a więc ponad 90 lat, międzynarodówka anarchistyczna-Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników, była organizacją, która de iure skupiała wyłącznie związki zawodowe, inne formy organizacji traktując jako pomocnicze. Absolutnym fenomenem stał się przypadek szwedzki. Tamtejsza anarchosyndykalistyczna centrala związkowa działa nieprzerwanie od 1910 roku, przetrwała zarówno burzliwe czasy wczesnego kapitalizmu, jak też kilkudziesięcioletnią absolutną dominację wśród szwedzkiej klasy robotniczej potężnego ruchu socjalistycznego. Dysponowała stabilną, kilku lub kilkunastotysięczną bazą członkowską. Należy wszakże podkreślić, że anarchiści-syndykaliści przestrzegali także przed apoteozą samych związków zawodowych, w istocie to sami robotnicy, a nie syndykaty miały być podmiotem rewolucji19. Przestrzegali też, że anarchiści w roli dyktatorskiej nie byliby lepsi ani gorsi od przedstawicieli innych orientacji20.
Anarchosyndykalizm, choć wykraczający w niektórych aspektach ponad granice przypisywane tradycyjnie anarchizmowi, pozostawał w swoim kośćcu ideologią wolnościową. Jednym z paradoksalnych potwierdzeń tego był jego dynamiczny charakter, zmienność, skutkujące potem problemami ze zdefiniowaniem i nakreśleniem granic tego, co jest anarchosyndykalizmem, a co jeszcze czystym anarchokomunizmem bądź „czystym” syndykalizmem (relacje oddaje tu najlepiej oddaje twierdzenie o stałym balansie rewolucyjnego syndykalizmu między anarchizmem a nieanarchistycznym syndykalizmem21).
Jednakże anarchosyndykalizm stanowi koronny dowód w jednej z najważniejszych dla losów i całego anarchizmu i wszelkich idei emancypacyjnych kwestii. Tożsamość syndykalizmu wyrażała się przede wszystkim w ekonomii. Wiele związków zawodowych „skierowało centrum swojej uwagi (…) na studiowanie praw ekonomii”22. Anarchosyndykaliści byli jednoznacznymi przeciwnikami kapitalizmu, w każdym jego wariancie-„my anarchiści jesteśmy za gospodarką kierowaną przez samych robotników, ponieważ jesteśmy przeciw systemowi kapitalistycznemu, tak w liberalnej, jak i w kontrolowanej przez państwo wersji”23. Syndykalizm to walka związków zawodowych „przeciw każdej instytucji, która dziś wspiera i chroni kapitalizm (…) Syndykalizm w istocie jest ekonomicznym wyrazem anarchizmu”24. Anarchizm w ekonomii był po prostu socjalistyczny. W tym aspekcie rewolucyjny syndykalizm można nazwać ekonomicznym wektorem anarchizmu25. Stronnicy anarchosyndykalizmu inkorporowali, a w niektórych aspektach pogłębili krytykę kapitalizmu wyrastającą z analiz Marksa i jego stronników, wykazując zresztą przy tym różne deficyty i słabości dzieł niemieckiego teoretyka. Dzieje idei i praktyki anarchosyndykalizmu wykazują wewnętrzną sprzeczność pojęcia anarchokapitalizmu, funkcjonującego np. w obrębie libertarianizmu26. Nie jest dziełem przypadku, że częste były w różnych okresach historii migracje syndykalistów między organizacjami anarchistycznymi a socjalistycznymi (różnej proweniencji)27, trudno zaś byłoby mówić o powtarzalnym i znaczącym charakterze transferów personalnych i ideologicznych miedzy anarchizmem a liberalizmem. Anarchosyndykalizm był socjalizmem, który zrozumiał jako jeden z pierwszych, że państwo, nawet najbardziej demokratycznie rządzone i najbardziej sprawiedliwe społecznie, niekoniecznie rozwiąże wszystkie problemy, a może przerodzić się w swoją antytezę, zbiurokratyzowaną i niesprawiedliwą. Anarchiści z państw nordyckich należeli do pierwszych krytyków tamtejszych modeli państw dobrobytu, tworzonych przez główny, socjaldemokratyczny nurt ruchu robotniczego28.
