Jak ci się nie podoba, to zmień pracę
- Dział: Walki pracownicze

Tekst przygotowany przez kolektyw Angry Workers (Wściekli Pracownicy_e) z Wielkiej Brytanii, tworzony przez osoby zatrudnione w centrach logistycznych i magazynach w londyńskich dzielnicach Greenford i Park Royal.
Pomimo że warunki naszego życia są różne, to coś łączy ze sobą pracowników na całym świecie. Żeby zdobyć płacę, która umożliwia nabycie środków utrzymania, musimy sprzedawać przedsiębiorcom nasz własny czas i energię. Oni mają pieniądze, budynki, maszyny i surowce, my nie mamy niczego poza naszymi rękami i głowami, które sprzedajemy. Faktycznie nigdy nie pytamy, dlaczego pieniądze i inne rzeczy znajdują się tylko po jednej stronie, a ci,którzy wykonują pracę, mają tyle, co kot napłakał – albo zwyczajnie nie mają niczego. Wszyscy się na to zgadzają i często tłumaczą, że to kwestia szczęścia bądź po prostu pech. „Ojciec założyciel firmy miał genialny pomysł” lub „ci to mieli nosa do giełdy”. W większości przypadków pieniądze nie pojawiały się przypadkowo,lecz w wyniku przemocy. Kapitał należący do dzisiejszych firm można powiązać z prywatyzacją majątku państwowego, pracą nieletnich w fabrykach, z handlem opium lub z handlem niewolnikami i ich wyzyskiem na plantacjach. Niezależnie od tego wszystkiego zasadniczy problem polega na tym, że dzięki pozornie uczciwej wymianie pracy za płacę, większość wytworzonego bogactwa przechodzi w ręce biznesu.
Nie ma czegoś takiego jak uczciwa płaca
Kiedy pracujemy na linii montażowej, realizujemy zamówienia lub obsługujemy komputery, nasza płaca nie odpowiada wartości tego, co wytworzyliśmy, nie jest też udziałem w zyskach naszej firmy. Dzieje się tak, nawet jeżeli pracujemy na akord lub dostaniemy premię. Firma za płacę nabywa nasz czas, naszą siłę i zdolność do pracy. Płaca ma jednak wystarczyć tylko na nasze utrzymanie: pożywienie, czynsz, przybory szkolne dla dzieci itd. Ma ona utrzymać nas przy życiu, tak abyśmy ponownie wrócili do pracy. Płace czasami się podnoszą, szczególnie jeżeli brakuje pracowników lub konkretnych umiejętności. Wzrastają też dzięki walkom pracowniczym. Firmy jednak z zasady dążą do maksymalnego obniżenia płac. Wykonując nadgodziny,przez pewien czas może uda nam się zarobić więcej, lecz ogólnie rzecz ujmując, w dłuższej perspektywie za 50 godzin pracy zaczniemy zarabiać tyle, co wcześniej za 40 godzin. Firma postara się obniżyć płacę tak, aby pokrywała ona jedynie podstawowe koszty życia–niezależnie od tego, czy pracujemy 8, czy 12 godzin.
Wyzysk to norma
Każda firma wyzyskuje. Dlaczego? Ponieważ nie opłaca całości naszego dnia roboczego. W ten sposób reszta trafia do rąk naszego szefa. Jak to się dzieje? Płaca pokrywa koszty utrzymania,np. 100 zł dziennie. Kierownictwo zmusza nas do pracy np. przy produkcji samochodów. Podczas kilku godzin, powiedzmy 3, wytwarzamy produkt warty 100 zł, reszta dnia roboczego pozostaje nieopłacona. To,co zostanie po opłaceniu pracowników, surowców i maszyn,stanowi zysk firmy. Jest ona więc zainteresowana wydłużeniem nieopłaconej części dnia roboczego. Może to zrobić w dwojaki sposób.
Najłatwiej wydłużyć nieopłacone godziny,zmuszając nas do dłuższej pracy. W XIX wieku dwunasto-, czternastogodzinny dzień roboczy stanowił normę. Było to tak powszechne, że robotnicy umierali zbyt wcześnie, a armia nie mogła znaleźć wystarczającej ilości rekrutów. Co ważniejsze,sami pracownicy mieli tego dosyć i zaczęli walczyć o skrócenie pracy. W ten sposób ograniczyli długość dnia roboczego, niestety dwunastogodzinne zmiany ponownie stały się w pewnych branżach normą (budownictwo, przetwórstwo mięsne, logistyka, gastronomia itd.).
