Autonomiczna Konfederacja Pracy (Bułgaria) - wywiad
- Dział: Strategie związkowe

Poniżej prezentujemy wywiad z Radmirą, Devrimem i Evgenim z bułgarskiego związku zawodowego Autonomiczna Konfederacja Pracy (Автономна Работническа Конфедерация), który powstał w 2019 r. i pod wieloma względami jest podobny do Inicjatywy Pracowniczej (zarówno jeśli chodzi o historię, jak i przyjętą strategię działania i odniesienia ideowe). Rozmowę przeprowadzono w sierpniu br. w Warnie.
Wywiad ukazał się w 53 numerze Biuletynu Inicjatywy Pracowniczej.
Zacznijmy od kontekstu historycznego: Kiedy i jak powstała Autonomiczna Konfederacja Pracy?Jak jesteście zorganizowani i w jakich branżach jesteście obecni?
AKP to młoda organizacja – powstała w maju tego roku podczas kongresu założycielskiego w Warnie. Ale to nie jest zupełnie nowa inicjatywa – jesteśmy kontynuacją organizacji „Autonomiczny Związek Pracowników”, która początkowo była grupą propagandową działającą na rzecz utworzenia syndykalistycznego związku zawodowego. Wraz z powstaniem pierwszych struktur zakładowych miała miejsce dyskusja odnośnie kierunku jaki ma obrać nasza organizacja – my zdecydowaliśmy się na przekształcenie w związek zawodowy, z czym nie zgodziła się część osób o bardziej „aktywistycznym” nastawieniu z Sofii.
Większość osób należących do AKP mieszka i pracuje albo w stolicy kraju, Sofii, albo w Warnie. Mamy też kilka międzybranżowych struktur w mniejszych miastach, rozrzuconych po całym kraju. W Sofii mamy komisję w firmie Lufthansa Technik (serwis techniczny samolotów Lufthansy), a w Warnie w galerii miejskiej. Poza tymi komisjami mamy jeszcze struktury branżowe w służbie zdrowia – szczególnie grupę pielęgniarek skupionych wokół naszej branżowej gazety oraz osoby z sektora IT.
Niewiele wiemy o ruchu związkowym w Bułgarii, czy możecie nam o nim trochę opowiedzieć? Jak AKP wygląda na tel innych związków? Jaką macie strategię działania?
W Bułgarii istnieją dwie główne federacje związkowe (KNSB, która jest kontynuacją oficjalnych związków zawodowych z czasów komunistycznych oraz „Podkrepa” wywodząca się z antykomunistycznej opozycji). Myślę, że dobrym przykładem ich praktycznych działań jest to, jak potraktowali najbardziej aktywną działaczkę prowadzącą protesty pielęgniarek, Maję Levą – oba związki starały się o to, żeby została zwolniona z pracy, wspólnie z dyrekcją jej szpitala. My oczywiście proponujemy innego typu działania.
Nasz „plan działania” zakłada 3 scenariusze, dostosowane do różnych warunków. Po pierwsze, tam, gdzie nie ma organizacji zakładowych próbujemy tworzyć niezależne organizacje związkowe. W przypadku sektora publicznego, gdzie nie ma za bardzo możliwości tworzenia niezależnych związków, próbujemy tworzyć nieformalne grupy, w skład których wchodzą bojowo nastawieni działacze i działaczki niezależnie od tego czy należą do innych związków czy też nie.
Wreszcie próbujemy też budować sojusze z innymi niezależnymi związkami zawodowymi – mamy na przykład „umowę stowarzyszeniową” z takim związkiem z jednej z fabryk z branży chemicznej w mieście Dimitrograd.
I Polska i Bułgaria doświadczyły neoliberalnych reform w latach 90., które miały przekształcić „państwowy socjalizm” w kapitalizm. W Polsce efektem tych reform było masowe bezrobocie, gigantyczne emigracja i duży spadek uzwiązkowienia. A jak to wyglądało w Bułgarii?
W Bułgarii podobnie jak w Polsce związki zawodowe miały swój udział w „restrukturyzacji” gospodarki – odegrały kluczową rolę w prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych oraz wyciszaniu społecznego niezadowolenia, za co niektórzy biurokraci dostali posady kierownicze w tych kilku zakładach, które zostały w rękach państwa. W efekcie u nas także uzwiązkowienie dramatycznie spadło i teraz wynosi ok. 18%.
