To świństwo, że panią wylali – walka nauczycielek z Wąbrzeźna
- Dział: Walki pracownicze

Reforma oświaty stanowić będzie zielone światło do zwolnień nauczycieli dla tych organów prowadzących szkoły (jednostki samorządu terytorialnego lub inne osoby prawne - przyp. red.), którym nie zależy na utrzymaniu etatów. Wiele zależy tutaj od dobrej woli i życzliwości decydentów. Istnieją uzasadnione obawy, że może dojść do nieprawidłowości, jeśli zarządzanie zasobami ludzkimi w szkołach, przy wprowadzaniu reformy, nie będzie monitorowane przez organa nadrzędne (np. kuratorium). Konsekwencją tych nieprawidłowości będą prawdziwe dramaty zwolnionych nauczycieli i nauczycielek. Szkoła zostaje niejako powierzona pod opiekę dyrekcji na czas sprawowania kadencji, podobnie jak miasto i mieszkańcy powierzeni zostają burmistrzowi. Niestety, niektórzy pełniący te funkcje zdają się o tym zapominać i działają na szkodę mieszkańców oraz pracowników i pracownic. Nauczyciele w wąbrzeskim gimnazjum żyją w niepokoju i niepewności, ponieważ organ prowadzący mówi wprost o zwolnieniach nauczycieli w związku z reformą oświaty.
Sytuacja nauczycielek z wąbrzeskiego gimnazjum jest przykładem tego, że nauczyciele już teraz są bezpodstawnie zwalniani, a planowana reforma da pretekst do zwolnień masowych. Jeszcze w kwietniu 2016 roku nauczyciele jedynego w mieście gimnazjum byli spokojni o swoje miejsca pracy. Pomimo niżu demograficznego, każdego roku wszyscy wypracowywali pełen etat. W mieście nie ma szkoły specjalnej, tak więc uczniowie i uczennice z niepełnosprawnościami uczęszczają do klas masowych, w których prowadzone jest nauczanie włączające. W związku z tym corocznie jest wiele godzin zajęć rewalidacyjnych i nauczania indywidualnego.
Polityka kadrowa szkoły od kilku lat zakłada przydzielanie w projekcie arkusza wyłącznie godzin z klasami. Następnie, etaty zostają uzupełnione właśnie o zajęcia rewalidacyjne i nauczanie indywidualne. Ostatecznie, co roku wszyscy nauczyciele mieli pełne pensum, a większość miała nadgodziny. W kwietniu bieżącego roku, na zebraniu Rady Pedagogicznej, dyrekcja szkoły potwierdziła że tak będzie również w nadchodzącym roku szkolnym 2016/2017. Wszyscy nauczyciele mieli zachować pracę. W maju obyła się kolejna Rada Pedagogiczna, na której miała miejsce ocena pracy dyrektor szkoły w związku z przedłużeniem kadencji na tym stanowisku. Również wtedy nie padło ani jedno słowo na temat planowanych zwolnień.
Tymczasem już następnego dnia została zwolniona biolożka (26 lat stażu, dyplomowana nauczycielka, z kwalifikacjami oligofrenopedagoga), a później nauczycielka języka polskiego (22 lata stażu, również dyplomowana nauczycielka, z kwalifikacjami oligofrenopedagoga, a także absolwentka studiów podyplomowych z zakresu pomocy psychologicznej).
Należy podkreślić, że Rada Pedagogiczna nie tylko nie wiedziała o planowanych zwolnieniach, ale nie znała nawet ich kryteriów. Nie były one przedstawione także zwalnianym nauczycielkom, które odwołały się do sądu pracy. Dyrekcja po raz pierwszy wypowiedziała się na temat kryteriów dopiero na radzie w dniu 23 czerwca 2016 r.
Wręczając wypowiedzenie nauczycielce biologii i polonistce dyrekcja stwierdziła, że organ prowadzący nie zatwierdził arkusza z kwietnia, gdyż zbyt wielu nauczycieli nie miało tam wykazanego pełnego etatu i nakazał zwolnienie nauczycieli. W odpowiedzi na pytanie o przyczynę zmian dotychczasowej praktyki – uzupełniania etatu rewalidacją lub zajęciami indywidualnymi, polonistka usłyszała, że "pan burmistrz się na to nie zgodził". Należy w tym miejscu podkreślić, że niektórym nauczycielom brakowało zaledwie 2-3 godzin do pełnego etatu. Niezrozumiałym jest również dlaczego w arkuszu utworzono wakat (37 godzin) zamiast wykorzystać go do stworzenia pełnych etatów dla poszczególnych nauczycieli przyznając im brakujące godziny. Zwolnionym nauczycielkom nie zaproponowano nawet obniżenia pensum.
