EN/DE/FR УКР/РУС KONTAKT
tik tok

Korzystne wyroki dla byłych pracowników nocnego klubu Punto

Marcin Czachor - jego kancelaria od dłuższego czasu współpracuje z OZZ IP
Marcin Czachor - jego kancelaria od dłuższego czasu współpracuje z OZZ IP

Paweł, Darek i Justyna pracowali w klubie Punto w Poznaniu, który uznawany był za przyjazny środowiskom LGBT. W 2019 r. właściciel przestał wypłacać pracownikom należne wynagrodzenia. Rozmawiamy z Marcinem Czachorem, dzięki któremu zapadły korzystne dla poszkodowanych wyroki. Jego kancelaria współpracuje z Inicjatywą Pracowniczą od dłuższego czasu.

 

Sąd Rejonowy w Poznaniu wydał we wrześniu i w październiku 2020 r. trzy wyroki zaoczne przeciwko spółce Punto, nakazując wypłatę łącznie 44,5 tys. zł. Czy ta historia, która zaczęła się w tęczowym klubie nocnym, musiała skończyć się w sądzie?

Marcin Czachor: Nie musiała. Gdy poszkodowani zgłosili się do Inicjatywy Pracowniczej i za pośrednictwem związku do mnie, byli bardzo ugodowo nastawieni. Zresztą już wcześniej, gdy wciąż pracowali, długo nie skarżyli się, że wynagrodzeń nie było na czas, lub gdy były wypłacane na raty. Były prośby i przypomnienia. Moja rola zaczęła się w momencie, gdy o sprawie stało się głośno dzięki petycji i publikacjom prasowym. Były już szef sam zaproponował mediacje w Wielkopolskim Centrum Arbitrażu i Mediacji. Nabraliśmy się na to: myśleliśmy, że ma instynkt samozachowawczy i proponuje zatrudnić mediatora po to, by się dogadać, np. co do rat albo wysokości zaległych wynagrodzeń. Odbyły się dwa osobne spotkania ze stronami. Wyraziliśmy nasze oczekiwania, za punkt odniesienia uznając wyliczenia Inspekcji Pracy. Prezes zarządu Punto przyznał, że zdaje sobie sprawę z zaległości i powiedział, że zaproponuje harmonogram spłat do świąt. Pracownicy na to przystali. Ustaliliśmy, że jeśli pieniądze nie wpłyną do końca roku [2019], to idziemy oficjalnym trybem: wysyłam wezwanie do zapłaty, a jak nie będzie reakcji, idziemy do sądu. I tak się stało. Kontakt z właścicielem Punto się urwał. W trakcie pisania pozwu zrobiliśmy własne wyliczenia i wyszły nam znacznie wyższe kwoty.

Inspekcja Pracy przed rokiem zobowiązała spółkę Punto do wypłaty zaległych wynagrodzeń i odszkodowań na łączną kwotę 27 tys. zł, nakaz płacowy był z natychmiastową wykonalnością. Wyroki są jednak na kwotę łączną 44,5 tys zł. Skąd ta różnica?

Marcin: Poszkodowani idąc do PiP zgłosili brak wynagrodzeń za konkretne miesiące. Zresztą tak to zwykle jest: pracownik idzie do inspektora i mówi, przykładowo: „pracodawca nie wypłacił mi wynagrodzenia za czerwiec”. Wtedy on sprawdza, czy rzeczywiście to wynagrodzenie zostało wypłacone, czy nie. Jeżeli nie zostało, wydaje nakaz. Ale zazwyczaj nie szuka już dalej, nie cofa się do kolejnych miesięcy ani nie sprawdza poprawności naliczania tych kwot. Sprawdza tylko ten wycinek, o którym mowa jest w skardze.

