Publikujemy rozmowę z pracownicą Amazon, którą bezkarnie zwolniono za korzystanie z urlopu zdrowotnego. Inicjatywa Pracownicza wygrała sprawę w sądzie i przywróciła Małgorzatę do pracy. Komentarz prawnika znajdziecie tutaj.
Jak długo pracowałaś w Amazonie?
Małgorzata Szydłowska-Reszelska: Kiedy zostałam zwolniona, minęło właśnie 5 lat. Zaczynałam pracę od działu pack, a przez 4 lata byłam supportem dla picku. Kolejnym działem, w którym pracowałam, było AFE, przeniosłam się do niego sama, gdyż bardzo często wysyłali mnie jako wsparcie. Najpierw otrzymałam propozycję, aby w sezonie wakacyjnym przejść na AFE, a po tych 3 miesiącach zostałam na stałe. Rok przed zwolnieniem z pracy przeszłam pozytywnie panel leaderski w pierwszym etapie rekrutacji.
Dlaczego zostałaś zwolniona z pracy?
MSR: Formalnie zostałam zwolniona za częste i nieprzewidziane nieobecności w pracy, które doprowadziły do tego, że Amazon musiał podjąć działania reorganizacyjne i załatwiać za moje nieobecności zastępstwo. Taki podali powód w wypowiedzeniu. Nie było mnie w pracy przez 55 dni grafikowych. 24 lutego 2022 roku, bardzo dobrze pamiętam tę datę, bo wtedy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, byłam w szpitalu. W związku z operacją, która mnie czekała. Łącznie miałam 45 dni zwolnienia lekarskiego od chirurga. Półtora miesiąca po operacji zostałam wezwana na rozmowę do HR i usłyszałam wtedy, że jestem pracownikiem, który najwięcej choruje na AFE. Amazon sprawdził cały rok i wyszło im trochę więcej tych nieobecności, bo miałam inne drobne zachorowania (przeziębienie) oraz byłam jeszcze w szpitalu przez 4 dni. W sumie 50 dni to był szpital i poszpitalne zwolnienie. Moja choroba nie była przewlekła.
Gdy wyszłam ze szpitala i wróciłam do pracy, to przeprowadzono ze mną rozmowę dyscyplinującą. Miałam zadeklarować, że zwolnienia lekarskie nie będą się powtarzały. Powiedziałam, że stan zdrowia jest ode mnie niezależny. Podczas rozmowy z działem HR był również obecny mój manager. To była taka rozmowa „licz na to, że cię zwolnimy za te nieobecności”. A przecież o wszystkim informowałam wcześniej. Pamiętam, że już w grudniu HR pytały, czy nie będę więcej chorować. Zakomunikowałam im wtedy, że przecież czeka mnie operacja. W sądzie wyszło, że nikt nic nie wiedział i nikt nic nie pamiętał, a przecież od początku informowałam, że jestem przed operacją i będę miała nieobecności.
W końcu przyszedł ten dzień, w którym wręczono Ci wypowiedzenie...
MSR: Wróciłam do pracy po chorobowym w kwietniu, a wypowiedzenie otrzymałam w czerwcu. To była groteskowa sytuacja! Sądziłam, że zostanie mi wręczony jubileuszowy badge z pomarańczową obwódką, który dostają pracownicy po przepracowaniu pięciu lat. Szłam do HR nastawiona entuzjastycznie po odebranie jubileuszowego badge'a, a wyszłam ze zwolnieniem.
Jak przekazano Ci informację o zwolnieniu?