Transformację ustrojową w Bułgarii przeprowadziły dwie partie – postkomuniści z Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BPS) i chadecka ZSD (Związek Sił Demokratycznych). Pierwszą falę prywatyzacji przeprowadził ZSD co doprowadziło do upadku ich rządów i zastąpienia przez inny centrowo-prawicowy twór: GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), który z małymi przerwami rządzi od 2009 r. do dziś. Socjaliści próbowali trzymać się socjaldemokratycznej retoryki, ale finalnie oni też wdrażali radykalnie neoliberalne reformy. Na poziomie społecznym BPS teraz staje się coraz bardziej konserwatywna, szczególnie wobec imigrantów i osób LGBTQ.
Społeczne efekty transformacji to przede wszystkim masowa emigracja na zachód, zamykanie zakładów pracy i przejście w stronę sektora usług. Czynniki te wpłynęły na strukturę bułgarskiej klasy pracującej, która jest bardzo podzielona – zarówno geograficznie (ze względu na sezonowe migracje), jak i wewnętrznie (ze względu na silną i wielostopniową hierarchię stanowisk w korporacjach w sektorze usług). Z drugiej strony, tania siła robocza przyciąga do Bułgarii sporo firm działających w tradycyjnych branżach przemysłowych (tekstylia, opakowania, górnictwo) zwłaszcza w małych przemysłowych miasteczkach gdzie tradycyjna klasa robotnicza ciągle istnieje. Te branże, razem z sektorem publicznym (transport, opieka zdrowotna, edukacja) tworzą najsilniejszą część klasy pracującej, która odpowiada za większość strajków i protestów w ostatnich 20 latach.
Po chaosie lat 90. i trwającej wtedy akumulacji kapitału, wiek XXI przyniósł trochę poprawy sytuacji gospodarczej i nadzieje na integrację z Unią Europejską. Ale bardzo szybko Bułgarię dotknął globalny kryzys gospodarczy, który w 2011 roku wywołał tu sporo napięć i protestów. Stagnacja gospodarcza w połączeniu z brakiem perspektyw politycznych oraz globalne przesunięcie świata „na prawo” praktycznie zniszczyły dominujący blok liberalny i pchnęły elity polityczne w prawą stronę, jednocześnie otwierając perspektywy przed radykalną lewicą. To właśnie wtedy powstała nasza organizacja, ale też wiele innych inicjatyw: czy to anarchistycznych, czy ogólnie lewicowych.
No właśnie, jak wygląda sytuacja w Bułgarii jeśli chodzi o globalny zwrot na prawo? Jak opisalibyście wasz obecny rząd?
Skrajna prawica nabrała w Bułgarii wiatru w żagle. To część globalnego trendu, który można obserwować od zwycięstwa Trumpa w USA, przez mocnieniu się reżimów Putina w Rosji i Erdogana w Turcji aż po sukcesy prawicowych populistów w krajach Europy Zachodniej, a radykalnych politycznych islamistów na Bliskim Wschodzie.
W skład obecnej koalicji rządzącej w Bułgarii wchodzą nacjonaliści z Bułgarskiego Bloku Narodowego, którzy właśnie rozpętali kampanię na rzecz „wykopania z kraju lewicowych NGOsów”, szerzą hasła anty-imigranckie i skierowane przeciwko „ideologii gender” czy mniejszościom seksualnym. Głoszą publicznie totalnie szalone plotki i teorie spiskowe (np. że podpisanie konwencji stambulskiej o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet spowoduje, że zaleją nas… transseksualiści z Iranu!).
Z drugiej strony, prawica jest na wojnie z pracownikami i środowiskiem naturalnym: obcięli świadczenia dla bezrobotnych, chcieli ciąć zasiłki macierzyńskie, otworzyli rynek pracy na tanią siłę roboczą z Ukrainy i Mołdawii, zezwolili zagranicznym inwestorom na niszczenie parków narodowych i wybrzeża…
Główna partia obecnej koalicji, GERB, rządzi krajem od ponad 10 lat. Jest ona mediatorem między różnymi frakcjami kapitału i stara się zachować równowagę między wpływami Rosji i Zachodu. W ostatnich latach coraz bardziej używają aparatu państwowego do przejmowania biznesów konkurencyjnych frakcji bułgarskich elit. W efekcie mamy ogromną koncentrację kapitału i władzy, ale także kontroli nad środkami masowego przekazu.
Widzieliśmy, że jesteście bardzo mocno zaangażowani w walkę pielęgniarek, która teraz trwa. Czy możecie nam o tym opowiedzieć trochę więcej?