Ja podszedłem do tego inaczej: pierwsze, o co poprosiłem, to grafik pracy, z którego wynikało, ile godzin faktycznie pracowali. Przemnożyłem to przez stawkę godzinową z umowy i porównałem z historią rachunków bankowych. Mogliśmy pozwać Punto nie tylko o zaległości z ostatnich miesięcy, ale też za niewykorzystany urlop czy odszkodowania w związku z rozwiązaniem umowy o pracę z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków wobec pracownika. Skutecznie wnieśliśmy też o ustalenie stosunku pracy. Praktyka zastępowania umów o pracę umowami cywilnoprawnymi jest niestety powszechna na polskim rynku pracy. Tak samo było w tym wypadku. Szczególnie narażeni są na to zjawisko pracownicy i pracownice zatrudnieni w szeroko rozumianym sektorze gastronomicznym. Stosowanie tych umów pozwala pracodawcom zmniejszać pozapłacowe koszty pracy i umożliwia obchodzenie przepisów prawa pracy. Inspekcja wciąż nie ma uprawnień, aby ustalić istnienie stosunku pracy, mimo że ten postulat pojawia się w debacie publicznej co jakiś czas.

Podobnie było z portierami, którzy zgłosili się do Inicjatywy Pracowniczej i których również obecnie reprezentuję: mieli problem, bo nie dostali wynagrodzeń za konkretne miesiące. Gdy przejrzeliśmy cały okres, w którym pracowali dla podejrzanych spółek, to okazało się, że w każdym miesiącu byli oszukiwani na 500-600 zł. Inspektor najczęściej nie wykaże tego w czasie kontroli.

Już wcześniej Paweł, jeden z poszkodowanych, wspominał: „inspektor rozłożyła ręce i powiedziała, że ona nic nie możesz zrobić, nie ma broni palnej, ani nie może przyłożyć pracodawcy noża do gardła i kazać zapłacić” – a Darek dodawał: „mówiła, żebyśmy się jakoś próbowali dogadać, bo ona nic nie może zrobić”. Czy tutaj chodzi o zaniechanie po stronie PiP czy o brak narzędzi?

Marcin: Zgadzam się z ogólną opinią, że PIP jest niedofinansowana, a inspektorzy są przeładowani, tak jak inni urzędnicy w sektorze publicznym. Ale nawet jeśli PIP stwierdzi, że są nieprawidłowości, to nie ma żadnej możliwości ich egzekucji. W tym wypadku sam inspektor poradził Pawłowi, Darkowi i Justynie, aby zgłosili się do sądu, bo to, że on wyda nakaz zapłaty, nic nie zmieni.

Na ponad 40 spraw, które prowadziłem dla Inicjatywy Pracowniczej, w kilkunastu Inspekcja Pracy pojawiała się w tle, tzn. ktoś wcześniej zgłaszał jej problem. W żadnym z tych przypadków skutecznie nie pomogła. Jednym konkretnym efektem działań PIP były protokoły pokontrolne, które stwierdzały, że w danym zakładzie pracy dochodziło do nieprawidłowości. Ułatwiło nam to później dochodzenie roszczeń w sądzie.

W przypadku portierów wyglądało to tak, że PiP odbijała się od drzwi – gdy ktoś przychodził i mówił, że oszukała go firma „A”, która zarejestrowana była w biurze wirtualnym (które widniało w KRS), to inspektor pisał w raporcie, że w związku z tym, że nikogo nie zastał „istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że pracodawca działa celowo w celu uniemożliwienia kontroli”. I tyle. W takiej sytuacja trzeba uderzać od razu do sądu.

Kiedy Darek, Paweł i Justyna odzyskają pieniądze?

Marcin: W październiku 2020 r. zapadł ostatni wyrok. Pierwsze dwie sprawy zakończyły się prawomocnie, bo prezes nie odebrał korespondencji ani ode mnie, ani od sądu. Miał jako przedsiębiorca obowiązek jej odbioru pod adresem wpisanym w KRS jako siedziba spółki. Po trzecim wyroku Darek, jeden z pracowników, pochwalił się wygraną w mediach społecznościowych. Nie wiemy, czy to przypadek, czy nie, ale możliwe, że w ten sposób szef Punto w ogóle dowiedział się, że są wyroki, bo chwilę później wniósł o uzasadnienie ostatniego z nich. Widać, że wcześniej w ogóle nie interesował się tą sprawą, ani tym, że zostawił pracowników na lodzie.