MSR: Pracownik HR poinformował mnie, że będę zwolniona dyscyplinarnie, ponieważ naraziłam swoją nieobecnością pracodawcę na straty w postaci kosztów zastępstw i nadgodzin. Zapytałam wtedy, jak będzie wyglądało rozwiązanie umowy o pracę. Usłyszałam, że otrzymam trzymiesięczne wypowiedzenie. Zapaliła mi się już wtedy czerwona lampka, że to zwolnienie dyscyplinarne to nie jest prawda, ponieważ przy tym zwolnieniu nie występuje 3-miesięczny okres wypowiedzenia – jest natychmiastowe. Dział HR przekonywał, że podpisanie porozumienia stron będzie dla mnie korzystne, że dzięki temu nie będę miała informacji o zwolnieniu dyscyplinarnym na świadectwie i będzie to „lepiej wyglądało”. Zaczęłam się wtedy śmiać. Biorąc pod uwagę, że idąc na spotkanie, sądziłam, że odbiorę jubileuszowego badge'a, była to dla mnie sytuacja groteskowa. Powiedziałam, że nie wierzę w to, co słyszę i nie będę podpisywać żadnego porozumienia stron, bo nie popełniłam żadnego „przestępstwa” i zależy mi na pracy. Zakomunikowałam, że chcę normalne wypowiedzenie. Gdy otrzymałam wypowiedzenie i przeczytałam powód wypowiedzenia, poinformowałam, że jest to nieprawda. Dodałam, że w czasie, kiedy chorowałam, setki ludzi siedziały w kantynie. W lutym zawsze jest mało pracy i pracodawca nie miał z tego powodu strat. Uzyskałam odpowiedź, że oni tylko przekazują mi informację, a decyzja już zapadła. Od razu poinformowałam, że odwołam się do sądu. Podpisałam to wypowiedzenie, żeby mieć możliwość odwołania się do sądu i wróciłam na stanowisko pracy. Byłam przez całą zmianę zupełnie rozbita i targały mną silne emocje. Zadzwoniłam wtedy na numer związkowy do Ireny Tomkowiak, która okazała mi duże wsparcie i zaproponowała, że związek może mnie reprezentować w sądzie. Otrzymałam kontakt do pana Piotra, który zaopiekował się mną i prowadził całą sprawę. W międzyczasie umówiłam się na rozmowę z general managerem POZ1, Hanną Ziarkowską, ale ta rozmowa niczego nie wniosła.
Co działo się potem?
MSR: Od razu byłam na kilku rozmowach o pracę. Praca w Amazonie była moją pracą dodatkową, ponieważ wychowuję sama dziecko. Jestem jeszcze zatrudniona w innym miejscu. Utrata pracy w Amazonie była dla mnie bardzo stresująca, ponieważ mam kilka zobowiązań i muszę mieć dwie prace. Trudno mi było znaleźć coś innego, pozostałe oferty kolidowały z moim głównym zatrudnieniem. W Amazonie mogłam pracować tylko w weekendy. Znalezienie czegoś innego, co mogłam pogodzić z główną pracą, było bardzo trudne. Sprawa sądowa jak na polskie warunki przebiegła sprawnie i szybko. Odbyło się łącznie 5 rozpraw. Moim żądaniem było przywrócenie do pracy, nie chciałam odszkodowania, zależało mi na pracy. Dodatkowo otrzymałam jeszcze jedno miesięczne wynagrodzenie. Wróciłam do pracy na ten sam dział, na ten sam wymiar czasu pracy oraz na tę samą zmianę.
Jak zostałaś przyjęta w pracy przez koleżanki i kolegów i jak Twój powrót odebrali przełożeni?
MSR: Wyrok został ogłoszony przez sąd 12 lipca br. Już 15 lipca złożyłam wniosek o gotowość powrotu do pracy, a 22 lipca poszłam na badania medycyny pracy. Pod koniec lipca wróciłam do POZ1. Koleżanki i koledzy przyjęli mnie bardzo dobrze, otrzymałam sporo gratulacji. Jeśli chodzi o kadrę, to na AFE przełożonymi są już inne osoby, nie pracowałam z nimi wtedy. Dział HR jest uprzejmy, jakby nic się nie wydarzyło.
Jaką rolę odegrała Inicjatywa Pracownicza w twojej sprawie?
MSR: Wcześniej czytałam artykuły Inicjatywy Pracowniczej. Byłam świadoma, że takie sytuacje się zdarzają, ale nie pomyślałabym, że będzie to dotyczyło również mnie. Ta sytuacja dała mi nauczkę, że nic nie jest pewne. Od tej pracy zależy nasze życie, mamy różne zobowiązania finansowe, wychowujemy dzieci. To nie jest tylko praca. Taka decyzja, podjęta przez kogoś, może być dla pracownika tragedią. Podczas rozprawy sądowej pracownik Amazona próbował mnie zgasić tym, że miałam dwa etaty i chciał wykazać, że zwolnienia lekarskie były na własne „celowe” potrzeby, że wykorzystywałam chorobowe na weekendy i przedłużałam sobie urlop. Sąd to wszystko odrzucił i orzekł, że sama przyczyna mojego zwolnienia była po prostu nieprawdziwa. Gdyby nie związek zawodowy, nie wróciłabym do pracy. Bez wsparcia Inicjatywy Pracowniczej i pomocy waszego prawnika nie wyobrażam sobie samodzielnej walki z Amazonem, nie byłabym w stanie poprowadzić merytorycznie sprawy, nie mam zasobów i wiedzy, aby toczyć samotną walkę.
Jestem bardzo wdzięczna za okazane wsparcie związku, Ireny Tomkowiak i Piotra Krzyżaniaka. Bez Was to by się nie udało. Zachęcam każdego do dołączenia do związków, które służą realnym wsparciem dla pracowników.
Rozmawiała: BH