Nauczycielki otrzymały wypowiedzenie z pracy z artykułu 20 Karty Nauczyciela – zmiany planu nauczania. Należy wyjaśnić, że w szkole nie nastąpiły żadne zmiany, które tłumaczyłyby zwolnienia nauczycieli. Nie miała miejsca zmiana planów nauczania, zaś liczba oddziałów nie uległa zmniejszeniu, lecz nawet zwiększyła się o jeden oddział w porównaniu z minionym rokiem.
Zdziwienie wzbudza fakt, że doświadczone i dyplomowane nauczycielki, z kwalifikacjami oligofrenopedagoga (osoba powołana do pracy z dziećmi o obniżonej sprawności intelektualnej - przyp. red.) zostały zwolnione z powodu zmian planu nauczania, których w rzeczywistości nie było. Wyjaśnić należy, że nauczycielka j. polskiego prowadziła w poprzednich latach 1 godzinę etyki (w ramach nadgodzin), a argumentem dyrekcji, mającym usprawiedliwić jej zwolnienie, było nieplanowanie na przyszły rok zajęć etyki. Jednak, zgodnie z planem nauczania zajęcia te organizowane są na podstawie deklaracji złożonych przez rodziców wszystkich klas dopiero we wrześniu na pierwszych zebraniach i nie ma podstaw, żeby w maju zakładać, że ich nie będzie. Po zebraniach z rodzicami na początku września 2016 r. okazało się, że rodzice zgłosili chętne dzieci do uczęszczania na zajęcia etyki, które obecnie się odbywają.
W toczącym się procesie sądowym dyrekcja szkoły argumentuje zwolnienie nauczycielki biologii zmniejszeniem informatyki o 1 godzinę, podczas gdy w tym samym czasie nastąpiło zwiększenie ilości godzin biologii o 2 godz. Zwolniona nauczycielka nie uczyła informatyki, jednak dyrekcja zamiast wykorzystać wakat (37 godz.) do uzupełnienia pensum innym nauczycielom, rozdysponowała w tym celu godziny przyznane wcześniej nauczycielce biologii. Nauczyciele ci wypracowują obecnie nadgodziny, a biolożka pozostaje bez pracy. Należy wyjaśnić, że nauczyciele informatyki mają jednocześnie kwalifikacje do nauczania innego przedmiotu. Nauczycielka z największymi kwalifikacjami i doświadczeniem w nauczaniu informatyki został nagle przesunięta do nauczania biologii, której od wielu lat nauczała jedynie sporadycznie w ramach nauczania indywidualnego. Planowane dla niej wcześniej godziny informatyki zostały natomiast rozdzielone pomiędzy innych nauczycieli.
Na zebraniu Rady Pedagogicznej 20 czerwca 2016 r. nauczycielki wypowiedziały się na temat ich zwolnienia z pracy. Mówiły o ogromnym poczuciu krzywdy: ich zdaniem nieetycznym jest doprowadzenie do sytuacji, w której one są zwalniane, a inni będą mieli nadgodziny ich kosztem. Jednocześnie podkreśliły, że wszyscy zarówno dyrekcja, jak i organ prowadzący, a także członkowie Rady Pedagogicznej, mają świadomość, że corocznie jest dużo więcej godzin niż tylko przydzielone zajęcia z klasami. Dyrekcja stwierdziła, że zwolnienie nauczycieli nakazał jej burmistrz. Organ prowadzący dąży do tego, aby nauczyciele mieli nadgodziny, bo jest to korzystniejsze finansowo niż utrzymanie etatów ze względu na ewentualne wypłacanie dodatków uzupełniających.
Wypowiedzenia pracy są tym trudniejsze do zaakceptowania, że nauczycielki mają świadomość, że sytuacji tej można było uniknąć. Nauczycielki wielokrotnie apelowały o dobrą wolę. Przekonywały, że w obecnych, niełatwych dla szkół czasach, dobra wola i szczera komunikacja w szukaniu pozytywnych rozwiązań dla całej społeczności szkolnej są szczególnie potrzebne. Niestety, okazało się, że podczas tej rady (20 czerwca 2016 r.) dyrekcja świadomie wprowadziła nauczycieli i nauczycielki w błąd, mówiąc, że nie podjęła problemu zwolnień na poprzedniej (majowej) radzie, ponieważ jeszcze nie była tego pewna. Jednak dokumenty (m.in. nowy arkusz zatwierdzony przez organ prowadzący) wyraźnie pokazują coś innego.
