Marsze dla godności w Hiszpanii

Neoliberalna polityka prawicowego rządu Mariano Rajoya po raz kolejny doprowadziła do masowych wystąpień społecznych. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna Hiszpanów, wysokie bezrobocie1 spowodowane przez rządowy program zwolnień grupowych, nieustające eksmisje oraz cięcia budżetowe skłoniły liczne grupy do podjęcia nowej formy protestu nazwanej „Marszem dla godności”. Inicjatywa zaproponowana została przez Mareas (niezależne grupy zrzeszające osoby walczące m.in. przeciwko prywatyzacji służby zdrowia oraz edukacji, polityce zwolnień grupowych oraz eksmisjom). Wsparły ją także alternatywne związki zawodowe, grupy feministyczne oraz niewielkie lewicowe partie polityczne. Tym razem jako formę protestu wybrano marsze, które po wyruszeniu nawet z najdalszych zakątków kraju (np. prowincji Kadysk), spotkały się 22 marca w na wspólnej demonstracji w Madrycie. W ciągu poprzedzających tygodni przemierzały one kolejne odcinki, mijając miasta położone na drodze do Madrytu i spotykając się z solidarnościowymi pikietami ich mieszkańców, którzy później sami dołączali do wyprawy.
Według organizatorów we wspólnej manifestacji kończącej wszystkie marsze mogło wziąć udział nawet do 2 mln osób, z których kilka tysięcy przybyło do stolicy kraju pieszo. Wśród manifestantów zobaczyć można było m.in. górników, pracowników służby zdrowia, strażaków, kolektywy feministyczne, przedstawicieli platformy przeciw eksmisjom oraz związków zawodowych, takich jak CGT, CNT czy SAT. Głównym przesłaniem protestu – zwołanego pod hasłem „Chleb, praca i dach nad głową” – był sprzeciw wobec cięć budżetowych, spłaty długu zagranicznego (wygenerowanego w dużej mierze przez ratowanie upadających banków) oraz neoliberalnej polityce europejskiej Trojki. Był to też wyraz solidarności dla poszczególnych grup dotkniętych kryzysem i działaniami władz. Poza ogólnymi hasłami każda z grup wyrażała własne postulaty, ale wspierała też innych – przykładowo, strażacy sprzeciwiali się zlecaniu im asystowania przy eksmisjach. Liczną reprezentację i poparcie tłumu miały również grupy feministyczne, protestujące przeciwko nowemu projektowi ustawy delegalizującej aborcję i domagające się dymisji odpowiedzialnego za nią ministra sprawiedliwości.
Przez cały wieczór marsz przebiegał spokojnie, a w trakcie przemówień wzywano do „pokojowej rewolucji”. Do przepychanek z policją doszło dopiero pod koniec manifestacji przed siedzibą partii rządzącej na Plaza de Colón. Jak informują uczestnicy, niektóre osoby wszczynające zajścia posiadały charakterystyczne bransoletki i nie były zatrzymywane przez policję2. Na oficjalnej stronie internetowej marszu organizatorzy poinformowali, że starcia rozpoczęła niewielka grupa osób nie biorących udziału w manifestacji3. Do eskalacji przemocy doszło, gdy policja zaatakowała główną kolumnę manifestacji oddzielając osoby zmierzające na końcową pikietę. Prawdopodobnym celem prowokacyjnych działań policji mogły być powstające w ramach manifestacji miasteczka namiotowe. Jak podaje dwutygodnik Diagonal, jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji przedstawicielka rządu poinformowała, że policja nie dopuści do okupacji ulic4. Bez względu na to, kto rozpoczął zamieszki, fakt, że trwały one całą noc i w ich wyniku zatrzymano 28 osób, a 88 (w tym 69 policjantów) zostało rannych – wskazuje na determinację i skalę oburzenia demonstrantów. Przedstawiciele władz zapowiedzieli skierowanie pozwów sądowych przeciw organizatorom manifestacji.
W poniedziałek 24 marca na skutek pikiet i działań grupy prawnej uwolniono 27 zatrzymanych, natomiast w stosunku do jednej osoby zastosowano tymczasowy areszt. Jak informują prawnicy związani z organizatorami marszu, osoby zatrzymane doświadczyły tortur i upokorzeń. Przez 24 godziny odmawiano im również dostępu do wody, jedzenia i toalety5. Jeszcze tego samego dnia miały miejsce kolejne manifestacje zorganizowane przez uczestników „Marszu dla godności”. Ich liczba była jednak mniejsza niż pierwotnie zakładano, ponieważ jeszcze przed 22 marca władze odmówiły rejestracji kilku zgromadzeń.