Pielęgniarki walczą od początku marca, a teraz ich protesty przybrały na sile. Niedawno zaczęły się demonstracje na przedmieściach Sofii, a w samej stolicy codziennie są pikiety pod parlamentem. Na przyszłe tygodnie zaplanowano też demonstracje w Warnie i innych miastach.
W protestach chodzi o podwyżki płac. Ponieważ służba zdrowia jest podzielona na wiele różnych podmiotów komercyjnych, niektóre pielęgniarki mają pensje niższe od krajowej płacy minimalnej. Drugi powód protestów to sprzeciw wobec komercjalizacji służby zdrowia, która także negatywnie wpływa na jakość tych usług. Pielęgniarki są też wściekłe na władze ich związków zawodowych i stowarzyszeń branżowych. W efekcie niedawno powstał nowy, niezależny związek zawodowy pielęgniarek.
My wspieramy te protesty i braliśmy udział w międzyzwiązkowych akcjach strajkowych. Zaczęliśmy też wydawać – wspólnie z nieformalną grupą pracownic służby zdrowia – gazetę branżową. Staramy się także wspierać ten nowy związek i całą walkę tak bardzo, jak to tylko możliwe.
Jakie są inne ważne walki pracownicze, które trwają obecnie w Bułgarii? I jak ogólnie opisalibyście sytuację klasy pracującej w waszym kraju?
Walka pielęgniarek to chyba najważniejszy konflikt od czasu wielkiego strajku nauczycielskiego, który wybuchł 15 lat temu. Ogólnie, sytuacja jest bardzo kiepska. Mamy nie tylko najniższe płace w Unii, ale też i najniższy poziom aktywności strajkowej. Prawdopodobnie jedno jest związane z drugim. Podobnie jak w Polsce wiele osób szuka ratunku w indywidualnych strategiach takich jak emigracja. Jest ona tak duża, że populacja Bułgarii drastycznie się kurczy.
Jeśli chodzi o walki pracownicze to jest ich niewiele. W ostatnich latach chyba najważniejszy był konflikt w supermarkecie Piccadilly, gdzie pracownicy walczyli o wypłatę zaległych pensji po ogłoszeniu upadłości sieci. Nasz związek odegrał dość ważną rolę w tej walce i finalnie udało nam się pomóc odzyskać zaległe pieniądze dla załogi! To była też dla nas ważna walka, bo pozwoliła nam się rozwinąć. Część osób, o których wypłaty wtedy walczyliśmy do dziś działa w AKP.
Nasze kraje mają wspólną historię państwowego socjalizmu. W Polsce to sprawia dużo problemów, gdy chcemy rozmawiać o anty-kapitalizmie. Jak wy sobie radzicie z tym problemem?
To jest problem na poziomie ogólnej rozmowy. Ale, gdy rozmawiasz z pracownikami i pracownicami prowadzącymi walkę to jest już dużo prostsze, bo zazwyczaj ich szefostwo zwyczajnie ich wykorzystuje i nie dostają żadnej pomocy ze strony państwa. Ale raczej nie „pchamy” konkretnej agendy politycznej, gdy rozmawiamy szczególnie z nowymi osobami w związku. Raczej skupiamy się na kwestiach praktycznych i staramy się je ujmować w perspektywie klasowej i antykapitalistycznej, a nie debatujemy nad anarchizmem czy o tym „co będzie po rewolucji”. Mamy natomiast serię wykładów „historia syndykalizmu”, gdzie są już bardziej polityczne treści i wychodzą one (te wykłady) całkiem dobrze.
Czy jesteście jakoś aktywni na poziomie międzynarodowym? Współpracujecie ze związkami z innych państw?
Nie jesteśmy za bardzo aktywni międzynarodowo – jesteśmy młodą organizacją i to dla nas trudne. Ale mamy relacje ze szwedzkim związkiem SAC: byli na naszym kongresie, a my ich odwiedziliśmy w Szwecji. Będziemy też rozmawiać z nimi o tym jak działać w temacie migrujących pracowników.
Mieliśmy też wstępny kontakt z waszym związkiem i wysłaliśmy wam zaproszenie na nasz kongres, ale z powodu problemów organizacyjnych wiem, że nie udało się wam wziąć w nim udziału. Mamy nadzieję, że w przyszłości uda nam się nawiązać ściślejszą współpracę!
Bardzo dziękujemy za rozmowę!
Rozmawiali: Jakub Grzegorczyk, Katarzyna Rakowska