Trzeba podkreślić, że dyrekcja szkoły ma zapewnioną bezpłatną pomoc prawną z urzędu miasta, natomiast zwolnione nauczycielki w tej trudnej sytuacji same musiały szukać prawników oraz same sfinansowały koszty opłat sądowych, porad prawnych i kosztów zastępstwa procesowego.
Przedstawiona sytuacja odbija się negatywnie na funkcjonowanie grona pedagogicznego, ponieważ inni nauczyciele czują się zagrożeni szczególnie wobec planów wygaszania gimnazjów. Wprawdzie pani minister zapewnia, że nauczyciele i nauczycielki nie są zagrożeni utratą pracy, jednak zwolnienia w wąbrzeskim gimnazjum są przykładem, że organ prowadzący nie zawsze jest zainteresowany szukaniem rozwiązań i podejmowaniem działań dla zachowania miejsc pracy nauczycielek i nauczycieli. Jest to szereg układów i zależności, wobec których nauczyciel jest często na straconej pozycji.
Obecna sytuacja nauczycielek
Nauczycielka języka polskiego została przywrócona do pracy na mocy ugody sądowej i 19 września 2016 r. wróciła do szkoły. Biolożka natomiast oczekuje na rozstrzygnięcie sprawy sądowej. Obydwie boleśnie odczuły jak bezbronny jest człowiek wobec systemu zależności. Szczególnie trudna jest świadomość, że nie podjęto żadnych działań, żadnego wysiłku, żadnej dobrej, skutecznej komunikacji, aby zapobiec niepotrzebnym zwolnieniom. Natomiast działania mające na celu stworzenie pozorów, że zwolnienia były uzasadnione, zjednoczyły dyrekcję i organ prowadzący.
Wbrew rzeczywistej sytuacji, dyrekcja nadal tworzy nieetyczną fikcję, że nie ma możliwości przywrócenia do pracy nauczycielki biologii z kwalifikacjami oligofrenopedagoga. Podczas gdy fakty są inne – nauczycielom i nauczycielkom gimnazjum przyznano ponad 150 godzin jako godziny ponadwymiarowe, w tym 40 godzin, do których prowadzenia zwolniona nauczycielka biologii ma kwalifikacje.
Przywrócona polonistka wspiera zwolnioną koleżankę i jak sama zaznacza: „Nie chcę zadowolić się tym, że ja zostałam przywrócona i przejść do porządku dziennego nad krzywdą koleżanki. Mówię o tym głośno. Sama zresztą jestem traktowana jak persona non grata przez dyrekcję i organ prowadzący. Koleżance pozostały 3 lata do emerytury kompensacyjnej i poszukuje pracy, ale gdy okazuje się, że jest nauczycielem dyplomowanym, to zainteresowanie zatrudnieniem jej spada niemal do zera”.
Nauczycielka dodała również, że uczennice, które spotkała w czasie wakacji, wyraziły swoją ocenę sytuacji w szkole słowami: „To świństwo, że panią wylali”. Zaś ona sama czuła potrzebę wyjaśnienia uczennicom, że zwolnienie nauczycielek nie wynikało z tego, że zrobiły coś złego, lecz spowodowane było oszczędnościami.
Garść refleksji na podsumowanie
Polonistka pracowała 22 lata w tym samym budynku – najpierw w szkole podstawowej, a po reformie z 1999 r. w gimnazjum. Nauczycielka biologii uczyła w sąsiedniej szkole podstawowej, a następnie została delegowana do gimnazjum. Mniej dziwiłby brak dobrej woli i wrażliwości decydentów wobec nauczycielek, gdyby rzecz działa się w dużym, a przez to anonimowym środowisku. Natomiast Wąbrzeźno jest niewielkim miastem a cała ta sytuacja rozegrał się w instytucjach mieszczących się przy tej samej ulicy noszącej notabene nazwę „Wolności” , którą w odniesieniu do przedstawionej historii, trafniej można by określić jako ulicę „Dowolności” nie mylić z „Do wolności”.