Eklektyczny, nastawiony na czyn, a nie na teoretyzowanie, anarchosyndykalizm był elementem zjawiska o szerszym charakterze. Syndykalistyczna rewolta o antypartyjnym, antyliberalnym charakterze stanowiła doświadczenie, w kilkunastu ostatnich latach przed pierwszą wojną światową i tuż po niej, całego ruchu robotniczego. Syndykalizm rewolucyjny był zjawiskiem szerszym niż anarchosyndykalizm, w wymiarze ideowym objął też środowiska marksistowskie i postmarksistowskie oraz związkowców całkowicie aideologicznych. Można mówić o jednym wielkim syndykalizmie, ale w jego obrębie najbardziej spójny i świadomy swojej tożsamości nurt stanowili anarchosyndykaliści. Ich tożsamość często była podwójna, uważali się za syndykalistów i anarchistów, o takim, dychotomicznej tożsamości można mówić a propos całego zjawiska syndykalizmu29. Pamiętając o wspólnym, syndykalistycznym doświadczeniu ruchów społecznych XX wieku, nie należy jednak pochopnie utożsamiać syndykalizmu rewolucyjnego z anarchosyndykalizmem. Anarchiści, częściej, aniżeli syndykaliści innej proweniencji, zadawali sobie pytanie o przyszłe społeczeństwo i mechanizmy regulujące prokapitalistyczne życie społeczne. Znamienne, że syndykalizm od połowy lat dwudziestych stawał się tożsamy z anarchosyndykalizmem, a poza polskim fenomenem, w innych krajach zanikały stopniowo nieanarchistyczne formy syndykalizmu. Niektórzy badacze skłonni są nawet uznawać za początek anarchosyndykalizmu dopiero początek lat dwudziestych i powstanie międzynarodówki berlińskiej. W tym sensie wielki spór anarchistów z początku wieku o syndykalizm-o to, czy jest to tylko tymczasowy instrument uniwersalnej walki o wolność, czy też nowa jakość, unieważnił się. Niesyndykalistyczny anarchizm niemal wszędzie funkcjonował w cieniu syndykalizmu (w krajach, gdzie anarchizm odgrywał jakąkolwiek rolę, niesyndykalistyczne nurty miały przewagę w zasadzie tylko na gruncie niezindustrializowanych Chin i Korei, w Europie najzacieklejsza rywalizacja dotyczyła Bułgarii), raczej w postaci drobnych grup propagandowych, a nadzieje na masowość stronnicy anarchizmu mogli pokładać wyłącznie w oparciu się o idee syndykalistyczne. Anarchosyndykalizm przyniósł anarchizmowi grono poważnych teoretyków, co ciekawe, często odżegnujących się od potrzeby teoretyzowania. Wymienić tu należy Niemców Rudolfa Rockera i Helmut Rüdigera, Francuza Émila Pougeta, czy Abada Santillana działającego w Argentynie i Hiszpanii.
Kluczowym słowem anarchosyndykalizmu była solidarność30. Prawdziwa wolność, jak stwierdzał Gaston Leval, jest chroniona nie wtedy, gdy zależy od praw jednostki przeciwstawionych innym, ale „jeśli jest naturalną konsekwencją solidarności”31. Historia, tak poszukiwań ideowych, jak i przede wszystkim praktyki anarchosyndykalizmu, to dzieje poszukiwania naturalnej, spontanicznej solidarności ludzi pracy najemnej i uczynienie z tej solidarności głównego oręża walki o wyzwolenie i podstawy przyszłych stosunków społecznych. Nie jest w tym kontekście przypadkiem ciąg powrotów anarchosyndykalizmu, mimo zmieniających się uwarunkowań zewnętrznych. Nie można więc uznać za przypadek, że współczesne ruchy społeczne korzystają dziś z dziedzictwa anarchosyndykalizmu32. Być może uzasadnione jest mówienie odnośnie współczesności o końcu historii, końcu ideologii itp., ale zdaje się to raczej nie dotyczyć anarchosyndykalizmu jako owej uniwersalnej formy poszukiwania społecznej solidarności.
1 F.F. Ridley, Revolutionary Syndicalism in France. The Direct Action of its Time, London 2008 (1971), s. 7.
2 H. Stowasser, Anarchie! Idee-Geschichte-Perspektiven, Hamburg 2007, s. 50.
3 Tamże, s. 370.
4 B. Altena, Analyzing revolutionary syndicalism: the importance of community, [w:] New Perspectives
on Anarchism, Labour and Syndicalism. The Individual, the National and the Transnational, D. Berry,
C. Bantman (eds.), Newcastle upon Tyne 2010,s. 185.
5 F.F. Ridley,dz. cyt., s. 172.
6 E. Goldman: On Syndicalism [1913], [w:] Anarchism. A Documentary History of Libertarian Ideas,Vol. 1: From Anarchy to Anarchism (300 CE To 1939), R. Graham (ed.), Montreal/New York/London 2005, s. 203.