Lepszym sposobem wydłużania pracy nieopłaconej jest zwiększanie wydajności pracy np. poprzez wprowadzenie większej liczby maszyn. Zwiększenie liczby maszyn obniża koszty naszego utrzymania, możemy wytwarzać więcej samochodów lub pożywienia. Zamiast 3 godzin pracy wystarczą 2 godziny, aby pokryć koszty utrzymania pracowników. Dzięki temu firma może przejąć produkty wytworzone w czasie 6,a nie 5 godzin pracy. Sytuacja ta jednak wywołuje trzy podstawowe konsekwencje:
- firma musi wydać więcej na maszyny niż na pracowników, co ostatecznie ogranicza zysk;
- firma spróbuje ograniczyć zatrudnienie, ponieważ nastąpi wzrost wydajności;
- to doprowadzi do bezrobocia powodującego obniżenie płac, za które będzie można nabyć jedynie podstawowe środki utrzymania.
Zysk osiągany dzięki nieopłaconej pracy jest zwykle ponownie inwestowany. Przedsiębiorcy przeznaczają zarobione na sprzedaży samochodów pieniądze na nowe surowce, ponowne opłacenie czynszu i płac. Tym razem pracownicy otrzymują płace dzięki własnej nieopłaconej pracy wykonanej tydzień, miesiąc albo rok wcześniej. Nie ma w tym nic uczciwego. Jesteśmy opłacani tym, co sami wytworzyliśmy. Problem staje się jeszcze poważniejszy, jeżeli spojrzymy na całość społeczeństwa. Wykonana przez nas praca nie tylko opłaca nasze pensje, lecz cały majątek firmy (budynki, surowce, maszyny). To wszystko jest wytworzone przez pracowników. Mamy tu do czynienia z cyklem wyzysku:
- musimy dla nich pracować, ponieważ nic nie mamy;
- nic nie mamy, ponieważ płace wystarczają jedynie na pożywienie, wynajem mieszkania itd.;
- wszystkie rzeczy niezbędne do produkcji (maszyny, budynki itd.) kontrolują przedsiębiorcy, lecz zostały one wytworzone przez pracowników.
Ponieważ oni posiadają produkty, które my sami wytworzyliśmy, od chwili, kiedy przekraczamy bramy„ich” zakładów, mogą nam mówić, co mamy robić. Mogą nas też zwalniać. Jeżeli próbujemy odebrać to, co powinno być nasze, czyli jeżeli kwestionujemy ich prawo własności, wówczas proszą o pomoc policję i sądy. To nasza praca buduje ich siłę.
Mówi się, że „bogaci są coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi”. Nie ma to wiele wspólnego z korupcją czy z chciwymi politykami, lecz wynika z prostego faktu, że jesteśmy zmuszeni do pracy za płacę.
Chciwi przedsiębiorcy?
Czy sytuacja ta wynika z chciwości przedsiębiorców? Czy chodzi o ich uzależnienie od luksusu i władzy? Z pewnością przejawiają oni słabość do swoich pałaców i limuzyn, lecz jako zarządzający firmami nie mają wielkiego wyboru. Muszą wzmagać wyzysk swoich pracowników, gdyż konkurują z innymi firmami. Na rynku można przetrwać, tylko osiągając zysk ze sprzedaży towarów. Jak tego dokonać? Firma nie ma dużego wpływu na wysokość cen surowców lub czynszu. Głównymi sposobami obniżania kosztów produkcji sprzedawanego produktu i zwiększania zysku są obniżanie płac i zwiększanie wydajności pracy poprzez wywieranie na nas bezpośredniej presji albo wdrażanie nowej technologii. W ten sposób rynek zmusza każdego przedsiębiorcę, aby wzmagał wyzysk swoich pracowników. Niemniej poza presją rynku występuje również presja ze strony pracowników.
Wściekli pracownicy
Kiedy się spojrzymy wstecz, widać, że pracownicy nie są w tej grze jedynie ofiarami. W każdym kraju dochodziło do walk o skrócenie dnia roboczego. Kto chciałby harować 12 godzin dziennie? W związku z tym kierownicy zaczęli zmuszać do cięższej,a nie dłuższej pracy. Wówczas wielu pracowników (np. krawcy, tkacze, kowale) zaczęło w ogóle podważać konieczność istnienia szefa. W końcu sami wiedzieli najlepiej, jak wytwarzać produkty. Złamanie siły pracowników wykwalifikowanych wymagało od właścicieli większych wydatków na maszyny, które umożliwiają zatrudnienie pracowników niewykwalifikowanych (często kobiet, dzieci, imigrantów). Pojedyncze narzędzia lub mały warsztat mogą działać dzięki kilku pracownikom, którzy są w stanie wyobrazić sobie życie bez szefa. Duża fabryka złożona z zespołu maszyn wzmocniła pozycję właścicieli. Ktoś musi zebrać tych wszystkich pracowników i koordynować ich pracę. Jeżeli szef nie ma wystarczającej siły, aby tego dokonać, to zawsze pomoże mu w tym państwo. Państwo (więzienia, domy poprawcze, policja, infrastruktura) rozrosło się wraz z rozwojem dużych firm przemysłowych.