W ciągu następnego tygodnia represje dotknęły jednak nie tylko uczestników „Marszu dla godności”. Rankiem 26 marca oddziały policji wkroczyły także na teren madryckiego Uniwersytetu Compultense, gdzie od 20 marca w ramach strajku studenckiego trwała okupacja budynku wicerektoratu. Strajkujący studenci domagają się przestrzegania przez władze uniwersytetu porozumień zbiorowych podpisanych w ubiegłym roku. Przedmiotem porozumień były m.in. wstrzymanie podwyżek czesnego6, utrzymanie dotychczasowej puli stypendiów oraz stworzenie specjalnej kasy zapomogowej umożliwiające dokończenie studiów osobom, które nie są w stanie opłacić w terminie czesnego. Policjanci wkroczyli do okupowanego budynku zatrzymując 54 osoby. Następnego dnia przez Madryt przeszły dwie kilkudziesięciotysięczne demonstracje, w których udział wzięli studenci i pracownicy uniwersytetów. Oba marsze były wyrazem sprzeciwu wobec projektu reformy edukacji zakładającego m.in. wzrost opłat za studia oraz ograniczenie liczby stypendiów oraz prekaryzację pracowników uniwersytetu. Domagano się także uwolnienia zatrzymanych dzień wcześniej studentów oraz dymisji rektora Uniwersytetu Compultense. Wsparcie dla uczestników manifestacji wyraziła również odbywająca się równolegle madrycka rowerowa Masa Krytyczna.
W piątek 28 marca na konferencji prasowej przedstawiciele grupy prawnej „Marszu dla godności” wyrazili swoje wsparcie dla zatrzymanego 22 marca demonstranta, który cały czas przebywał w areszcie. Ogłoszono również, że powstała oddolna grupa mieszkańców Madrytu, która zajmie się zbieraniem niezbędnych środków oraz koordynacją obrony osób zatrzymanych w trakcie marszu.
Represje towarzyszące ostatnim wystąpieniem w Madrycie nie są niczym nowym. Pozbawiony zaplecza społecznego rząd, który pomijając jakiekolwiek formy konsultacji społecznych wdraża kolejne cięcia budżetowe już wcześniej zdecydował się postawić na politykę represji. W ciągu ostatniego roku przedstawiciele rządu oskarżali ruchy społeczne o powiązania z terrorystami, wprowadzili przepisy zakazujące organizacji pikiet i manifestacji w pobliżu miejsc zamieszkania polityków i szefów administracji oraz opracowali projekt reformy zaostrzającej kodeks karny. W ostatnich dniach burmistrz Madrytu zaproponowała także wprowadzenie uchwały zabraniającej organizacji manifestacji w centrum stolicy. Najwięcej kontrowersji wywołuje jednak projekt ustawy o ochronie obywateli, nazywanej przez Hiszpanów „prawem knebla”. Projekt zaostrzający kary administracyjne nawet do wysokości 600 tys. euro przewiduje także możliwość dalszych ograniczeń wolności słowa i zgromadzeń, a nawet zakaz filmowania działań funkcjonariuszy policji. Większość z wymienionych propozycji i przepisów jest obecnie poprawiana, tak by mogły zostać uznane za zgodne z konstytucją. Przeciwko rządowym projektom protestują zarówno środowiska prawnicze jak i organizacje broniące praw człowieka.
Hubert Kurdelski
Przypisy:
1. W hiszpani bez pracy pozostaje 26 proc. zdolnych do pracy obywateli (6 mln osób)
2. https://es-es.facebook.com/diagonalperiodico
3. http://marchasdeladignidad.org/22m-dos-millones-de-personas-en-una-demostracion-de-dignidad/
4. https://www.diagonalperiodico.net/movimientos/22318-columnas-marchas-la-dignidad-se-unen-gran-manifestacio.html
5. https://www.diagonalperiodico.net/libertades/22393-la-coordinadora-22m-condena-la-violencia-apoya-detenidos-y-denuncia-malos-tratos
6. W Hiszpanii publiczne uniwersytety również pobierają czesne, a koszt roku studiów, w zależności od kierunku i uniwersytetu waha się między 2-6 tys. euro.