7Tamże, s. 205
8 B. Altena, dz. cyt., s. 192.
9 F. Kool, Einführung, [w:] Anarchismus und Arbeiterbewegung, [w:] Dokumente der Weltrevolution, B. IV: Der Anarchismus, hrsg. F. Kool, Freiburg 1972, s. 306.
10 Sh. Gemmie, Counter-Community: An Aspect of Anarchist Political Culture, ,,Journal of Contemporary History”, IV 1994, Vol. 29, number 2, s. 350-351, 356.
11Tamże, s. 364.
12 H. Stowasser, dz. cyt., s. 369.
13 F. Pelloutier, Anarchism and the Workers' Unions [1895], [w:] Anarchism. A Documentary History…, Vol. 1, s. 194.
14Tamże, s. 193.
15 W. Thorpe, M. van der Linden, W. Thorpe, The Rise and Fall of Revolutionary Syndicalism, [w:] Revolutionary Syndicalism an international Perspective, M. van der Linden, W. Thorpe (eds.), Aldershot 1990, s. 3; A. Bozóki, M. Szükösd, Anarchism in Hungary: Theory, History, Legacies, New York 2006, s. 41.
16 Niesyndykalistycznym anarchistą, który partycypował w quasi-państwowej władzy był też Gustaw Landauer w Bawarskiej Republice Rad.
17 Daleko idącą współpracę z instytucjami państwowymi podjęli także meksykańscy anarchosyndykaliści.
18 Por. Dokumente der Weltrevolution…, s. 53.
19 H. Stowasser, dz. cyt., s. 369.
20 D. Santillan, A Return to Principle [1 938], [w:] Anarchism. A Documentary History…, Volume One,s. 492.
21Dokumente…, s. 305.
22 F. Pelloutier, dz. cyt., s. 193.
23 M. Joyeux, Self-Management, Syndicalism and Factory Councils [1973], [w:] Anarchism. A Documentary History of Libertarian Ideas,Volume Two: The Emergence of The New Anarchism (1939-1977), R. Graham (ed.), Montreal/New York/London 2009, s. 350.
24 E. Goldman, dz. cyt., s. 203.
25Meżdunarodnyj anarhističeskij kongress, Berlin 25–31 XII 1921, [w:] Anarhisty. Dokumenty i Materiàły 1893–1995 gg., red. O.V. Volubuev, Moskva 1999, s. 417.
26 Można w kontekście współczesnych dyskusji wokół anarchokapitalizmu stwierdzić, że XIX-wieczny anarchoindywidualizm był antykapitalistyczny, dzisiejszy jest anarchokapitalistyczny-A. Bozóki, M. Szükösd, dz. cyt., s. 43.
27 Przykładem może być droga prekursora anarchistycznych fascynacji związkowością-Fernanda Pelloutiera, który doszedł do anarchosyndykalizmu poprzez okres fascynacji marksizmem-J. Jennings, Syndicalism and the French Revolution, „Journal of Contemporary History”,1991, Vol. 26, s. 2.
28 A. Jensen, The CNT-FAI, the State and Government [1938], [w:] Anarchism. A Documentary History …, Vol. One, s. 485.
29 B. Altena, dz. cyt., s. 11.
30 E. Goldman, dz. cyt., s. 183.
31 G. Leval, Libertarian Democracy, [w:] Anarchism. A Documentary History …, Vol. One, s. 479.
32 H. Stowasser, dz. cyt., s. 376; N. Walter, Introduction,[w:] R. Rocker, Anarcho-Syndicalism. Theory and Practice, Edinburgh–London–Oakland 2004 (1938),s. XIII.
dr hab. Rafał Chwedoruk
Absolwent Instytutu Nauk Politycznych UW (1993). Doktor nauk humanistycznych (2000). Pracownik Instytutu Nauk Politycznych od 1993 roku, obecnie na stanowisku adiunkta. Sekretarz Zakładu Najnowszej Historii Politycznej. Członek Rady Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych.
Wybrane publikacje:
Socjaliści z Solidarności w latach 1989-1993, Warszawa 2004; Ruchy i myśl polityczna syndykalizmu w Polsce, Warszawa 2011; Syndykalizm rewolucyjny – antyliberalna rewolta XX wieku, Warszawa 2013