Postulaty związkowe a ekonomia
- Dział: Gospodarka
Wrześniowe Ogólnopolskie Dni Protestu przeprowadzono pod hasłami: wzrostu płacy minimalnej, wycofania się rządu ze zmian w zasadach rozliczania czasu pracy, ograniczenia dla stosowania „umów śmieciowych” oraz obniżenia wieku emerytalnego.
Chociaż postulaty te miały raczej defensywny i ograniczony charakter, to i tak wywołały prawdziwą furię liberalnych publicystów ekonomicznych: Bartosz Marczuk w Rzeczpospolitej stwierdził, że „spełnienie postulatów związkowych pozbawiłoby pracy kilkaset tysięcy osób i doprowadziłoby Polskę do ruiny” („Związkowcy kontra PKB”, 12 września 2013). Witold Gadomski na łamach Gazety Wyborczej ostrzegał, że wzrost płacy minimalnej i „usztywnienie czasu pracy” to prosta droga do kryzysu w stylu Grecji lub Portugalii („Związkowcy bronią starego świata”, 17 września 2013). Wtórowali mu Jan Rutkowski (ekspert Banku Światowego) i Leszek Baj, również na łamach Gazety, tłumaczący, że niski poziom płac w Polsce wynika z niewielkiej wydajności pracy i archaicznej struktury gospodarki, oraz że jest czynnikiem przyciągającym nowe inwestycje („Polskie buraki kontra niemieckie procesory. Nasza praca a płaca”, 9 września 2013). Wreszcie, związkom zawodowym zarzucono, że „chcą opóźnić procesy modernizacji, które niszczą świat fabryk”, ponieważ „nie walczą o interesy większości ani o gospodarkę innowacyjną” (ponownie Witold Gadomski w Wyborczej). Większość publicystów namawiała także reprezentatywne centrale do powrotu do Komisji Trójstronnej i wycofania się z protestów jako formy walki o prawa pracownicze.