Zakładam, że trzeci wyrok się również uprawomocni i wszystkie będą miały klauzulę wykonalności. Ten tytuł wykonawczy pozwoli mi wszcząć egzekucję komorniczą z majątku Punto. Wiemy jednak, że Punto jest zadłużone na ponad 60 tys. Komornik umorzy więc postępowanie egzekucyjne ze względu na to, że nie będzie mógł zaspokoić wierzycieli z majątku spółki. To jednak nie koniec: z tym postanowieniem o umorzeniu postępowania egzekucyjnego i wyrokiem, pozwiemy bezpośrednio członków zarządu Punto, z ich własnego majątku. Pozwala na to art. 299 Kodeksu spółek handlowych, jeżeli egzekucja z majątku spółki jest nieskuteczna.

A co jeśli okaże się, że nie mają żadnego majątku?

Marcin: Nie sądzę, by tak się stało. Wiemy, że gdy trwały jak się okazało pozorowane mediacje, a właściciel Punto twierdził, że nie ma środków na wynagrodzenia, w tym samym momencie zakładał nową spółkę. Nazywa się Zaklepka i też działa w poznańskiej branży gastronomicznej. W Punto był też drugi wspólnik, który miał być wcześniej wykreślony z KRS, ale nigdy tego nie zrobiono – może więc zostać również pociągnięty do odpowiedzialności.

W zeszłym roku oprócz naszego związku pracowników Punto poparło sporo osób ze środowiska LGBT. Ponad 700 osób podpisało petycję do szefa lokalu. Zdarzały się jednak głosy, że „brudy należy prać we własnym domu”. Czy miało to wpływ na zachowanie poszkodowanych?

Marcin: Było dla mnie jasne, że Darek, Paweł i Justyna potrzebowali wsparcia otoczenia. Widać było też, że potrzebowali publicznego uznania ich roszczeń, bo nie jest łatwo walczyć o swoje w knajpie, gdzie pozornie wszyscy są przyjaciółmi i działają w imię sprawy. Spotkali się z zarzutami, że to przez nich knajpa upadła albo że dali pretekst do atakowania środowisk LGBT. Bardzo wiele osób solidarnie stanęło jednak za pracownikami. Gdyby właściciel Punto wiązał swoją przyszłość z tym lokalem i z tą częścią środowiska, to taki nacisk ma jak najbardziej sens. Ale jak już wiemy, już w grudniu podejmował kroki, by zwinąć interes, oszukiwał pracowników, mediatorki, nawet własnego wspólnika, zarazem oszukał też społeczność skupioną wokół Punto. Sądzę, że łatwo na tym przykładzie pokazać, że interes pracowniczy i środowiska LGBT jest wspólny.

Dziękujemy za rozmowę i zaangażowanie w obronę praw pracowniczych!

Rozmawiała: Agnieszka Mróz

OZZ Inicjatywa Pracownicza
Komisja Krajowa

ul. Kościelna 4/1a, 60-538 Poznań
514-252-205
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
REGON: 634611023
NIP: 779-22-38-665

Przystąp do związku

Czy związki zawodowe kojarzą ci się tylko z wielkimi, biurokratycznymi centralami i „etatowymi działaczami”, którzy wchodzą w układy z pracodawcami oraz elitami politycznymi? Nie musi tak być! OZZIP jest związkiem zawodowym, który powstał, aby stworzyć inny model działalności związkowej.

tel. kontaktowy: 514-252-205
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Kontakt dla prasy

tel. kontaktowy: 501 303 351
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

In english

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.