Wyścig na dno
Konkurencja na rynku i wzrost podatków wydawanych na coraz bardziej rozbudowaną strukturę państwa zmuszają przedsiębiorców do zwiększania wydajności. Dokonują tego dzięki wprowadzeniu nowej technologii, która ogranicza siłę pracowników wykwalifikowanych. Pracownicy, którzy walczą o skrócenie pracy i polepszenie standardu życia,zmuszają również przedsiębiorców do zwiększania nakładów na maszyny. Pracownicy pragną lepszego i łatwiejszego życia i osiągają to, zmuszając przedsiębiorców do inwestowania w maszyny? Czy wzrost wydajności nie zwiększa dostępu do tanich towarów?W dłuższej perspektywie sprawy nie wyglądają tak dobrze. Do zwiększania wydatków na maszyny konieczny jest wzrost zysków, a do tego trzeba zwiększać produkcję i ograniczyć zatrudnienie. Oznacza to, że w obecnym systemie, gdzie celem produkcji jest wzrost zysku,a nie zaspokojenie potrzeb społecznych, zwiększenie wydajności ma negatywny wpływ na większość ludzi i na środowisko naturalne.
W celu zwiększenia zysku stosuje się maszyny, które umożliwiają zatrudnienie pracowników niewykwalifikowanych zamiast wykwalifikowanych. Proces ten wzmaga bezrobocie. Bezrobocie wywiera presję na zatrudnionych, przez co akceptują niższe płace i dłuższe godziny pracy.
Zrównoważenie wydatków na maszyny jest możliwe dzięki zwiększeniu produkcji. Pracownicy są podporządkowani linii produkcyjnej i normom. Maszyny nie ułatwiają naszego życia, lecz zwiększają nasz wysiłek. Największy zysk osiąga się wtedy, gdy maszyny pracują całą dobę. Wzrost zysku nie tylko powoduje niszczenie naszego życia poprzez pracę. W takich realiach przyroda jest traktowana jako tani zasób służący realizacji krótkookresowych celów, dlatego jest ona grabiona i zanieczyszczana (plastik w wodzie, chemia w pożywieniu, smog).
Zakłady w krótszym czasie zwiększają produkcję, rynek zalewa większa ilość produktów. Tym samym następuje wzrost konkurencji pomiędzy przedsiębiorstwami i pomiędzy krajami. Przedsiębiorstwa, które nie wytrzymują konkurencji, bankrutują i zwalniają pracowników, co również wzmaga bezrobocie.
Regularnie wybuchają kryzysy nadprodukcji. Kiedy podaż jest wyższa niż popyt, inwestycje nie dają wymaganego zysku. Ludzie tracą pracę lub zamykają swoje małe interesy, co wywołuje biedę na masową skalę. Ludzie głodują nie dlatego, że towarów jest za mało, lecz dlatego, że jest ich za dużo! Widzimy puste domy i góry niesprzedanych produktów, ponieważ pracownicy są zbyt biedni, żeby je nabyć. Widzimy opuszczone fabryki, a przedsiębiorcy nie chcą ich używać, gdyż nie przynoszą zysków. Taki system jest absurdalny – produkcja dla zysku powoduje nadprodukcję, która z kolei powoduje biedę.
Dochodzi do wzrostu napięcia społecznego. Dlaczego biedni muszą być biedni, kiedy wokół widać dosyć bogactwa, a fabryki stoją puste? Biznes i politycy muszą na kogoś zrzucić winę: bezrobotni, samotne matki, migranci, inne narody, obcy. Kryzysy gospodarcze również powodują wzrost napięcia pomiędzy krajami, które starają się przejąć rynki i dostęp do tanich surowców. Często w wyniku kryzysu gospodarczego wybucha wojna. Państwa tworzą popyt dzięki rozwijaniu armii. Bogaci i tak są bezpieczni, ponieważ to biedni walczą na polach bitew. Coraz więcej surowców i ludzkiej pracy przeznacza się na zbrojenia. Wojna przynosi zniszczenie, ale też zyski.
Kryzys jest normalnym stanem gospodarki, w której podstawowym celem jest zwiększanie zysku, w której ludzie pracy nie mają wpływu na to co i w jaki sposób produkują.
Niniejszy artykuł został opublikowany w 7 nr magazynu Workers Wild West. Tłumaczenie: Krzysztof Król