Protesty na Białorusi – perspektywa pracownicza
- Dział: Walki pracownicze

Po „wygranych” po raz kolejny przez Aleksandra Łukaszenkę wyborów prezydenckich, na Białorusi od 9 sierpnia do dziś trwają masowe protesty. W porównaniu z poprzednimi, które wybuchały po każdym głosowaniu i grupowały głównie młodzież w Mińsku i innych dużych ośrodkach , tegoroczne trwają wyjątkowo długo i mają miejsce również w mniejszych ośrodkach miejskich. Zmieniają one też swoją formułę, przeradzając się w ruch pracowniczy w dużych przemysłowych przedsiębiorstwach kraju: w przemyśle ciężkim, chemicznym oraz wśród pracowników sfery kultury i opieki medycznej.
Pracownicy i pracownice tych przedsiębiorstw w ramach ogłoszonego bezterminowego strajku zaczęli masowo zrzeszać się, wysuwając żądania i grożąc całkowitym zatrzymaniem pracy zakładów w przypadku niespełnienia ich postulatów. W tej chwili mają one w większości charakter polityczny ze względu na wyjątkową sytuację w kraju. Przeciwko protestującym stosuje się przemoc. Są informacje o co najmniej czterech zabitych w czasie protestów. Strajki stały reakcją na dziejącą się niesprawiedliwość.
Powstrzymać przemoc
Ale nie tylko to było powodem masowych wystąpień pracowników i pracowniczek zakładów. Warto powiedzieć, że rządzący na Białorusi od lat niszczą stworzony przez nich samych – tuż po rozpadzie Związku Radzieckiego – model państwa opiekuńczego. Nie spełniają obecnie podstawowych zobowiązań społecznych wobec obywateli. Przykładem są wprowadzone w roku 2004 indywidualne umowy z pracownikami i pracownicami zamiast układów zbiorowych. Kolejną porażką państwa na poziomie społecznym był „podatek od bezrobocia” z 2017 roku. Inny przykładem aspołecznych działań władz to między innymi wyłączenie służby wojskowej, urlopu macierzyńskiego oraz studiów wyższych z lat, które wliczają się do emerytury. Polityka finansowa ostatnich pięciu lat z kolei doprowadziła do zamrożenie płac, podczas gdy ceny nadal rosły. To wszystko zaktywizowało i upolityczniło ludzi, których taka polityka rządu bezpośrednio dotknęła. Ponieważ znacząca cześć gospodarki Białorusi pozostaje w rękach państwa, to właśnie pracownicy i pracownice zakładów państwowych okazali się ważnym podmiotem w politycznej walce.
Informacje o planowanych w całym kraju strajkach zaczęły pojawiać się czwartego dnia protestów. Obecnie żądania strajkujących w większości nie zawierają postulatów społecznych, domagając się jedynie zakończenia policyjnej przemocy, uwolnienia wszystkich zatrzymanych i przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich.
Warto podkreślić, że na Białorusi strajki na tak dużą skalę nie miały miejsca od lat 90. Ostatni duży protest pracowników metra w 1995 roku został brutalnie stłumiony. Obecnie jesteśmy więc świadkami pierwszego od długiego czasu dużego ruchu protestacyjnego pracownic i pracowników. Póki co działania te skupiają się głównie na spotkaniach z zarządem przedsiębiorstw, propaństwowymi związkami zawodowymi oraz władzami lokalnymi. Swoją gotowość strajkową wyraziła część załóg w więcej niż dwudziestu przedsiębiorstwach i organizacjach państwowych w tym Mińska Fabryka Samochodów, Białoruska Fabryka Samochodów w Żodzino, Hrodna Azot, Naftan w Nowopołocku oraz Biełaruśkalij w Soligorsku. Z drugiej strony obecny jest również podział wśród pracowników spowodowany głównie brakiem koordynacji strajkujących oraz różnymi groźbami ze strony kierownictwa zakładów, presją finansową i zastraszeniami dotyczącymi wszczęcia spraw kryminalnych.
Jednak wśród strajkujących można zaobserwować dużą determinację. Po części jest to spowodowane socjalnym podłożem strajków, pomimo podnoszenia głównie kwestii politycznych. Jest to zrozumiałe ponieważ w ciągu ostatnich lat na Białorusi można zaobserwować pewien poziom korupcji jakiej ulega „klan” Łukaszenki. Są dowody na to, że białoruski prezydent wprowadził w kraju pełzającą ekonomiczną liberalizację i prywatyzacje, na której korzystają jego bliscy. Wbrew powszechnym przekonaniom w kraju działają kontrolowani przez prezydenta oligarchowie.
Związki zawodowe na Białorusi
Część protestujących w centrum swoich postulatów strajkowych zgłosiła kwestie socjalne publikując je w alternatywnych mediach. Wśród żądań są: zakaz prywatyzacji przedsiębiorstw, zachowanie miejsc pracy, demokratyzacja systemu politycznego, likwidacja systemu umów, wszczęcie śledztwa w sprawie okrucieństw wobec zatrzymanych do jakich dochodzi w trakcie demonstracji, uchylenie dekretu nr 3 („Dekret o pasożytach”), anulowanie reformy emerytalnej oraz prawo do funkcjonowania niezależnych związków zawodowych. Do końca nie wiadomo, kto stoi za wspomnianym żądaniami. Całkiem możliwe, że są to grupy anarchistyczne. Warto dodać, że na Białorusi działał najliczniejszy w krajach postradzieckich ruch anarchistyczny. W dobie trwających protestów, anarchiści i anarchistki są jednym z głównych celów ataków aparatu represji, stąd na chwilę obecną trudno jest udzielić informacji o ich działalności.
W celu ogłoszenia żądań politycznych strajkujących pracowników i pracownic, pod skrzydłami liberalnej opozycji, 18 sierpnia powstał „Narodowy Komitet Strajkowy”. Jego powstanie było niezbędne ze względu na brak zjednoczonych i niezależnych związków zawodowych oraz partii lewicowych, które mogłaby reprezentować pracowników i pracownice. Nieliczne niezależne związki zawodowe, takie jak np. Białoruski Niezależny Związek Zawodowy, które pojawiły się na początku lat 90., zostały zniszczone. Komórki tych związków pozostały tylko w kilku przedsiębiorstwach. Niestety są teraz bardziej podobne do organizacji pozarządowych i w większy stopniu polegają na zagranicznych grantach niż składkach pracowników. Z drugie strony, już w 1991 roku powstał ogólnokrajowy związek zawodowy, Federacja Związków Zawodowych Białorusi, którego działalność sprowadza się do organizacji obchodów świąt państwowych i wydawania skierowań do domów wypoczynkowych. FZZB nie ma nic wspólnego z ochroną praw pracowniczych, a jest jedynie gwarantem stabilności panującego systemu i lojalności grup pracowników i pracownic.
Opozycja i liberalizm ekonomiczny
Z obecnej sytuacji wynika, że w kraju brakuje siły, która jest w stanie wesprzeć społeczno-ekonomiczne dążenia protestujących. Liberalna opozycja, ze swojej strony, ma całkowicie przeciwne interesy i wszystko wskazuje na to, że pracownicy mogą zostać wykorzystani jedynie jako narzędzie do przejęcia władzy przez opozycję. To się dzieje również poprzez zdobycie przewagi w alternatywnych mediach, takich jak Telegram. Opozycja próbuje przejąć pełną kontrolę nad ruchem robotniczym.
O nastawieniu opozycji świadczy programem wyborczy alternatywnych kandydatów, który uwzględniał głównie interesy zagranicznego kapitału, dla którego Białoruś to jedynie źródło tanich surowców, rynek zbytu oraz rezerwuar taniej siły roboczej. Programy mówią o prywatyzacji, sprzedaży ziemi i innych reformach neoliberalnych. Doprowadzi to do zrujnowania gospodarki państwa białoruskiego i jego potencjału przemysłowego, a za tym do utraty miejsc pracy i zniknięcia dotychczasowej klasy robotniczej.
Wszystko wskazuje na to, że bez względu czy reżim Łukaszenki padnie, czy też pozostanie przy władzy, tego rodzaju programy rozwoju gospodarki najprawdopodobniej będą realizowane w kraju i w każdym z tych przypadków stracą właśnie pracownicy i pracownice zakładów państwowych. W tym tkwi główne poczucie niesprawiedliwości. Właśnie aspekt klasowy, dzięki strajkom w dużych przedsiębiorstwach, zmienił charakter ostatnich protestów, czyniąc je ogólnokrajowymi i dając nadzieję na zmiany. Jednak wszyscy wiemy, że prawdziwa zmiana jest możliwa tylko wtedy, kiedy w kraju powstanie zorganizowany ruch społeczny. Taki ruch, zrzeszający pracowników i pracownic wszystkich sektorów gospodarki, jest w stanie zagrozić państwu i jego dotychczasowej ideologii. W związku z tym, jedyną pokojową drogą protestów na Białorusi jest organizowanie robotników, którzy świadomie bronią swoich interesów.
Natalia Paulovich (Komisja Zakładowa IP przy Uniwersytecie Warszawskim)